Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Zagadka rozwiązana po 80 latach. Chodziło o Cichociemnych szkolonych w UK

Zagadka rozwiązana po 80 latach. Chodziło o Cichociemnych szkolonych w UK
W Audley End tężyznę fizyczną Cichociemnych wyrabiano m.in. na przeprawie linowej przez rzekę. (Fot. The Polish Underground Movement Study Trust)
Zapisane ołówkiem nazwiska są nadal wyraźnie widoczne na ścianie sklepu ze świecami na terenie XVII-wiecznej rezydencji Audley End w hrabstwie Essex. Ale przez lata, do czego - lub do kogo - się odnosiły, było tajemnicą...
Reklama
Reklama

Cisi, elitarni i skuteczni

To była elita elity. Najlepsi z najlepszych. Najskuteczniejsi z najskuteczniejszych. Cichociemni, bo o nich mowa, byli starannie wyselekcjonowaną grupą żołnierzy polskiej armii, którzy w czasie II wojny światowej byli zrzucani na spadochronach na terytorium okupowanej Polski. Ich zadaniem była organizacja ruchu oporu i walka z okupantem. Początkowo określani mianem "chomików", "ptaszków", "zrzutków" albo "skoczków". Ostatecznie przylgnęła do nich nazwa "cichociemni". 

Pierwszy lot i skoki odbyły się w nocy z 15 na 16 lutego 1941 roku. Do końca wojny do Polski tą drogą trafiło 316 żołnierzy.

Cichociemnymi zostawali wyłącznie ochotnicy. Rekrutacja wyglądała następująco: kandydatom, wcześniej bacznie obserwowanym, składano propozycję podczas objętych tajemnicą rozmów na osobności. Przyszli kandydaci zwykle mieli niewiele czasu na podjęcie decyzji. I zwykle się nie wahali. Służba dla kraju wydawała się nie tylko obowiązkiem, ale również ekscytującą możliwością.

"Wyższa szkoła kłamstwa"

Później rozpoczynały się forsowne szkolenia (głównie w UK i we Włoszech). Jeden z najsłynniejszych ośrodków szkoleniowych Cichociemnych znajdował się na terenie XVII-wiecznej rezydencj Audley End House w hrabstwie Essex. Swoją działalność rozpoczął 1 maja 1942 r. Wówczas nosił nazwę Station 43.

W tym tajnym ośrodku na południu Anglii, który został oddany na wyłączność polskiej sekcji Special Operations Executive (SOE), prowadzono ostatni etap kursu. Jego celem było przekształcenie kandydata w konspiratora działającego w okupowanym kraju.

Taki żołnierz musiał zyskać zupełnie nową tożsamość, by niczym kameleon odnaleźć się na froncie. Miał przeistoczyć się w szarego mieszkańca okupowanego kraju. Czasem, dla uwiarygodnienia swojej tzw. legendy, czyli fałszywego życiorysu, uczył się podstaw "zwykłego" zawodu. Dlatego kurs nazywano żartobliwie "Wyższą Szkołą Kłamstwa".

W Audley End przyszli Cichociemni doprowadzali też do perfekcji dotychczas nabyte umiejętności - walkę wręcz, strzelanie czy podkładanie bomb. Szkolenia związane ze skokami spadochronowymi odbywały się pod osłoną nocy. Jak na superkomandosów przystało.

Tajemnicza lista na ścianie

Niemal 80 lat później organizacja English Heritage, która trzyma pieczę nad zabytkami w Anglii, odkryła listę nazwisk, zapisaną ołówkiem na ścianie sklepu ze świecami na terenie Audley End. Jednak przez lata, do czego - lub do kogo - odnosiły się ręczne notatki, pozostawało zagadką.

Teraz, dzięki dwóm polskim historykom, Tomaszowi Muskusowi i Bartoszowi Piaseckiemu, tajemnica została rozwikłana. Prześledzili oni ścienne zapiski i odkryli, że dotyczyły sześciu polskich Cichociemnych, którzy szkolili się w Audley End. Byli to: Jan Benedykt Różycki, Teodor Paschke, Franciszek Socha, Józef Zbrzeźniak, Karol Dorwski oraz Czesław Migoś. Każdy z nich ukończył szkolenie 12 kwietnia 1944 r. 

Jednak jaki był powód powstania listy? I dlaczego niektóre znajdujące się na niej nazwiska zostały przekreślone? "To jedna z tych tajemnic, których raczej nigdy nie odkryjemy" - zauważa w rozmowie z Londynek.net dr Anrew Hann, historyk English Heritage.

"Prawdopodobnie wszystkie nazwiska zostały napisane tym samym charakterem pisma. Pojawiały się teorie, że może to być po prostu lista osób, które pożyczyły jakiś konkretny przedmiot, np. kalosze, a ich nazwiska zostały skreślone, gdy je zwróciły" - wyjaśnia Hann.

"Cała szóstka przeszła kurs w Audley End, więc skreślenie nazwisk nie może odnosić się do nieukończenia kursu lub zrzucenia do Polski, ponieważ tylko jeden z mężczyzn, Jan Różycki, został zrzucony do okupowanego kraju" - wskazuje historyk, który przeszukał miejscowe archiwa, potwierdzając życiorysy sześciu mężczyzn. 

Historie kryjące się za zapiskami na ścianie

Jan Benedykt Różycki (lat 43, osada Klimkiewiczów - obecnie woj. świętokrzyskie): "Były inżynier budownictwa. Biegle włada językiem niemieckim, francuskim, rosyjskim, angielskim i oczywiście polskim. Żonaty, dwójka małych dzieci". Z notatek szkoleniowych można wywnioskować, że Różycki doskonale posługiwał się bronią i był ekspertem od materiałów wybuchowych.

Po zakończaniu kursu został zrzucony do okupowanej Polski, zabierając zaopatrzenie i sprzęt dla wsparcia Armii Krajowej. Jako jedyny z tej szóstki skoczył na spadochronie do swojej ojczyzny.

Po wojnie Cichociemni, którzy pozostali w Polsce, byli ścigani przez sowieckie władze komunistyczne, ale Różycki pozostał w ojczyźnie, wykorzystując swoje inżynierskie wykształcenie do odbudowy zniszczonego kraju. Został aresztowany w 1949 r. pod fałszywymi zarzutami i osadzony w więzieniu na trzy lata, a jego syn zginął, próbując go uwolnić. Po zwolnieniu z więzienia zajmował szereg wyższych stanowisk uniwersyteckich, a w latach 1968-71 był dyrektorem Polskiego Instytutu Inżynierii Lądowej. Zmarł w 1991 roku we Wrocławiu.

Teodor Paschke (lat 29, Chodecz - obecnie woj. kujawsko-pomorskie): "Oficer przedwojennej armii polskiej, jego hobby to wioślarstwo i jazda konna". W notatkach Paschke opisywany jest jako wiarygodny, pewny siebie i inteligenty, ale także bardzo nerwowy i powściągliwy. Po ukończeniu szkolenia krótko pracował jako instruktor w Audley End, zanim zaczął działać dla polskiego wywiadu wojskowego.

Franciszek Socha, (lat 29, Przemyśl - obecnie woj. podkarpackie): Nauczyciel, po studiach na Uniwersytecie Lwowskim. Gwiazda grupy szkoleniowej i najlepszy uczeń. Otrzymywał oceny "bardzo dobre" lub "dobre" ze wszystkich ćwiczeń (z wyjątkiem komunikacji, którą zdał "zadowalająco").

Po szkoleniu Socha brał udział w kilku śmiałych operacjach w okupowanej Europie, prawdopodobnie dla brytyjskiego wywiadu wojskowego. Podczas jednej z tych misji został zrzucony na spadochronie do północnej Francji, aby zdobyć próbkę produkowanego tam trującego gazu, ale został schwytany przez Gestapo. Udało mu się uciec, wyskakując z jadącego pociągu i z pomocą miejscowego ruchu oporu przedostał się do brytyjskiej łodzi podwodnej.

Po wojnie pozostał w Wielkiej Brytanii i poślubił Szkotkę Margaret. Wrócił do nauczania w Szkocji, ale zmarł w 1963 w wieku zaledwie 48 lat.

Karol Dorwski (lat 38, Lwów): Przed wojną Dorwski był wybitnym aktorem teatralnym i filmowym, wielokrotnie występował na scenie w rodzinnym Lwowie, a później w Krakowie i Warszawie; zagrał także w kilku filmach.

Z notatek wynika, że Dorwski nie był najlepszym kursantem. Z większości ćwiczeń otrzymywał oceny "zadowalające", a za Nieregularne działania wojenne dostał ocenę "niezadowalającą". Mimo to został oznaczony jako nadający się do pracy w operacjach specjalnych.

Po wojnie Dorwski powrócił do swoich aktorskich korzeni; pracował jako aktor i konferansjer w Polskiej Rozgłośni Radia Wolna Europa w Monachium. Pod koniec życia wrócił do Wielkiej Brytanii i brał udział w wykładach i koncertach organizowanych przez Związek Polskich Artystów Teatru, Filmu, Radia i Telewizji. Zmarł w Londynie w 1980 roku.

Józef Zbrzeźniak (lat 22, Warszawa): Najmłodszy z grupy. Po przeszkoleniu, po trzech miesiącach na różnych stanowiskach oczekiwania na zrzut do Polski, został przeniesiony do II Korpusu Polskiego we Włoszech i we wrześniu 1944 r. uczestniczył w walkach na Linii Gotów. Pozostał we Włoszech do 1946 r. (został wówczas zwolniony z wojska) i wrócił do Wielkiej Brytanii. Osiadł w Bath, gdzie zmarł w 2010 roku.

Czesław Migoś (lat 23): - Niewiele wiadomo o Migosiu, poza tym, że był sierżantem artylerii, który uciekł z Polski i przedostał się do Francji, dołączając do tamtejszych sił polskich. Z Francji został wysłany do Wielkiej Brytanii, gdzie rozpoczął szkolenie w Audley End.

Internet, archiwa i... tłumacz Google

Dr Hann przyznaje, że szukanie informacji o sześciu Cichociemnych było nie lada wyzwaniem. "W internecie znalazłem sporo o Janie Różyckim. Miałem też szczęście do Franciszka Sochy, bo w Archiwum Uniwersytetu w Dundee odkryłem krótką biografię napisaną przez jego żonę Margaret" - opisuje historyk.

Najbardziej użytecznym źródłem informacji było jednak archiwum Studium Polski Podziemnej (PUMST) w Londynie. "Są tam teczki personalne wszystkich kursantów, którzy przeszli program szkolenia dla Cichociemnych. Problem w tym, że większość dokumentów jest po polsku i odręcznie napisana" - wskazuje Hann, dodając, że w interpretacji ich akt osobowych niezastąpiony okazał się tłumacz Google.

Wertując życiorysy szóstki Cichociemnych, dr Hann natrafił na wiele fascynujących faktów z ich pobytu w Audley End. "Np. to, że Józef Zbrzeźniak został zrugany przez oficera za picie, hazard i przechwałki. Niedawno odkryłem też, że Teodor Paschke napisał wiersz ku czci cichociemnych kolegów, którzy zginęli, gdy spadochron nie otworzył się podczas zrzucania do Polski. To wszystko jest naprawdę interesujące i jestem pewien, że jest jeszcze wiele do odkrycia" - podkreśla historyk.

2 maja br., w 80. rocznicę uruchomienia programu szkolenia cichociemnych, English Heritage otworzyło w Audley End House and Gardens nową ekspozycję na temat Station 43. Zawiera ona dokumenty, zdjęcia i przedmioty codziennego użytku po polskich Cichociemnych. Wystawa potrwa do 31 października 2022 r.

Źródła: 

  • English Heritage;
  • "Audley End", Elitadywersji.org;
  • "Cichociemni, polscy super komandosi z czasów II wojny światowej - szkolenie, misje i tajemnice elitarnej jednostki" - Marcin Waincetel, Ciekawostkihistoryczne.pl.

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 5.79 / 9

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 19.04.2024
GBP 5.0615 złEUR 4.3316 złUSD 4.0688 złCHF 4.4787 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama