Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Podróż za milion zdjęć: Las Islas Filipinas - odcinek 5. ostatni

Podróż za milion zdjęć: Las Islas Filipinas - odcinek 5. ostatni
Tomasz na Filipinach, czyli z ulicy na salony...(Fot. T.Dworczyk)
Nasz nowy znajomy chętnie opowiadał nam nie tylko o tym co posiada i gdzie, ale też komu pomógł i w jaki sposób. Tak minęła nam droga powrotna do portu... Nie dało się jednak dłużej wytrzymać i musiałem w końcu zapytać, jak to tylko Polak potrafi, skąd ma na to wszystko mamonę?
Reklama
Reklama

3 miesiące pracy w Londynie, 7 miesięcy podróży za jedną wypłatę - wszystko jest możliwe! Historia Tomasza Dworczyka ma na celu inspirowanie innych do... wzięcia wyjątkowego urlopu!

Opowieść rozpoczyna się dwa lata temu, jeszcze w Polsce. Zmęczony ciężką pracą w korporacjach, zbierając pieniądze na wymarzony urlop poczuł, że coś w nim pękło. Ile by nie pracował i ile by nie zarabiał, to i tak pieniądze rozchodziły się gdzieś - a to rachunki, a to dojazdy czy podatki... Starczało ledwo na wypad za miasto. Kiedy zapytał szefa o urlop i usłyszał, że w tym terminie nie może nigdzie pojechać, miarka się przebrała - i tak zaczęła się przygoda, a właściwie urlop życia pochodzącego z Koluszek Tomasza Dworczyka. Zobacz, jak to się zaczęło...

Poprzedni odcinek opowieści z cyklu Las Islas Filipinas: TUTAJ.

I tu już nie było klarownej opowieści... Słów parę usłyszeliśmy o rodzinie we Włoszech i o tym, że ktoś tam umarł i zostawił fortunę. I o tym, jak interesy przeniósł na Filipiny.
A że jedyne co mi się kojarzy z majętnymi Włochami, którzy opływają w miliony, to Cosa Nostra i panowie wysyłający zawiniętą w gazetę głowę konia (oby tylko konia), powoli puzzle w całość poskładałem. A niech tam!

Na koniec dostałem jeszcze zaproszenie do Włoch i zapewnienie o darmowym noclegu w każdym z hoteli jaki posiada. Serio! Skorzystam na pewno i jeszcze tej historii będzie ciąg dalszy.

Obraliśmy kierunek na Manilę. (Fot.T.Dworczyk)

Dobiliśmy więc do portu. Na lądzie pora obiadowa była, więc Mustangiem - a jakże, udaliśmy się przekąsić coś.
Ochrona i entourage szefa upewniali się, że mamy talerze pełne jadła, a szklanki napitku. Nadal też robili zdjęcia, kręcili filmiki i relacjonowali przebieg spotkania LIVE na Facebooku jakiejś filpińskiej strony.
Uśmiałem się w duchu nawet, bo przyszło mi do głowy, że pasą nas i poją, by organizm wzmocnić przed transplantacją. Ot, pokażą w internecie taki okaz zdrowia i już wycena na czarnym rynku nabiera tempa.

Po skończonym posiłku gospodarz oprowadził nas po swojej kolejnej posiadłości. Tym razem zaskoczył nas zaproszeniem na farmę kurczaków bitewnych. To bardzo popularne i kontrowersyjne hobby na Filipinach, a okazało się, że był on zagorzałym fanem tego „sportu”. Chodziło, oczywiście o walki kogutów. Prawdziwe. Na śmierć i życie! Dowiedziałem się przy tej okazji, że kogut który wygra bitwę, jest świadkiem śmierci swojego rywala: trzymają go tak, by widział, jak ginie oponent. Ma to rzekomo uświadomić mu co go czeka, jeśli w następnej walce nie da z siebie wszystkiego...

I pomyśleć, że już niczym więcej nie można nas było już po tym zaskoczyć. Aż tu otwiera skrzynię... pełną broni. Powoli wyjmuje karabin, a ja znowu w duchu myślę: czy to właśnie ten moment, kiedy stracimy głowę? Ja jestem chłopak z Polski, więc ani pieniędzy ani wątroby nie dostaniesz – pomyślałem jeszcze.

W całej marinie był to najbardziej "wypasiony" jacht. (Fot. FB/T.Dworczyk)

Okazało się jednak, że spluwy to kolejne hobby jego, a miał tego na farmie spory asortyment!
Patrząc na to wszystko, tylko o jednym myślałem: CZY MOGĘ WYJĄĆ KAMERĘ I ZROBIĆ ZDJĘCIA?
Przecież nikt w to nie uwierzy. Nawet ja sam nie wierzyłem!
Pozwolił i owszem, pod warunkiem, że nie będzie żadnego wrzucania na media społecznościowe. AKURAT!

Zapytał nawet, czy chcemy zobaczyć więcej? Popatrzył z chytrym uśmiechem na twarzy i powiedział: - Dajcie im się pobawić przez chwilę.

I jak na komendę, DOSŁOWNIE każdy kto tam był, wyjął zza spodni pistolet. Magazynek out, potem przeładować, żeby wyciągąć nabój z komory i Paulina dostała do ręki spluwę.

- Z tym będziesz bardziej sexy, baybe.
Kolejny gość wyciąga gnata i po rozładowaniu, podaje go mnie. Każdy koleś, który chodził za nami miał broń! Okazało się, że to ochrona…

- Kim ty właściwie jesteś? - Biznesmenem jestem. Ale, że na Filpinach bieda, to każdy polityk lub człowiek majętny ma ochronę. No i ja też mam.
I kiedy ja myślałem, żeby zadać pytanie, ale jeszcze wahałem się, czy będzie dobrze przyjęte, Paulina wypaliła z grubej rury! - A STRZELAŁEŚ KIEDYŚ DO LUDZI!?

Ochroniarze pokiwali głowami. Szef szybko ich jednak uciszył.

Podsumowanie zrobiłem sobie szybko w głowie i wyszło mi na to, że byliśmy najbardziej chronionymi ludźmi na Filipinach! Jednocześnie jednak uświadomiem sobie, że podczas naszej kanikuły, mogliśmy zostać ostrzelani przez kogoś.

Prawda taka jest bowiem, że na Filpinach nawet ochroniarze w McDonaldzie mają broń. Zwykły sklep nawet, Żabka taka na przykład, a w środku gościu z rewolwerem. Przed supermarketem każdym stoi ochrona z giwerą z długą lufą, a przy wejściu do każdej galerii bramki z wykrywaczem metali oraz sprawdzanie plecaków jak przy odprawie na samolot. Nawet przed wejściem do pociągu miejskiego, trzeba przejść taką samą procedurę: prześwietlenie bagażu, bramki, przeszukanie, możesz wejść...

Zamiast drążka skrzyni biegów - katana. (Fot. T. Dworczyk)

Do ostatniej chwili eskortowani byliśmy przez ochronę „szefa”. Zamiast na najbliższy przystanek, odwieźli nas prosto na stację, skąd najszybciej i najwygodniej mieliśmy dotrzeć do centrum Manili.

A samochód, którym przebyliśmy tę drogę, miał zamiast rączki skrzyni biegów rękojeść katany (japońska szabla jednosieczna o wygiętej głowni, noszona przez samurajów - przyp. red.)!

Wkrótce pożegnaliśmy naszych znajomych, którzy zakupili nam bilety, wręczyli żarcie na drogę, upewnili się, że wsiadamy we właściwy środek transportu i puścili wolno, nie wycinając ani jednego organu.

Więcej na temat projektu: https://www.facebook.com/podrozzamilion/

Ciąg dalszy nastąpi...

Portal Londynek.net objął patronat nad projektem "Podróż za milion zdjęć".

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 5.57 / 7

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 25.04.2024
GBP 5.0427 złEUR 4.3198 złUSD 4.0276 złCHF 4.4131 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama