Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Podróż za milion zdjęć: Czego boi się Tomasz Dworczyk?

Podróż za milion zdjęć: Czego boi się Tomasz Dworczyk?
Śmiało mogę powiedzieć, że mam swoją rodzinę w kilku krajach... (Fot. FB / Podróż za milion zdjęć)
Po trwającej trzy lata podróży nasz bohater zafundował sobie zasłużone wakacje. Znalazł jednak chwilę na krótki wywiad.
Reklama
Reklama

3 miesiące pracy w Londynie, 7 miesięcy podróży za jedną wypłatę - wszystko jest możliwe! Historia Tomasza Dworczyka ma na celu inspirowanie innych do... wzięcia wyjątkowego urlopu!

Opowieść rozpoczyna się dwa lata temu, jeszcze w Polsce. Zmęczony ciężką pracą w korporacjach, zbierając pieniądze na wymarzony urlop poczuł, że coś w nim pękło. Ile byś nie pracował i ile byś nie zarabiał, to i tak pieniądze rozchodziły się gdzieś - a to rachunki, a to dojazdy czy podatki... Starczało ledwo na wypad za miasto. Kiedy zapytał szefa o urlop i usłyszał, że w tym terminie nie może nigdzie pojechać, miarka się przebrała - i tak zaczęła się przygoda, a właściwie urlop życia pochodzącego z Koluszek Tomasza Dworczyka.

Specjalnie dla Londynek.net Tomasz udzielił krótkiego wywiadu zbiegającego się w czasie z rozpoczęciem kolejnego etapu jego "podróży za milion zdjęć".

Kto jest Twoim podróżniczym guru?

– Nie mam żadnego guru czy kogoś takiego. Chociaż muszę przyznać, że poznanie osobiście Dawida Fazowskiego (Przez Świat Na Fazie) bardzo mnie popchnęło w stronę rzucenia wszystkiego i wyjechania w świat. Już. Teraz. Zaraz. Śledziłem jego podróże od samego początku, nim jeszcze powstał oficjalny kanał na YouTube. Patrząc na to, co wyprawiał w Ameryce Południowej doszedłem do wniosku, że jak on może, to ja też sobie dam radę.

Gdzie najchętniej wróciłbyś i dlaczego?

– Każde miejsce, w którym byłem, warte jest ponownych odwiedzin, głównie z powodu mieszkających tam ludzi. Śmiało mogę powiedzieć, że mam swoją rodzinę w kilku krajach. Serio. Staram się trzymać swojej zasady, aby nigdy nie wracać w te same miejsca, ale już za 2 tygodnie wyląduję w stolicy Wietnamu - Hanoi.

Coś czuję, że po raz kolejny pokonam motorem wietnamskie góry i prowincję Ha Giang, tylko tym razem w drugą stronę na znacznie potężniejszej maszynie niż skuterek za 400 złotych. Mogę wrócić do tego samego kraju, ale nie do tego samego miejsca. Wietnamskie góry to jest jedyny wyjątek.

Czy zamierzasz odwiedzić każdy zakątek naszej matki-Ziemi?

– Taaaaaak! Chcę odwiedzić każde państwo na naszej planecie! Niestety, życie jest zbyt krótkie, aby poprawnie zwiedzić choćby jeden kontynent. Stanąłem przed wyborem: odwiedzić wszystkie kraje na chwilkę, żeby kolekcjonować pieczątki w paszporcie i móc powiedzieć, że byłem wszędzie... "odhaczyć je" - albo odwiedzić tylko powiedzmy kilkadziesiąt, ale wzdłuż i wszerz.

Osobiście wolę podróżować pozostając na jakiś czas z lokalną ludnością, żeby poznać ich kulturę, obyczaje i odwiedzić miejsca, jakich nie znajdzie się w ofercie biur podróży. Mam jednak nadzieję, że w cudowny sposób uda mi się połączyć obie te opcje.

Co jest najbardziej potrzebne w podróży? Gadżety? Pieniądze? Szczęście? Przewodnik? Dobra pogoda? A może to wszystko i coś jeszcze...

– Najbardziej potrzebne jest odpowiednie nastawienie, czyli bycie otwartym na ludzi i sytuacje, które trzeba wykorzystywać. Jeśli mam możliwość pojechania gdzieś z lokalnymi mieszkańcami, żeby zobaczyć jak żyją, to bez wahania jadę. Pieniądze ułatwiają życie, ale można przemierzać świat bez nich robiąc wolontariaty, czyli wykonując prace w zamian za nocleg i wyżywienie.

Gadżety, przewodnicy i dobra pogoda, to tylko poprawa komfortu. Bez odpowiedniego nastawienia nic nigdzie nie będzie nam się podobać. Możemy wykupić ekskluzywną wycieczkę, a i tak zawieść się jej przebiegiem. Możemy też zabrać się z przypadkowo napotkanymi ludźmi na spontaniczny wypad i doświadczyć przygody życia.

Czy nie byłoby Ci łatwiej, gdybyś wygrał w totka i mógł sobie pozwolić na wszystko (w tym najdroższe bilety i luksusowe hotele)?

– Gdybym wygrał w totka, to poleciałbym w Kosmos. Są już dostępne wycieczki na orbitę wokółziemską. Chętnie nagram pierwszy polski Vblog z kosmosu!

Co jest dla Ciebie luksusem w podróży, a bez czego możesz się obejść?

– Nocowanie w hotelach w zamian za zdjęcia lub filmy reklamowe! Prawdziwym luksusem w podróży są noclegi w miejscach, w których nie ma nikogo poza mną. Gdzie mogę się porządnie wyspać, zmontować filmy z podróży i napisać dla Was relacje z ostatnich przygód.

Z powodu skromnego budżetu najczęściej sypiam na dziko lub w najtańszych hostelach, gdzie poza mną jest jeszcze z 10 osób ciekawych, gdzie byłem i co robię... Powtarzanie w kółko tego samego przestało już być zabawne. Tym bardziej, że jest prawie pewne, iż tych ludzi już nigdy nie spotkam. Zamiast się wyspać lub uporządkować zdjęcia, "rozdrabniam się" prowadząc tę samą rozmowę, co w poprzednim hostelu.

Największym luksusem w podróży, jakiego jeszcze nigdy nie doświadczyłem, jest działający bez problemów aparat, laptop, kamera i wolne miejsce na dysku. Jeśli chodzi o rzeczy, bez których można się obejść, to zdecydowanie zaliczam do nich wszelkie gadżety. Widywałem podróżników z walizką na kółkach, suszarką do włosów, elektryczną szczoteczką do zębów i drugą walizką pełną ubrań - i to wszystko na okres miesięcznej wyprawy po Azji. Warto wspomnieć, że walizka w Azji sprawdzi się tylko w drodze z lotniska do taksówki. Chyba, że ktoś ma przy niej wielkie terenowe koła do "off-roadu"!

Egzotyka w polskim wydaniu... Pol'AND'Rock Festiwal 2019 (Zdj. FB / Podróż za milion zdjęć)

Co by było, gdybyś nie mógł podróżować?

– Nawet gdybym nie mógł podróżować, to i tak bym podróżował. Są i tacy, co na wózku inwalidzkim przemierzają świat... Ogromny szacun! Obym nigdy nie musiał tego doświadczyć.

Jak wyobrażasz sobie swoje życie za kilkadziesiąt lat? "Zapuścisz korzenie" kiedyś?

– Za kilkadziesiąt lat ciężko będzie podróżować w tak ekstremalny sposób, więc będzie trzeba przerzucić się na kampera i zamienić w żółwia. Jak wiadomo, żółwie żyją bardzo długo i są szczęśliwe.

Stany Zjednoczone i Kanada to miejsca, w których mógłbym się włóczyć po parkach narodowych już do końca życia. Mam pewien pomysł na firmę oraz program telewizyjny, który prędzej czy później wdrożę w życie, ale nie ma to nic wspólnego z zapuszczaniem korzeni, a wręcz przeciwnie...

Dokąd udasz się w kolejną podróż?

– Nie mam konkretnego planu podróży na następny rok. Jestem totalnie spłukany i ledwo udało mi się uzbierać pieniądze na bilet do Azji. Aparat jest w rozsypce, obiektywy porysowane i bez silnika do ustawiania ostrości. Dyski przepełnione, a laptop zbyt wolny, żeby montować filmy w rozdzielczości 4K. Muszę na to wszystko zarobić, więc najpierw jadę do pracy. Mam bilet w jedną stronę, 200$ i pomysł.

Wymyśliłem sobie, że podczas przeprawy przez Wietnam zostanę nauczycielem angielskiego dla najmłodszych. Zdobywając międzynarodowy certyfikat nauczyciela TEFL będę mógł w przyszłości, np. w Ameryce Południowej, uczyć angielskiego przez skype'a. To pozwoli mi na doładowanie swojego podróżniczego budżetu i to dosłownie wszędzie. To jest mój back up plan, w razie gdyby nie udało mi się sprzedać miliona zdjęć po dolarze za sztukę!

W Wietnamie zarabia się jakieś 15$ z groszami na godzinę, a "życie" jest wyjatkowo tanie. Jak się w tym sprawdzę, to ruszam do Chin, bo tam zarobki sięgają 30 dolców na godzinę, a nawet lepiej. Trzymam się schematu "3 miesiące pracy - rok podróży".

Najpierw były 3 miesiące pracy w Londynie i 12 miesięcy podróży po 7 krajach (budżet 2000$). Później 4 miesiące pracy w Australii i znów 12 miesięcy podróży po 7 krajach (budżet 4000$). Liczę na to, że po trzech miesiącach pracy w Chinach, będzie mnie stać na 12 miesięcy podróży po Ameryce Południowej. To jest właśnie mój główny cel.

Jednak jestem otwarty na wszystko, co świat może mi zaoferować. I wszystko może się zmienić z tygodnia na tydzień. Muszę przyznać, że korci mnie wizyta w Korei Północnej. Ostatnio otworzyli tam skatepark i rozdali rolki, ale ludność nie ma pojęcia czym jest deskorolka. Hmmm...

Czy Ty niczego się nie boisz?

– Haha! Zabawne pytanie. Pewnie, że się boję. Pająków się boję, takich włochatych z dużym tyłkiem, jak na przykład polski niejadowity krzyżak. Samotne spanie "na dziko" na plażach, w lasach deszczowych, czy w dżungli nie było tak przerażające, jak spotkanie pająka podczas wizyty w publicznej toalecie...

OD REDAKCJI:

Tomasz uda się wkrótce ponownie w świat ("błąkać się po całym świecie..."). Jego podróżnicze opowieści możecie śledzić na Instagramie w codziennym INSTA STORY @travel4million oraz na Facebooku: Podróż Za Milion Zdjęć.

Jeśli chcecie zobaczyć jak to się wszystko zaczęło, zapraszamy do naszego działu CZYTELNIA.

Zdjęcia FB/Tomasz Dworczyk/ Podróż za milion zdjęć

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 4.4 / 28

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 19.04.2024
GBP 5.0615 złEUR 4.3316 złUSD 4.0688 złCHF 4.4787 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama