Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Barka na pomoc imigrantom na Wyspach

Reklama
Reklama

Zmienił się też przedział wiekowy, jest więcej osób młodych. Spotykamy także więcej osób z problemami mentalnymi. Część osób przyjeżdża już z problemami, a u innych pojawiają się one w wyniku trudnego życia na ulicy. Kiedyś też rzadziej zwracały się do nas o pomoc więzienia. Teraz i w Londynie, i Dublinie mamy zdecydowanie więcej zapytań o odwiedziny czy informacje o Polakach, którzy wkrótce wychodzą na wolność i będą potrzebowali wsparcia.

Chciałabym nawiązać do osób z problemami mentalnymi. W październiku w dublińskim Dochas Centre odebrała sobie życie Polka, matka dwójki dzieci. Kobieta wykazywała jeszcze przed trafieniem do więzienia skłonności do samookaleczania. Ta tragedia rodzi pytanie, czy migranci w Irlandii mają dostateczny dostęp do pomocy psychologicznej i terapeutycznej?

- Ta sytuacja pokazuje, że jednak jest tu jeszcze sporo do zrobienia. Z tego, co obserwujemy, to ogólnie rzecz biorąc, instytucje i organizacje w Irlandii są bardzo nastawione na człowieka. Ale jednak jest tu o tyle trudność, że przebywa tu wielu obcokrajowców, którzy mają inną mentalność, kulturę, a do tego dochodzi bariera językowa. Wielokrotnie podczas wizyt w więzieniach osoby mówią nam, że czują się niedostatecznie słyszane. Nawet ci, którzy mówią coś niecoś po angielsku, mają poczucie, że to nie jest ten sam poziom traktowania, co obywateli irlandzkich. Być może jest to ich subiektywne odczucie, ale może jest jeszcze coś do zrobienia...

W Wielkiej Brytanii pojawił się kolejny problem – Brexit. Jak jest on odczuwany w dziedzinie pomocy społecznej?

- Widać, że osoby wyjeżdżają z Wielkiej Brytanii. Spotykamy Polaków z Wysp wszędzie tam, gdzie pracujemy za granicą: w Islandii, Holandii, Irlandii, Niemczech, Belgii. Wyjeżdżają ze względu na niepewność, jaki będzie status Polaków po opuszczeniu Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię.

Również organizacje pomocowe żyją w niepewności. Mogę powiedzieć na przykładzie Welcome Centre Healthy Living Project w Redbridge, z którym współpracujemy, że tam pracownicy są kompletnie zdezorientowani i zestresowani tym, że będą musieli posiąść ogromną ilość nowej wiedzy, by doradzać tym, którzy przychodzą po informacje i wsparcie. Poza tym też kierownictwo nie wie jeszcze, jak będzie musiało postępować z pracownikami imigracyjnymi. To jest bardzo trudna sytuacja.

Dla Barki paradoksalnie Brexit jednak da większe pole do popisu. Miesiąc temu zaprosiła nas kolejna dzielnica Londynu - Waltham Forest. Tam podobno są całe połacie lasków, gdzie Polacy koczują w namiotach. Władze tej dzielnicy powiedziały nam, że w związku z Brexitem bardzo się zawężają opcje pomocy dla na przykład Polaków, więc Barka będzie bardzo potrzebna. Władze nie chcą deportować ludzi, chcą im raczej pomagać. Oczywiście, jeśli będą to osoby, które nic od siebie nie dają, nigdy nie pracowały na Wyspach, to dla nich jedyną opcją będzie deportacja, ponieważ będzie im groziła śmierć na ulicy. Zamiast deportować, władze wolą dawać najpierw możliwość dobrowolnego powrotu poprzez Barkę.

Czy już wiadomo, jakie konkretnie przywileje stracą Polacy?

- Na razie nic jeszcze nie jest pewne, ale z tego, co mówili przedstawiciele dzielnicy Waltham Forest, to nie będzie możliwości korzystania z bezpłatnej opieki medycznej na przykład. Co gorsza, w tej dzielnicy nie ma ani jednego dziennego centrum pomocowego, co jest ewenementem w Londynie. Jest tylko grupa terenowa i centrum doradztwa, ale tam pracują tylko Brytyjczycy, nikt nie mówi po polsku. A tymczasem ci nasi rodacy, którzy koczują w namiotach, w większości nie znają angielskiego. Dla dzielnicy Barka to ogromny ratunek.

Czy bezdomni z Wielkiej Brytanii wracają do Polski?

- Myślę, że dla wielu tych ludzi, którzy już byli na emigracji w Wielkiej Brytanii, nie jest problemem wyjechać do pracy do Holandii, Niemiec. Raczej próbują szczęścia w innych krajach Europy Zachodniej niż w Polsce.

Jakie są najważniejsze plany Barki na przyszłość?

- Jednym z najciekawszych działań rozwojowych jest Norfolk na północy Anglii, gdzie pewna pani przekazała dom i ziemię, by powstała tam wspólnota na wzór tych, które funkcjonują w Barce w Polsce. Jesteśmy w trakcie przygotowywania tego projektu. Jest to dom do remontu i około 20 hektarów ekologicznej ziemi. Planujemy tam uprawiać organiczne warzywa i owoce do sprzedaży w lokalnych restauracjach. W ten sposób będziemy pozyskiwać fundusze na utrzymanie wspólnoty. Chcielibyśmy zacząć od małej grupy około 7 osób, a docelowo dojść do 18. To ma być grupa mieszana – nie tylko imigranci, ale także Brytyjczycy. Byłaby to pierwsza wspólnota Barki poza granicami Polski.

Nadal chcemy też realizować nasz program powrotów, który się bardzo dobrze sprawdza.

Podsumowując naszą rozmowę, ilu osobom pomogła Barka od początku działania na Wyspach?

- W Wielkiej Brytanii od początku działalności pomogliśmy około 5 tys. osób, a w Irlandii 500 – mówimy o samych powrotach.

Dziękuję za rozmowę.

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 4.75 / 8

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 28.03.2024
GBP 5.0474 złEUR 4.3191 złUSD 4.0081 złCHF 4.4228 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama