Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Powtórka z Windrush? Skandal z obywatelami UE w roli głównej...

Powtórka z Windrush? Skandal z obywatelami UE w roli głównej...
Wielka Brytania wdraża ponownie po Brexicie politykę "hostile environment" (nieprzyjazne środowisko) wobec imigrantów - także tych z UE, którzy już tu się zadomowili... (Fot. Getty Images)
Rozmawiając z przyjaciółmi i przypadkowo napotkanymi osobami z obywatelstwem UE, coraz częściej słyszę,  że obawiają się one o swoją przyszłość w Wielkiej Brytanii. Te osoby, które znają z mediów lub osobistych doświadczeń tzw. skandal Windrush, widzą sporo podobieństw między swoją obecną sytuacją a sytuacją osób, które zaledwie 10 lat temu dotknął ten skandal. 
Reklama
Reklama

Pierwszym rzucającym się w oczy podobieństwem jest fakt, że osoby posiadające tzw. (pre)settled status lub o taki status się starające, nie mają dokumentu uwiarygodniajacego prawo do pobytu w Wielkiej Brytanii. Jedynym, co uwiarygadnia taki pobyt, jest posiadana przez Home Office lista 5,8 milionów osób z takim statusem.

Tak jak w przypadku osób dotkniętych skandalem Windrush, za dotknięciem przysłowiowego jednego guzika cała baza danych może zniknąć lub dostęp do niej od czasu do czasu jest niemożliwy. Co więcej, spora grupa osób może mieć problem z jej obsługą. Obawy te znajdują się również w rządowych dokumentach. W rezultacie, jak to miało miejsce w przypadku osób dotkniętych skandalem Windrush, wielu imigrantów może stracić dom lub pracę lub nawet zostać osadzonymi w imigracyjnym ośrodku deportacyjnym i być deportowana.

Są też inne podobieństwa, wynikające z nadgorliwości służb granicznych lub niedociągnięć po stronie Home Office. Na przykład we wrześniu 2021 r. obywatelka Francji, której aplikacja o status była w trakcie rozpatrywania przez Home Office, została zatrzymana i aresztowana przez służby graniczne na lotnisku Gatwick. Była ona w drodze powrotnej do Wielkiej Brytanii z krótkiego pobytu za granicą.

Pomimo faktu, że Home Office wydał w tym czasie zarządzenie, aby nie zatrzymywać z powodów imigracyjnych osób z obywatelstwem UE, została ona poddana szykanom - tylko dlatego, że Home Office i służby graniczne nie mogły znaleźć dokumentów potwierdzających jej prawo do pobytu w Wielkiej Brytanii. 

W październiku 2021 roku około 400 000 osób oczekiwało na rozpatrzenie wniosku o status. Można by się spodziewać, że rok później będzie już po sprawie. Niestety, w październiku 2022 obywatel Polski, który żył z przerwami w Wielkiej Brytanii od 2004 roku, został zawrócony przez służby brytyjskie  na granicy do Polski, gdyż dostrzeżono "problem" z jego dokumentam. Okazało się, że funkcjonariusz graniczny bezprawnie i wbrew ustaleniom między UE i Wielką Brytanią postanowił, że dopóki nie zostanie wydana ostateczna decyzja w sprawie Polaka, nie może on przebywać na terenie Wielkiej Brytanii.

Kolejny przypadek jest z listopada 2022. Para z dzieckiem - ojciec obywatel EU z EUSS, matka obywatelka Indii - przez 12 tygodni nie doczekali się pozwolenia z Home Office na to, aby przyjechać do Wielkiej Brytanii z nowo narodzonym dzieckiem. Rodzice zostali postawieni przed trudnym wyborem, tj. zostawić dziecko z babcią i wrócić do Wielkiej Brytanii i tam naciskać na jak najszybsze rozwiązanie sprawy - albo zostać wraz dzieckiem za granicą oraz utracic pracę, dom i wszystko, co tam zostawili. 

Nie jest to pierwsza, i prawdopodobnie nie ostatnia sytuacja, kiedy z powodów niedociągnięć i zaniedbań Home Office oraz braku dokumentów, które choćby tymczasowo zastępowałyby status, ktoś traci rodzinę czy pracę.

Home Office, czyli brytyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, to "państwo w państwie", które popełniło już wiele błędów wobec imigrantów... (Fot. Getty Images)

Taka sytuacja spotkała 46-letnią kobietę, która w 1976 - wówczas jako roczne dziecko - przyjechała do Wielkiej Brytanii z rodzicami. W 1976 roku Hiszpania była dopiero rok po obaleniu faszystowskiej dyktatury Franco. Kobieta ta nigdy nie uzyskała obywatelstwa hiszpańskiego. Nigdy wcześniej nie była też zmuszona do posiadania brytyjskiego obywatelstwa. Pomimo posiadania dokumentów potwierdzających 27 lat pracy, Home Office zażądał od niej dokumentów potwierdzających jej legalność pobytu w Wielkiej Brytanii.

Kobieta zaaplikowała o status w systemie EUSS, ale nie mając dokumentów z Hiszpanii czy Włoch (kraj pochodzenia jej matki), nie mogła uzupełnić wszystkich wymaganych rubryk w aplikacji. Zdaniem Home Office, jedynym wyjściem było najpierw uzyskanie dokumentów identyfikacyjnych z Hiszpanii, a dopiero potem uzyskanie EUSS - mimo 45 lat życia w Wielkiej Brytanii. Właśnie z powodu braku dokumentów potwierdzających status imigracyjny pracodawca wypowiedział jej pracę.

Według doniesień prasy, jej problem nadal nie jest rozwiązany. Wydaje się on także odległy dla Europejczyków w Wielkiej Brytanii. Jest to jednak iluzja, ponieważ przeciągające się kilka miesięcy lub lat problemy z uzyskaniem przez rodziców dokumentów potwierdzających, że dziecko posiada obywatelstwo europejskiego kraju nie jest niczym nowym.

Problem nie jest też obcy rodzicom samodzielnie wychowującym dzieci lub mającym problemy z uzyskaniem zgody drugiego rodzica na złożenie wniosku o nadanie np obywatelstwa RP. Obowiązująca w Polsce ustawa z 2 kwietnia 2009 r. o obywatelstwie polskim w art. 30 ust.1 punktach 4 i 5 przewiduje, że jeśli rodzic dziecka nie jest obywatelem Polski, niezbędna jest zgoda obojga rodziców.

Oczywiście są możliwości rozwiązania problemu, jeśli drugi z rodziców jest nieznany lub nie zgadza się na nadanie dziecku polskiego obywatelstwa, ale to zabiera miesiące lub lata. Zważywszy, że w Wielkiej Brytanii prawo do obywatelstwa brytyjskiego ma tylko dziecko urodzone, kiedy rodzice posiadali prawo pobytu na stałe (settled status), sytuacja w przypadku rodziców z pre-settled status może wymknąć się spod kontroli. O takich sytuacjach można usłyszeć od doradców imigracyjnych. 

Problem jest też znany brytyjskim naukowcom oraz prawnikom, którzy nawołują w prasie angielskiej i polskiej, aby najszybciej jak to możliwie regulować status imigracyjny dziecka lub wnioskować o dla dziecka o obywatelstwo. Jest to istotne również dla dzieci będących w domach dziecka, placówkach opieki dla osób zmagajacych się z niepełnosprawnością lub będące pod opieką rodzin zastępczych.

W 2021 roku zaledwie 35% dzieci będących pod taką opieką posiadało udokumentowany status imigracyjny po Brexicie. Analizując dane zebrane przez organizację pozarządową The Children’s Society, tylko spośród 3 690 zidentyfikowanych osób, którym przysługiwało prawo ubiegania się o EUSS status, tylko 1 426 osób złożyło wniosek, a na koniec lutego 2021 zaledwie 1 027 osób uzyskało taki status.

Bezdomni imigranci z krajów Unii Europejskiej - według Home Office - nie mają prawa do pobytu w UK... (Fot. Getty Images)

Nasuwa to zatrważającą krew w żyłach konkluzję, że w związku z brakiem statusu imigracyjnego deportacją zagrożonych jest nawet kilka tysięcy osób żyjących obecnie w Wielkiej Brytanii. Podobnego zdania jest również Coram, organizacja pozarządowa zajmująca się ochroną praw dziecka. Pełna analiza sytuacji jest obecnie dokonywana przez IMA.

Problemy dzieci potomków pokolenia Windrush, które znalazły się w placówkach opieki lub pod opieką rodzin zastępczych, były wielkorotnie prezentowane przez brytyjską prasę. W ciągu kilku lat, kiedy skandal Windrush był już dość dobrze znany opinii publicznej, prasa brytyjska opisywała szereg przypadków osób, które były pod taką opieką, i które otrzymywały od Home Office korespondencję z decyzją o deportacji.

Historia kobiety, która jako roczne dziecko przyjechała z Hiszpanii, jest bardzo podobna do wielu historii wielu osób z tzw. pokolenia Windrush. Osoby te po dwudziestu, trzydziestu, a nawet więcej niż czterdziestu latach życia w Wielkiej Brytanii, dowiadywały się, że Home Office zgubił lub zniszczył dokumenty potwierdzające ich prawo do pobytu. Najczęściej działo się to w momencie, gdy osoby te starały się o pozwolenie na pobyt stały (Indefinite Leave to Remain) lub o obywatelstwo lub nawet próbowały zawrzeć związek małżeński.

To nierzadko problemy imigracyjne były przyczyną utraty pracy. Z uwagi na restrykcje, zwłaszcza te ustanowione przez rząd Davida Camerona, Theresy May i kolejnych premierów, osoby takie mają utrudniony dostęp do benefitów i pomocy społecznej. W krótkim więc czasie wiele z tych osób najpierw zostało zmuszonych do zadłużania się, a z biegiem czasu doświadczały bezdomności.

Biorąc pod uwagę, że orzeczenie Supreme Court (brytyjski Sąd Najwyższy) z grudnia 2021 pozwala Department for Work and Pension stawiać bardzo zawikłane wymagania osobom z obywatelstwem europejskim, gdy starają się o benefity, nietrudno trudno będzie o powtórkę sytuacji sprzed kilku lat.

Przysłowiowa “lampka alarmowa” powinna zapalić się w naszych głowach również z innego powodu. Między 2014 a 2017 bezdomne osoby z obywatelstwem Unii Europejskiej - w tym Polacy - były masowo deportowane z Wielkiej Brytanii. Zdarzało się także, że policja imigracyjna popełniała błędy i aresztowała na tygodnie czy miesiące przypadkowe osoby. Dopiero po czterech latach i tysiącach niesłusznych deportacji sąd uznał wydalenia bezdomnych Europejek i Europejczyków za niezgodne z prawem Unii Europejskiej.

Niestety, obecnie Wielka Brytania nie jest już krajem członkowskim Unii. Dlatego - aby zaognić sprawę (lub jak mówią Brytyjczycy to add salt to injury), w październiku 2020 Home Office wprowadził w życie nowe regulacje imigracyjne nakazujące wydalenie osób bezdomnych (tzw. rough sleepers). Co wiecej, Home Office pod kierownictwem Priti Patel dał urzędnikom prawo do odebrania statusu imigracyjnego tylko z powodu bezdomności. Z uwagi na to, że spora część regulacji imigracyjnych nie wymaga zgody brytyjskiego parlamentu, Home Office może bez przeszkód wprowadzać w przyszłości inne, bardziej restrykcyjne przepisy. 

Wielu Polaków od lat mieszkających w UK zaczyna się obawiać, czy nie zostanie deportowanych lub potraktowanych jako przestępca tylko dlatego, że Home Office nie potrafi znaleźć w swojej bazie potwierdzenia ich statusu zasiedlenia...
(Fot. Getty Images)

O potencjalnych konsekwencjach przepisów dotyczących wydalania osób bezdomnych przestrzegają brytyjskie media. Analizy prawnej sytuacji dokonało też wiele organizacji zajmujących się pomocą ofiarom tych nieludzkich przepisów. Właśnie z uwagi na lekcję wyciągniętą z wcześniejszych błędów oraz celem uniknięcia ich w przyszłości, kilkaset gmin, organizacji pozarządowych, organizacji religijnych i instytucji publicznych, które zgodnie z prawem powinny współpracować z Home Office, odmówiły udzielania informacji o znanych im osobach bezdomnych - głównie dlatego, by je chronić przed deportacją.

Powyższe wpadki Home Office pokazują, że osoby z obywatelstwem UE mają uzasadnione powody do obaw o swoją przyszłość w Wielkiej Brytanii. System imigracyjny daje zbyt wiele możliwości, aby nie z własnej winy niespodziewanie wpaść w tarapaty.

Wiele osób, z którymi rozmawiałem, żyje w nieustannym stresie. Kilka z tych osób opowiadało, że właśnie z powodu tych obaw odroczyły na przykład wakacje zagraniczne do czasu uzyskania brytyjskiego paszportu. Inna grupa osób wspomniała o straconych możliwościach zobaczenia najbliższej rodziny w kraju pochodzenia, celebrowania ślubu wraz rodziną czy przyjaciółmi, chrzcin, przyjęć komunijnych, a także ostatnich pożegnań najbliższych czy przyjaciół.

Taka sytuacja jest sprzeczna z tym, co UE i Wielka Brytania ustaliły w ramach porozumień brexitowych. W myśl tych uzgodnień, osoby mające prawo do (pre)settled status, miały przebywać w Wielkiej Brytanii na podobnych zasadach jak przed Brexitem. Co więcej, do życia powołano także Independent Monitoring Authority (IMA), która ma za zadanie być rzecznikiem osób z obywatelstwem UE w Wielkiej Brytanii.

Pomijając jednak fakt, że to nie pierwsza sytuacja, gdy rząd brytyjski łamie porozumienia brexitowe, to naruszane jest też prawo brytyjskie. Chodzi tu na przykład o artykuł 8 Human Rights Act (Ustawy o Prawach Człowieka). Artykuł ten ma za zadanie chronić prawo do życia prywatnego, życia rodzinnego, chronić mir domowy oraz stać na straży nienaruszalności tajemnicy korespondencji.

Utrudnianie prawa do powrotu do domu, życie w nieustannym stresie np. w związku z niemożnością odwiedzin rodziny za granicą, zdecydowanie narusza prawa wyliczone w tym artykule. Zgadza się z tym także Citizen Advice. Zdaniem prawników tej instytucji, prawo do życia prywatnego dotyczy także możliwości utrzymywania relacji rodzinnych nawet w przypadku odseparowania, rozdzielenia.

Mając to na uwadze, można powiedzieć, że mamy do czynienia z powtórzeniem błędów skandalu Windrush, kiedy to osoby żyjące przez dekady w Wielkiej Brytanii dowiadywały się podczas wakacji zagranicznych czy wizyt rodzinnych, że z powodu błędów Home Office nie mogą wrócić do domu. Miejmy nadzieję, że IMA zmusi Home Office do naprawienia i zadośćuczynienia za już popełnione błędy oraz zmotywuje, by Brytyjczycy i Brytyjki nie musieli po raz kolejny wstydzić się za błędy własnego rządu.

Mateusz Żuk to pracownik sektora pozarządowego w Wielkiej Brytanii, wieloletni wolontariusz w organizacjach wspierających osoby doświadczające bezdomności oraz osób zmagających się z problemami imigracyjnymi. 

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 5.25 / 24

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 24.04.2024
GBP 5.0220 złEUR 4.3177 złUSD 4.0417 złCHF 4.4202 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama