Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Słowa, które nabiorą nowego znaczenia, gdy zamieszkasz w Londynie

Słowa, które nabiorą nowego znaczenia, gdy zamieszkasz w Londynie
Spokojnie, to tylko Londyn... (Fot. Getty Images)
Kojarzycie zielony kawał ziemi przy domu? Taki z kwiatkami, ławką, stołem, krzesłami, grillem, drzewkami? Tak to wygląda w Polsce i pewnie w większości miast Wielkiej Brytanii. Tu jest nieco inaczej. Ogród często oznacza prostokątny kawałek ziemi zalanej betonem, otoczony okropnym "płotem", do którego wyjście prowadzi przez drzwi kuchni lub salonu, rzadziej sypialni.
Reklama
Reklama

Polacy, którzy wyemigrowali do Wielkiej Brytanii, w większości udali się prosto do Londynu. Są też oczywiście Rodacy szczęśliwie żyjący w innych miastach brytyjskich. Niewątpliwie i jedni, i drudzy musieli dać sobie wiele czasu na „przestawienie się“. Jednak Londyn sam w sobie to zupełnie inna bajka. Każdy, kto tu przybył, czy to z Birmingham, czy z Głogowa, zrozumiał, że mamy tu do czynienia z zupełnie innym życiem. Londyn, czyli: drogo, daleko, głośno, ciężko, samotnie. I tak sobie dalej czytelniku uzupełniaj wedle uznania i własnych doświadczeń.

W Londynie wiele słów nabiera nowego znaczenia. Niby wiemy o co chodzi, ale dopiero tutaj pojmujemy, że to jednak nie to samo.

Kawa
Zacznijmy od mojego ulubionego słowa-klucza, od którego rozpoczyna się dzień w Londynie. Otóż wcześniej ten napój był po prostu skojarzeniem z dobrym początkiem poranka, takim pozytywnym kopem. Po jego wypiciu człowiek czuł się natchniony i naładowany na rozpoczęcie pracy.

Tymczasem w Londynie słowo „kawa“ nabiera magicznego znaczenia. Kawa w Londynie to paliwo, bez którego nie dasz rady nie tylko wstać rano, ale i przetrwać dnia w pracy, ogarnięcia domu, obiadu, dziecka i psa. Naprawdę.

Nie piszę tego tylko dlatego, że po przejściu udaru mózgu 2 lata temu nie znalazłam innego skutecznego „leku“ pozwalającego mi na przetrwanie dnia. Nie, tu po prostu każdy tak funkcjonuje. Rano - kawa, po wejściu do pracy - kawa, lunch - kawa, w drodze po dziecko do szkoły - kawa, po obiedzie - kawa. No i może jeszcze jedna do filmu. Im bardziej „siedząca“ praca, tym więcej kawy, im więcej spraw do załatwienia „na mieście“, tym więcej kawy.

Kawa to słowo klucz. Nieodłączny element życia w Londynie.

Bez kawy w Londynie ani rusz... (Fot. Getty Images)

Rent
Rent, czynsz, wiemy o co chodzi. I nie uśmiechamy się radośnie, tylko znacząco, sceptycznie, ze strachem sięgając w pamięci czy nam starczy, czy mamy wystarczająco pieniędzy. Tu moi drodzy, w tym cudownym Londynie, czynsz pochłania połowę naszych dochodów. Jeśli mamy dość szczęścia. Wokół mówi się, że Londyn oznacza większe zarobki, w teorii tak. Jednak dziwnym trafem większość pracodawców o tym nie pamięta, więc dla nich nie ma to znaczenia, że zarabiasz tyle samo, ile zarabiałbyś w innym mieście, płacąc 500, a nie 1 500 funtów miesięcznie za czynsz. Dlatego tak popularne jest wynajmowanie pokoju, a nie domu, co potwierdza liczba ogłoszeń. Zarówno oferujących, jak i poszukujących.

Czynsz w Londynie, to nie czynsz w Poole, czy Chester, tutaj oznacza to jedno: będziesz „spłukany“.

Zostałem dłużej w pracy
Zdarza się, zarówno pracując na budowie, jak i „w biurze“. Większość dorosłych ludzi zna to pojęcie. Jednak w Londynie to nie oznacza tego samego. „Dłużej w pracy“ oznacza koniec o 21:00 i dotarcie do domu o 23:00, prosto do łóżka, by rano wstać o 6:00, wypić „paliwo“ i lecieć na pociąg.

Cisza
Jakże piękne słowo, a jeszcze piękniejsze okazuje się, gdy pracujesz lub mieszkasz w centrum Londynu i właściwie znasz to pojęcie, choć nie bardzo już pamiętasz jak brzmi cisza. Samochody, autobusy, ludzie, roboty drogowe, samoloty, helikoptery... To jest cisza, a już idealnie jest, gdy masz słuchawki na uszach i Courtney Love wyje ci do ucha. Piękne uczucie, jednak musisz być czujny, bo wokół: samochody, ktoś dzwoni, autobus nie patrzy na zielone światło dla pieszych, a ty właśnie oblałeś się kawą.

Osobiście polecam wszystkim cierpiącym na brak spokoju ucieczkę do Epping Forest. Najlepiej raz w tygodniu.

Blisko
Cóż znaczy „blisko“? 5 minut na pieszo, 10 minut samochodem, czy 15 minut autobusem? W Londynie blisko może oznaczać 40 minut samochodem, na pieszo można ewentualnie iść do najbliższego „tesco“, albo jechać tylko 15 minut metrem i przesiąść się na Oxford Street w drugą linię, którą w „zaledwie“ 25 minut będziesz na miejscu, na miejscu, czyli jeszcze 15 minut na pieszo. Brzmi blisko? Tak, w Londynie.

Blisko to pojęcie względne. Blisko może być do morza, gdzie jesteś w stanie dojechać autem w ciągu godziny, ale blisko to też odcinek do pracy, która jest „zaledwie“ 1,10 godziny od twojego domu, albo kawa z koleżanką, którą wypijecie w połowie drogi między nią a tobą, czyli... po godzinie jazdy dla każdej z was.

Godziny szczytu
W każdym mieście to mamy, wiemy, że są korki na drogach, bo ludzie jadą, lub wracają z pracy. W Londynie, jak zapewne od dawna już wiecie, godziny szczytu to alternatywna nazwa dla ostrzeżenia: NIE JEDŹ AUTOBUSEM, NIE JEDŹ SAMOCHODEM. Godziny szczytu powinny tu być zmienione na „godziny policyjne“.

Serio, nie ma co wychodzić z domu, jeśli nie musisz, tak jak w przypadku alertów pogodowych. Dobrze, że mamy metro - ba, nawet całą sieć plączących się linii metra. Jednak nic nam po tym, jeśli wielokrotnie po prostu nie dajemy rady wejść do wypchanego po brzegi wagonu.

Korki w Londynie są jedyne w swoim rodzaju... (Fot. Getty Images)

Lunch
Obowiązek pracodawcy, aby zapewnił ci tę przerwę jest ukłonem w stronę ludzi pracy. Lunch jest miło kojarzony z godziną na zjedzenie posiłku, odpoczynek, relaks.

Nie w Londynie: tu masz dosłownie chwilę na wyścig do marketu, szybką kawę, którą popijasz kęsy kanapki/hamburgera z McDonalda/zdrowej sałatki, gdy znowu się odchudzasz. Najgorzej jest, gdy gonią cię „terminy“, musisz szybko skończyć raport, zadzwonić do „x“ i w międzyczasie tłamsisz w rękach jedzenie, którym się dławisz, bo nie masz czasu porządnie przełknąć.

Oyster Card
Oysterka - w innych miastach oyster to po prostu ostryga. W Londynie to nieodłączny element każdego portfela. Bez oysterki nie pojedziesz autobusem, metrem, pociągiem. Każdy musi ją mieć, tak funkcjonuje to miasto. Ładujemy i ładujemy je, kilkoma funtami, tygodniowo, miesięcznie. I wydajemy fortunę.

Burmistrz niedawno wprowadził jedną opłatę za przejazd dowolną ilością autobusów w ciągu godziny, godzinny bilet, brzmi pięknie może w innym mieście. W Londynie, wracając z centrum do 2/3/4 strefy za bardzo nie poszalejemy w korkach.

Ogród
Kojarzycie zielony kawał ziemi przy domu? Taki z kwiatkami, ławką, stołem, krzesłami, grillem, drzewkami? Tak to wygląda w Polsce i pewnie w większości miast Wielkiej Brytanii. Tu jest nieco inaczej. Ogród często oznacza prostokątny kawałek ziemi zalanej betonem, otoczony okropnym „płotem“, do którego wyjście prowadzi przez drzwi kuchni, lub salonu, rzadziej sypialni.

Są oczywiście bardziej znane nam ogrody, z ziemią, trawą, najczęściej zarośnięte chwastami sięgającymi do bioder, z małym, wydeptanym placem. No i oczywiście przy murach domu znajdziemy rury, z których ściekają wszelkiego rodzaju „płyny“ i inne gęstsze odpady naszego i sąsiedniego domu.

Jazda samochodem
Umówmy się - samochód dobrze jest mieć, podróżować nim do pracy, na zakupy, do parku, muzeum, kina. Jednak nie w Londynie. Tutaj też dobrze mieć samochód, ale jak się mieszka poza trzema pierwszymi strefami i pracuje się poza centrum oraz nie trzeba przez nie przejeżdżać.

Przelicznik czasu często wygląda tak: metrem 15 minut, samochodem 40 minut (plus korki). Odwiedzenie atrakcji umiejscowionej w centrum Londynu? 15-20 minut metrem, samochodem 40-50 plus szukanie przez godzinę miejsca do zaparkowania, co graniczy z cudem w czasie weekendu, zwłaszcza, że większość Londynu pokrywają strefy parkowania biletowanego dla rezydentów i gości rezydentów.

Tak samo wygląda wyjazd na zakupy. Jeśli market nie posiada własnego parkingu, okaże się, że musisz zaparkować samochód w odległości 15 minut dojścia na pieszo i całkiem możliwe, że zrobisz to na wpół legalnie modląc się o to, żeby „parkingowi“ nie zostawili ci uroczego mandatu za wycieraczką. Samochód w Londynie ma jedną zaletę - szybko nim wydostać się z miasta, by uciec od zgiełku.

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 4.9 / 30

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 19.04.2024
GBP 5.0615 złEUR 4.3316 złUSD 4.0688 złCHF 4.4787 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama