Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Podróż za milion zdjęć: Azjatyckie Las Vegas

Podróż za milion zdjęć: Azjatyckie Las Vegas
Mało kto wie o istnieniu tego mikropaństwa, składającego się z luksusowych kasyn, hoteli i pięciogwiazdkowych resortów turystycznych ociekających złotem.
Reklama
Reklama

3 miesiące pracy w Londynie, 7 miesięcy podróży za jedną wypłatę - wszystko jest możliwe! Historia Tomasza Dworczyka ma na celu inspirowanie innych do... wzięcia wyjątkowego urlopu!

Opowieść rozpoczyna się dwa lata temu, jeszcze w Polsce. Zmęczony ciężką pracą w korporacjach, zbierając pieniądze na wymarzony urlop poczuł, że coś w nim pękło. Ile by nie pracował i ile by nie zarabiał, to i tak pieniądze rozchodziły się gdzieś - a to rachunki, a to dojazdy czy podatki... Starczało ledwo na wypad za miasto. Kiedy zapytał szefa o urlop i usłyszał, że w tym terminie nie może nigdzie pojechać, miarka się przebrała - i tak zaczęła się przygoda, a właściwie urlop życia pochodzącego z Koluszek Tomasza Dworczyka. Zobacz, jak to się zaczęło...

Limuzyny, Bentleye czy Royce Royce odbierają hotelowych gości z lotniska. Najdroższe państwo Azji, do którego przylatują multimilionerzy z całego świata, aby pobawić się w kasynie, obstawiając za kilka baniek niewłaściwe pole…

Zawsze marzyłem o wizycie w Las Vegas, ale nie stać mnie było na “tripa” do Stanów Zjednoczonych. Podczas wyszukiwania najtańszych możliwych biletów lotniczych z Filipin do “gdziekolwiek” natrafiłem na chińskie Las Vegas, czyli Macau.

Z jakiegoś powodu to właśnie tam trafiła się oferta i najtańszy przelot z Filipin do Macau. Zacząłem główkować, a potem myśleć o tym poważnie. A ponieważ wszędzie było mi drogo, a najdrożej do Wietnamu, zdecydowałem się na jedyną ofertę w zasięgu moich możliwości finansowych.

A kiedy jeszcze uświadomiłem sobie, że tuż obok jest Hong Kong! Ceny biletów z Hong Kongu do Wietnamu nie przekraczały 50$, a na to jak najbardziej mogłem sobie pozwolić. Pozostawało jeszcze rozwiązać problem przedostania się do Hong Kongu, ale i to okazało się dziecinnie proste: statkiem za jedyne 20 dolców!

Sprawdziłem jeszcze prawo wizowe i okazało się, że zarówno do Macau, jak i Hong Kongu, wizy dla Polaków wydawane były za darmo! Brzmiało jak plan!

I tak podsumowując: zamiast lecieć z Filipin do Wietnamu za 120$, za te same pieniądze miałem chińskie Las Vegas, wycieczkę po Morzu Południowochińskim aż do HongKongu, a stamtąd lot do Wietnamu!

TO SIĘ NAZYWA WYPRAWA! Booom! Bilety zakupione!

Był tylko jeden problem. Filipiny, Macau, Hongkong, Wietnam w 10 dni... za 360 zł!?
Tak się tym wszystkim podjarałem, że nie sprawdziłem nawet stanu konta. Ani cen noclegów. Ani cen wyżywienia czy transportu. Niczego. A przecież dzień wczesniej opłaciłem wizę do Wietnamu na 3 miesiące do przodu i jeszcze zapłaciłem za wystawienie międzynarodowej licencji płetwonurka PADI.
Zostało mi na koncie 300 funtów, a ja kupiłem bilet do dwóch najdroższych miejsc w Azji...
No brawo Jasiu.. Coś ty zrobił!

Właśnie dlatego postanowiłem lecieć do Wietnamu, bo był to najtańszy kraj Azji i tak wykombinowałem, że te 300 funtów powinno mi na 2 miesiące wystarczyć. Dopiero podczas pożegnań ze wszystkimi na filipińskim wolontariacie, podróżnicy z całego świata zaczęli mi uświadamiać com narobił. - Ale jak to: Macau? Co ty tam będziesz robił? To jest miejsce dla multimilionerów, a nie dla backpackerów nieśmierdzących groszem!
- Jak to 10 dni!? Ooo, stary... Stracisz wszystkie oszczędności, nim dotrzesz do Wietnamu.

Wieeem, wiem... WIEM! Słyszałem... Byłem w d…!

Dzięki wszystkim za wsparcie i wiarę w człowieka. Zresztą słyszałem takie gadki już parę razy: przed wyprawą do Wenecji, Dubaju czy Singapuru. Nie stać cię, nie jedź, nie da się. A ja wiedziałem swoje. Kierowały mną marzenia, pewien szalony pomysł... i jazda!

Ogłosiłem. Challange: 5 dni za 50 dolarów w Macau!
Zresztą zasiedziałem się na rajskich wyspach Filipin i zapomniałem jak to jest w podróży. No i skończyła mi się kasa, czas więc był na przygodę. Bo co to za wyzwanie, jak się ma wszystko zorganizowane i “all inclusive”.

Spakowałem się więc i pognałem na lotnisko! No, nie tyle pognałem, co pokonałem 100 km autobusem, 30 km na dachu Jeepa, kilkanaście kilometrów w koszyku motocykla trójkołowego… I w końcu dotarłem do filipińskiego portu lotniczego. Oczywiście wliczając w to 7 godzin rejsu statkiem, nim naprawdę dotarłem na lotnisko na wyspie Cebu.

Skoczyłem jeszcze szybko do centrum handlowego po zapas zupek chińskich, kilku konserw, chleba tostowego i… 300 zdjęć. Dokładnie to wydrukowania 300 zdjęć, które zrobiłem podczas dwóch lat podróży. To był taki mój pomysł na przetrwanie dziesięciu dni w Macau i w Hong Kongu. No i miałem jeszcze zamiar wyjechać z takim samym budżetem, z jakim przyjechałem.

Podróż Za Milion Zdjęć! Pamiętacie? Chciałem objechać świat na deskorolce, zrobić milion zdjęć, a każde z nich sprzedać za dolara! Wszystkie zarobione pieniądze przeznaczam na bilety lotnicze, wizy i naprawę elektroniki, żeby kontynuować podróż...

MACAU – dzień pierwszy...

Podłączyłem się pod Wi-Fi i zacząłem sprawdzać ceny noclegów... SZOK ! Nie było żadnych hosteli. A najtańszy pokój - 200 zł za dobę. Dobrze, że mnie nie było na to stać, bo jeszcze bym skorzystał. Haha! Państwo jest tak małe, że mogłem codziennie wracać i spać na lotnisku do czasu, aż trafiłoby się coś lepszego.

Niestety w Chiny uderzył tajfun i utknąłem na lotnisku. Serfowałem w poszukiwaniu informacji o Macau, ale było to trochę jak "szukanie igły w stogu siana"! Ale znalazłem igłę i dziurę: zarówno w systemie transportu Macau, jak i w plecaku, skarpecie i butach... Choć to was pewnie nie interesuje. Wcale.

Całe państwo składa się z pięciogwiazdkowych hoteli i kasyn, które zapewniają swoim gościom transport luksusowymi samochodami z lotniska. Można się dostać się stamtąd dosłownie wszędzie.
W Las Vegas Azji zorganizowana jest cała sieć busów jeżdżących pomiędzy kasynami! Godzinę przeglądania rozkładów jazdy później i wiedziałem już jak się dostać na północ, południe, wschód czy zachód, a nawet jak dotrzeć na sąsiednią wyspę, dostępną po pokonaniu długaśnego mostu.

W całym kraju dostepne bezpłatne i super szybkie Wi-Fi, luksusowe toalety, prysznice czy automaty z wodą. I to zarówno zimną, jak i wrzącą do moich zupek.

Pod wieczór "ściany wody" przesunęły się w głąb lądu i mogłem wreszcie rozejrzeć się po kraju.
Wsiadłem więc do "mojej" limuzyny z podgrzewanymi siedzeniami, darmowym Wi-Fi, telewizją, a nawet sokami i kawą...

Dojechałem do jednego hotelu i przesiadłem się w busa do następnego, stamtąd do jakiegoś kasyna, później do portu i znowu do innego hotelu czy kasyna. 

Korzystając z coraz to innego transportu, udało mi się w kilka godzin objechać całe państwo i rozplanować w głowie co i gdzie chciałbym zrobić.

Odwiedzone przeze mnie miejsca bardzo różniły się architektonicznie, więc postanowiłem tak rozplanować czas, żeby zrobić najciekawsze zdjęcia. Wiele tych miejsc wyglądało bowiem zupenie inaczej za dnia i w nocy. Tego dnia odwiedziłem cztery hotele i trzy kasyna, a w każdym z nich podziwiałem coraz to inne atrakcje, galerie sztuki, pokazy świateł czy luksusowe limuzyny. I nie wydałem ani jednego dolara!

Wszędzie przemieszczałem się autobusami z fotelami wygodniejszymi niż hotelowe łóżka, w których przyszło mi kiedykolwiek spać.

O 23:00 ostatni bus odwiózł mnie na lotnisko, gdzie zorganizowałem sobie tymczasowy dom. Znalazłem na trzecim piętrze miejsce, gdzie dostępne były dwa gniazdka z prądem, Wi Fi, automat z wodą i kilka tablic reklamowych lotniska.

To właśnie tam rozłożyłem sobie kocyk, śpiwór i walnąłem w kimono...

C.d.n.

Więcej na temat projektu: https://www.facebook.com/podrozzamilion/

Portal Londynek.net objął patronat nad projektem "Podróż za milion zdjęć".

Zdjęcia autorstwa Tomasza Dworczyka.

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 6 / 5

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 22.04.2024
GBP 5.0131 złEUR 4.3203 złUSD 4.0540 złCHF 4.4505 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama