Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Stereotypy o Brytyjczykach - prawda czy fałsz?

Stereotypy o Brytyjczykach - prawda czy fałsz?
Co przychodzi ci do głowy jako pierwsze, gdy myślisz o brytyjskiej kulturze? (Fot. Getty Images)
Nie brakuje kontrowersyjnych opinii na temat Brytyjczyków. Kilkaset tysięcy Polaków mieszkających na Wyspach codziennie ma okazję zweryfikować te opinie. 
Reklama
Reklama

Co przychodzi ci do głowy jako pierwsze, gdy myślisz o brytyjskiej kulturze? Najprawdopodobniej zestaw stereotypów, które bywają dosyć zróżnicowane.

Z jednej strony dystyngowany Sherlock Holmes, James Bond z jego drogimi garniturami i Martini, elegancko ubrani celebryci na kortach Wimbledonu. Z drugiej zaś strony w brytyjskiej popkulturze roi się od ekscentrycznych postaci, takich jak Jaś Fasola czy brutalnych morderców jak Kuba Rozpruwacz. 

Wielka Brytania to wielonarodowe, wieloetniczne państwo, które jest nie tylko różnorodne, lecz także pełne kontrastów. 

W Wielkiej Brytanii do kwestii herbaty podchodzi się bardzo poważnie. (Fot. Getty Images)

W kubku i filiżance

A jednak mimo tych wszystkich różnic trudno znaleźć Brytyjczyka, który odmówiłby filiżanki herbaty podanej ze smacznym czekoladowym ciasteczkiem. Tradycja Five o’clock trzyma się mocno. Herbata ma dla Brytyjczyków znaczenie symboliczne i historyczne. Jest częścią brytyjskiej kultury. W dużej mierze to dzięki jej transportowaniu do Europy udało się zbudować Imperium Brytyjskie. 

Ludzie z zagranicy mają tendencję do myślenia, że Brytyjczycy piją tylko najlepsze herbaciane liście, podawane w pięknej filiżance. Brytyjczycy uwielbiają popijać, siorbać i pić herbatę, ale nie ma w tym królewskiego ceremoniału. W większości kupują kilogramowe torebki herbaty i popijają ją z kubków. Może nie jest elegancko, ale jest to najszybszy sposób na napar.

Filiżanka czy kubek herbaty stanowi podstawę wielu brytyjskich interakcji społecznych. Większość osób pije herbatę do śniadania, podczas przerw w pracy, przed snem, przy okazji wizyt sąsiedzkich, podczas zebrań, przy obmyślaniu rozwiązania jakiegoś problemu… Herbata jest po prostu dobra na wszystko. 

Nie można też pominąć szlachetnej brytyjskiej tradycji, znanej jako dunking, która polega na tym, że zanim zje się słodkie ciasteczko, które podano z herbatą, trzeba je najpierw w tym napoju zamoczyć.

W Wielkiej Brytanii do kwestii herbaty podchodzi się bardzo poważnie, a to, jakiej marki ciastka smakują najlepiej po zanurzeniu w gorącym napoju, jest tematem publicznych dyskusji. 

Co ciekawe, spożycie herbaty jest na Wyspach bardzo wysokie, ale Brytyjczycy wcale nie są pod tym względem światowymi liderami. Więcej herbaty piją Turcy i Irlandczycy. 

Brytyjczycy nie stronią od wysokoprocentowych trunków. (Fot. Getty Images)

Zaprawiony jak Anglik

Obok herbaty Brytyjczycy nie stronią od wysokoprocentowych trunków. Ten stereotyp częściowo się potwierdza, ale trudno uznać, aby Wyspiarze jakoś szczególnie różnili się pod tym względem od Polaków.

Złą sławę rdzenni mieszkańcy Wysp zawdzięczają głównie młodym Anglikom, którzy są postrachem klubów i restauracji w całej Europie (także w Krakowie czy Gdańsku). Na YouTube można znaleźć mnóstwo filmów z miejskich monitoringów, na których widać ostro zaprawionych Brytyjczyków testujących temperaturę wody w fontannie czy wytrzymałość ławek. 

Brytyjczyków od Polaków różni natomiast to, że na Wyspach pije się zdecydowanie więcej piwa i innych lżejszych alkoholi. Brytyjską tradycją jest chodzenie do pubu.

Wielu Brytyjczyków ma swój lokalny pub (zwany po prostu local). Odwiedzają go najczęściej i znają w nim zarówno personel, jak i innych klientów. Jest w zwyczaju, że biuro w liczbie pięćdziesięciu osób idzie wspólnie do pubu w każdy piątek po pracy. W tej miłości do pubów nie chodzi tylko o picie alkoholu. Taka wyprawa może oznaczać też granie w rzutki, oglądanie sportu w telewizji, delektowanie się typowym jedzeniem (pub grub), a nawet udział w quizach. 

Podczas zwiedzania brytyjskich pubów należy pamiętać o innej brytyjskiej tradycji, jaką jest kupowanie napojów i alkoholu kolejkami. Oznacza to, że w brytyjskich pubach najczęściej zamawia się (i płaci) za całą grupę. Każdy płaci za jedną kolejkę, aż koło się zamyka i wraca od pierwszej osoby.

Za twoje piwo też ktoś z pewnością zapłaci. Bądź jednak ostrożny. Jeśli masz słabszą głowę niż znajomi, a do pubu wychodzicie dużą grupą, możesz od tych wszystkich kolejek dostać ogromnego kaca! Nie zapominaj, że gdy masz już dość, możesz zawsze pójść do domu. Osoby, które są ci winne kolejkę, będą o tym pamiętać podczas następnej wizyty w pubie.

Anglicy nie przepadają za wódką. Z kolei Szkoci są wierni swojemu narodowemu trunkowi, czyli whisky. Warto również wspomnieć, że pod względem spożycia alkoholu Wielka Brytania jest na 13. miejscu spośród 196 badanych krajów. Zdecydowanie więcej piją np. Austriacy czy Irlandczycy. 

Gdy wychodzi słońce, kto żyw rozpina koszulę i podwija nogawki. (Fot. In Pictures Ltd./Corbis via Getty Images)

Łapanie słońca

To prawda, że wspólne picie piwa jest najlepszym sposobem na tzw. angielską pogodę. Pogoda nie jest najlepsza i to jest coś, co większość przyjezdnych, których spotkasz, od razu podkreśli.
Nie zawsze jednak jest tak źle. Ludzie często są zaskoczeni, kiedy przyjeżdżając do Londynu lub Edynburga świeci słońce! Czasem może się wydawać, że cały czas pada, ale w rzeczywistości są tu średnie opady w porównaniu z resztą Europy. 

Sugestia potrafi skłaniać ludzi do nieracjonalnych zachowań. Przekonanie o paskudnej pogodzie na wyspach jest tak silne, że gdy temperatura w Wielkiej Brytanii przekracza osiemnaście stopni, a niebo jest bezchmurne, Brytyjczycy zaczynają masowo popadać w szał. Kto żyw, ten rozpina koszulę, podwija nogawki i zarządza przerwy na wygrzewanie się na słońcu na każdej możliwej powierzchni - w parkach, na placach, przystankach autobusowych i w każdym innym miejscu pozbawionym dachu. 

W Wielkiej Brytanii panuje powszechna zgoda, że ​​kiedy Brytyjczycy są wystawieni na działanie słońca, nie mogą sobie z tym poradzić. Bez kremu do opalania ich biała skóra przechodzi od bladego do różowego odcieniu. Walczą z tym stereotypem, używając balsamów do opalania i korzystając z solariów.

Wbrew pozorom fish & chips nie jest narodowym daniem Wielkiej Brytanii. (Fot. Getty Images)

Niedzielna pieczeń tylko w Anglii

Czy w Anglii można smacznie zjeść? Panuje stereotyp, że tamtejsza kuchnia nie powala na kolana. Tradycyjne dania; placki, budyń i ryby z frytkami mogą wydawać się nudne i mdłe w porównaniu z innymi europejskimi przysmakami. Tymczasem prawda jest inna.

Wbrew pozorom Fish & Chips nie jest narodowym daniem Wielkiej Brytanii. Co więcej - nie znajduje się ono w czołówce najczęściej zamawianych w knajpach. Brytyjczycy przede wszystkim lubią pieczenie, steki z frytkami, a na śniadanie bułeczki z dżemem i… bitą śmietaną. Fish &C hips wolą turyści, którym wydaje się, że to brytyjski klasyk.

Jeśli jednak spojrzymy na to od innej strony, brytyjska kuchnia była przez setki lat pod wielkim wpływem globalnych gustów. Na przykład curry w Wielkiej Brytanii smakuje świetnie. Co więcej, mają tutaj jedne z najlepszych restauracji i rynków na świecie. Szczególnie w Londynie, Manchesterze i Glasgow jest niesamowita scena kulinarna. Do tego niedzielna pieczeń, palce lizać.

Brytyjczycy przepraszają niemal za wszystko... (Fot. Getty Images)

Przepraszają zamiast burczeć

Brytyjczycy są bardzo uprzejmi. Słyną z tego, że przy każdym spotkaniu pytają "Co słychać?" i "Jak się czujesz?". Często mówią "przepraszam", "proszę" i "dziękuję". Jednak czujemy, że to tylko grzecznościowe formułki, za którymi wcale nie stoi szczere zainteresowanie.

Mówienie uprzejmych słów niekoniecznie oznacza, że mają to na myśli. Na przykład, często mówią "przepraszam", jeśli ktoś wpadnie na nich. Przepraszają, ale w głębi duszy wiedzą, że nie zrobili nic złego i gotują się ze złości. Potrafią po prostu hamować emocje.

Automatyczne reagowanie słowami "sorry”, niezależnie, czy problem powstał z twojej winy czy nie, może prowadzić do powstawania bardzo dziwnych sytuacji. Ludzie potrafią się mijać na biurowych korytarzach i jednocześnie półszeptem przepraszać się nawzajem za ścisk, nawet jeśli dla wszystkich wystarcza miejsca i nikt na nikogo nie wpada. Automatycznie zdarza się przeprosić psa, który wszedł pod nogi.

Brytyjczycy potrafią ostro krytykować skandale z udziałem royalsów. (Fot. Chris Jackson/Getty Images)

Bez kultu

I na koniec stereotyp z najwyższych sfer. Czy królowa cieszy się takim uwielbieniem, jak próbują to lansować media? Owszem, rodzina królewska to ważny symbol Wielkiej Brytanii i większość mieszkańców Wysp darzy ją szacunkiem, ale bez przesady. Brytyjczycy potrafią ostro krytykować rozrzutność dworu i skandale z udziałem royalsów. Na pewno nie ma tutaj mowy o żadnym kulcie.

Miejscowi owszem szanują królową i zdają sobie sprawę, że robi duży PR, ale patrzą na nią realistycznie. Warto dodać, że praktycznie co roku wraca temat ograniczenia wydatków na utrzymanie brytyjskiego dworu. Obecnie z publicznych podatków przeznaczanych jest na to około 40 milionów funtów rocznie. 

Źródła: 

  • "Reddit reveals 'true' British stereotypes - a love for tea, queues and manners", Samuel Osborne - Independent.co.uk;
  • "Some famous stereotypes about British people: True or False?", ukstudentresidences.com;
  • "Tradycje i kultura w Wielkiej Brytanii", British Council Polska.

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 4.85 / 23

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 28.03.2024
GBP 5.0474 złEUR 4.3191 złUSD 4.0081 złCHF 4.4228 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama