Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Polak w Brook House: Do Polski nie wrócę

Polak w Brook House:  Do Polski nie wrócę
(Fot. www.g4s.uk.com)
Józef Siemieńczuk, osadzony w Brook House Immigration Removal Centre w Gatwick koło Londynu podjął w środę próbę samookaleczenia. Polak, który wcześniej ostrzegał, że wytnie sobie rozrusznik serca w czasie świąt Bożego Narodzenia, w ten sposób wyraził swój sprzeciw wobec decyzji o deportacji, która ma nastąpić w najbliższą sobotę.
Reklama
Reklama

Z relacji 60-letniego Polaka wynika, że do zdarzenia doszło po tym, jak lekarz odmówił podpisania dokumentu uruchamiającego procedurę związaną z Zasadą 35.

Rule 35 z aktu The Detention Centre Rules 2001 mówi o tym, że każdy przypadek osoby, której stan zdrowia prawdopodobnie ucierpi na skutek deportacji lub warunków zatrzymania w ośrodku deportacyjnym, powinien zostać oficjalnie zgłoszony i rozpatrzony przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Wielkiej Brytanii. Jednak jak dowiedział się „Tydzień Polski”, zasada może nie mieć zastosowania w przypadku Józefa Siemieńczuka, ponieważ mimo że jego stan zdrowia jest poważny (cukrzyca, 30% wydolności serca), nie ma przeciwskazań do kontynuowania jego leczenia w Polsce.

– Ja do Polski nie chcę wracać i nie wrócę – odpowiada zatrzymany. – Nie mam tam ani mieszkania, ani rodziny, ani żadnych świadczeń. W Wielkiej Brytanii mieszkam od 11 lat i tutaj mam wszystko – mówi.

Przed aresztowaniem Józef Siemieńczuk mieszkał w miejscowości Ballymena koło Belfastu w Irlandii Północnej i poprzez osadzenie w ośrodku na drugim końcu kraju jest odcięty od najbliższej rodziny: syna, wnuka, siostry i partnerki. Osadzony skarży się także na jego zdaniem trudne warunki panujące w ośrodku, szkodliwe dla jego zdrowia.

W ramach protestu przed planowaną deportacją naciął sobie skórę w trzech miejscach w okolicach rozrusznika serca. Przed dalszym okaleczeniem powstrzymał go inny Polak i ochrona ośrodka.

Prawa osadzonych

Mecenas Carita Thomas z organizacji ATLEU – Anti Trafficking and Labour Exploitation Unit tłumaczy, jakie prawa przysługują osadzonym w ośrodkach imigracyjnych.

– Można uzyskać bezpłatną poradę od adwokatów, którzy dyżurują w każdym ośrodku. Mają oni 30 minut na klienta, ale prawnik może co najmniej dokonać oceny, czy mogą poprowadzić sprawę dalej, aby zatrzymać deportację. Każdy zatrzymany może również złożyć wniosek do niezależnej rady (Independent Monitoring Board) z prośbą o rozpatrzenie jego uwag – poinformowała.

Jak się dowiedział „Tydzień Polski” sprawa Józefa Siemieńczuka jest o tyle skomplikowana, że ma on na swoim koncie 10 wyroków w zawieszeniu i jeden, w ramach którego odbył karę w więzieniu za oszustwa ubezpieczeniowe. I mimo że nie były to poważne przestępstwa, to istnieje poważna przesłanka, że Polak nie jest w stanie dostosować się do obowiązującego w Wielkiej Brytanii prawa. Jego sytuacji nie poprawia fakt, że nie posiada on stałej rezydentury oraz w ostatnich miesiącach przed aresztowaniem nie pracował.

– Jedyne, co realistycznie może zrobić, to poszukać prawnika kryminalnego, który specjalizuje się w sprawach deportacji (która jest częścią postepowania karnego, a nie imigracyjnego) lub liczyć na konsulat, którego opieką jest automatycznie objęty z racji obywatelstwa, przy czym konsulaty maja bardzo ograniczone możliwości – tłumaczy Barbara Drozdowicz, prezes East European Resource Centre, dodając, że w centrach detencyjnych działają także organizacje charytatywne zajmujące się poradami w takich przypadkach.

O sprawie Józefa Siemieńczuka polskie służby konsularne dowiedziały się po interwencji „Tygodnia Polskiego”, ponieważ sam zatrzymany nie zgłosił się wcześniej bezpośrednio o pomoc do ambasady.

– Monitorujemy sprawę jego deportacji, pozostajemy w kontakcie z zainteresowanym i i podejmujemy interwencje w jego sprawie. Wydział Konsularny Ambasady RP w Londynie reaguje na wszystkie docierające do nas sygnały o problemach polskich obywateli przebywających w ośrodkach deportacyjnych – podkreślono w oświadczeniu przesłanym „Tygodniowi Polskiemu”.

Wołanie o pomoc

Mimo okresu świątecznego niemal natychmiast zareagowało kilka instytucji, a także osób prywatnych, które zaoferowały pomoc Polakowi. Wśród nich znalazła się m.in. Joanna Rychlicka z UK Migration Lawyers, która otrzymała zgodę od dyrektora firmy na udzielanie darmowych konsultacji telefonicznych dla Polaków w ośrodkach deportacyjnych i jest w kontakcie z Józefem Siemieńczukiem.

Na wysokości zadania stanęła również Anna Kolczyńska z Biura Pomocy i Wsparcia „Książę Pomoże”.

– Choć o kłopotach pana Józefa dowiedzieliśmy się już w trakcie świątecznej przerwy naszego biura, to byliśmy gotowi, by w tym wyjątkowym okresie nieść pomoc Polakowi, który najprawdopodobniej potrzebuje wsparcia, także psychicznego – zaznaczyła Kolczyńska.

– Gdy tylko nasze biuro ruszyło pełną parą, niezwłocznie konsultowałam się z kilkoma współpracującymi z naszym biurem kancelariami prawnymi. Jedna z najlepszych specjalistek od prawa imigracyjnego zgodziła się porozmawiać z panem Józefem i po zapoznaniu się ze wszystkimi szczegółami jego sprawy poinformować go o wszystkich dostępnych na tym etapie rozwiązaniach, z których może on skorzystać – dodała. Zakładając najgorszy scenariusz, że Siemieńczuk zostanie zmuszony do powrotu do Polski, Anna Kolczyńska skontaktowała się również z założycielem Domu Miłosierdzia w Koszalinie.

– Ksiądz Radek zaoferował, że w razie potrzeby przyjmie pana Józefa z otwartymi ramionami, zapewniając mu także niezbędną pomoc medyczną – podkreśliła.

Mimo to Polak czuje się pozbawiony opieki, ponieważ przyznana mu z urzędu pomoc prawna, nie wywiązała się ze swoich obowiązków w satysfakcjonujący dla niego sposób.

– Po artykułach, które ukazały się na mój temat, ludzie dzwonią i radzą mi, co mam zrobić. Ale ja nie chcę porad. Chcę, aby ktoś konkretnie pomógł mi w tej sprawie. Aby się znalazł porządny adwokat lub sponsor, który tego adwokata mi opłaci – podkreśla Siemieńczuk. Profesjonalna pomoc prawnicza to koszt 1500 do 1700 funtów.

Z ostatniej chwili

Na parę minut przed oddaniem artykułu do druku Anna Kolczyńska poinformowała, że jedna z prawniczek współpracujących z Biurem Pomocy i Wsparcia „Książę Pomoże” znalazła w sprawie Józefa Siemieńczuka nowe przesłanki umożliwiające odwołanie się od decyzji o administracyjnym usunięciu z kraju i podjęła się bezpłatnego przygotowania i wniesienia apelacji w jego sprawie. O czym będziemy informować w kolejnych numerach „Tygodnia”. 

***

Gatwick, 21 Grudnia 2017

Do wiadomości: Redakcji „Tygodnia Polskiego”

Zwracamy się z prośbą o możliwość zajęcia się naszą sprawą, jaką jest wielokrotne łamanie naszych praw (Praw Człowieka)przez rząd Wielkiej Brytanii. W chwili obecnej znajdujemy się w ośrodku deportacyjny Brooke House, Perimeter Road South, RH6 0PQ,gdzie wielokrotnie zdarza się, że jesteśmy zmuszani do podpisywania dobrowolnych zgód na deportację lub nielegalnie zostajemy stąd deportowani, albo przetrzymywani w ośrodku deportacyjnym przez wiele miesięcy.

Jesteśmy traktowani jak pospolici przestępcy, są też łamane nasze podstawowe prawa, przetrzymywani jesteśmy w celach nieklimatyzowanych, bez możliwości otwarcia okien i przewietrzenia pomieszczenia, w którym przebywamy. Wielu z nas są to osoby niepalące, jednak muszą przebywać w celach z osobami palącymi. Niejednokrotnie zdarza się, że zatrzymane są tu osoby, które nie popełniły żadnego przestępstwa, które nie popadły w konflikt z prawem na terenie UK oraz mają tutaj swoje rodziny i mieszkają tu od wielu lat.

Toalety są niezamykane, nie ma w nich także desek sedesowych, ani środków czystości. Prysznice są tylko na pierwszym i drugim piętrze, niejednokrotnie osoby niepełnosprawne nie mogą z nich korzystać.

Często zdarzają się też bójki, które są wszczynane w wyniku różnic kulturowych i ludzie są pozostawieni samym sobie. Ochrona nie reaguje i często osoby są narażone na utratę życia lub zdrowia.

Kradzieże zdarzają się na porządku dziennym i nikt z tym nic nie robi. Wielokrotnie są tu przewożeni ludzie z drugiego końca Anglii lub Irlandii Północnej, przez co tracą kontakt ze swoją rodziną, ponieważ są za daleko od domu, przez co są narażeni na stany depresyjne, z którymi muszą borykać się sami, gdyż nie otrzymują żadnej pomocy psychologicznej.

Służba więzienna łamię regulamin poprzez skracanie czasu otwarcia cel. Jest też problem z dostępem do lekarza, który i tak każdą przypadłość leczy paracetamolem. Trafiają tutaj ludzie za bardzo drobne przestępstwa lub za to, że byli bezrobotni i trafiają do cel z groźnymi przestępcami, czym zostają narażeni na dodatkowy stres.

Osoby tutaj zatrzymane zostają zmuszani do podpisania dobrowolnej deportacji. Brak też jest dostępu do podstawowych informacji oraz do przysługujących nam praw. Podstawowe strony takie jak GOV.UK są zablokowane, żeby utrudnić nam dostęp do przepisów. Rząd Wielkiej Brytanii przymyka oko na działania Home Office, który to kłamie wielokrotnie w wielu sprawach, oskarżając ludzi o rzeczy, których nigdy nie popełnili.

Z poważaniem

Polacy z Brook House:

Siemieńczuk Józef

Szklarek Paweł

Sieńko Daniel

Burchardt Wiesław

Konefal Przemysław

Gałązka Piotr

Gertner Piotr

oraz wielu innych Polaków osadzonych w Brook House

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 4.77 / 22

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 19.04.2024
GBP 5.0615 złEUR 4.3316 złUSD 4.0688 złCHF 4.4787 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama