Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

"Najważniejsze jest przetrwanie" - co nas czeka po pandemii?

Reklama
Reklama

- Każda recesja jest okazją do uporządkowania rynku, wyrzucenia rzeczy, które są nam niepotrzebne do funkcjonowania. Niestety, tak jak w dłuższej perspektywie brzmi to dobrze, to w krótszym terminie będą tego ofiary. Mam na myśli utratę pracy przez ludzi. Fakt faktem, że widzimy różne podejście firm do pracowników - czy oferują na przykład zapłatę osobom, które czasowo nie pracują, ale nie oszukujmy się – to jest walka o przetrwanie. Biznesy, które stać na taki gest, mogą sobie na to pozwolić - choćby po to, by zachować twarz. Ale większość firm, szczególnie małych i średnich, które nie dostają pomocy od rządu, walczy o przeżycie. Więc ile mogą, tyle mogą, ale w końcu będą musiały zadbać o siebie. Wiele z nich skurczy się, a może nawet zniknie z rynku.

Każdy kryzys to niesamowity transfer bogactwa w bardzo krótkim czasie. I z tego, co widzę, banki centralne kupują już nie tylko aktywa publiczne, ale także prywatne, a to oznacza, że wstrzykują te dodrukowane pieniądze, o których wcześniej mówiłem, do niektórych prywatnych przedsiębiorstw. Problem tego rozwiązania polega jednak na tym, że niektóre biznesy dostają te pieniądze, a inne nie. Niektóre firmy będą musiały zatem zniknąć z rynku. Z jednej strony zatem wydaje się, że ta pomoc banków i rządu jest bardzo dobra, ale z drugiej strony w kontekście tego transferu bogactwa, duże firmy staną się jeszcze większe, a wielu małych graczy zniknie.

Jeśli chodzi natomiast o podejście do człowieka, uważam, że niektórzy będą mieli szczęście, ale wielu nie. Jak już mówiłem, jest to walka o być albo nie być. Można o tym myśleć jak o własnym gospodarstwie, gdzie jest ograniczony budżet i pewne rzeczy trzeba poświęcić. Jeśli trzeba wysłać ludzi do domu i przestać im płacić, to gospodarz to zrobi tylko po to, by gospodarstwo przetrwało. Jakby to źle nie zabrzmiało, nie ma tu znaczenia nasza wola – chcemy dobrze dla ludzi, ale koniec końców najważniejsze jest przetrwanie.

Dla niektórych czas pandemii COVID-19 jest czasem zmiany, przewartościowania naszych priorytetów i okazją w kontekście inwestowania go w siebie. Zgodziłbyś się z tym?

- Absolutnie tak. Każdy inwestuje ten czas troszeczkę inaczej - niektórzy skupiają się na pozyskiwaniu dodatkowej wiedzy, inni pracują nad samorozwojem i medytacją, a jeszcze ktoś przemalowuje dom. Wydaje mi się, że bardzo istotnym czynnikiem, może trochę tutaj niedostrzeganym, jest fakt, że po raz pierwszy, gdy mamy trochę więcej wolnego czasu, mamy czas pomyśleć. Pomyśleć o tym, co się tak naprawdę dzieje, o co tutaj tak naprawdę chodzi i poeksplorować różne opcje.

To może mieć efekt pozytywny i negatywny. Pozytywny w sensie, że może ludzie zrozumieją, co jest tak naprawdę ważne i na jakich wartościach powinniśmy budować od teraz swoją przyszłość. Z drugiej strony jednak ten dodatkowy czas na chłonięcie informacji sprawia, że wiadomości, które do nas docierają, są bardzo różne, wręcz sprzeczne. Obawiam się, że tak jak z jednej strony zyskujemy na tym, jest to inwestycja w nas samych i poszerzanie horyzontów, to istnieje również zagrożenie, że te dodatkowe informacje mogą nas bardzo poróżnić. Nie wiem, jak się to zakończy, ale tak jak przy poprzednim pytaniu – każdy z nas końcem końców musi zadbać sam o siebie.

Wspomniałeś o tym, że ludzie mają więcej czasu na czytanie i zapoznawanie się informacjami z różnych źródeł oraz przemyślenia. Wraz z koronawirusem rozprzestrzenia się teoria spiskowa na temat 5G. Zwolennicy tej teorii twierdzą, że 5G przyczynia się do przenoszenia wirusa oraz osłabienia organizmu ludzkiego. W całej Europie dochodzi do ataków na infrastrukturę 5G. Najwięcej spośród nich zaobserwowano w Wielkiej Brytanii, gdzie maszty telekomunikacyjne są niszczone od początku kwietnia. W weekend wielkanocny prawie dwadzieścia masztów zostało uszkodzonych lub podpalonych. Jak myślisz, skąd wziął się taki strach przed nową technologią i czy ma on jakieś odzwierciedlenie w faktach?

- Jesteśmy teraz świadkami renesansu teorii spiskowych i jedną z nich jest sprawa 5G. W momencie, kiedy dzieją się nieprzewidziane rzeczy typu pandemia, a widzimy, że rządy nie chcą się ugiąć i dążą do realizacji inwestycji technologicznych, zaczynamy zadawać pytanie: czy to jest w tym momencie najważniejsze? I jeżeli nam się wydaje, że być może to nie jest najważniejsze, to pytamy, dlaczego rządom i korporacjom tak bardzo zależy na tych technologiach. Na pewno powinniśmy zadawać pytania. Teorie spiskowe mają jednak to do siebie, że łatwo jest dać im się ponieść i wyolbrzymić.

Myślę, że w kwestii wpływu 5G na zdrowie brakuje nam zrozumienia jak to działa, ale na pewno powinniśmy zadawać pytania. Brak jest bowiem badań, szczególnie z niezależnych źródeł, na ten temat. 5G to technologia, która wiąże się z bardzo wysokimi częstotliwościami radiowymi. My używamy tych częstotliwości radiowych na co dzień, ale 5G oferuje te częstotliwości dużo, dużo większe niż do tej pory. I niezależnie od tego, ile jest już badań na rynku, które mówią, czy jest to zdrowe, czy niezdrowe, to uważam, że powinno być ich tyle, żeby społeczeństwo poczuło się usatysfakcjonowane. A na razie jest niedosyt i na pewno powinniśmy zadawać pytania i drążyć tę sprawę tak długo, jak się da. Tak długo, aż odczujemy ulgę, że nie dzieje się nic złego.

Poza tym często jest tak, że na słowa teoria spiskowa zatykamy uszy i nie chcemy słuchać. Weźmy jednak pod uwagę, że w historii sprawdziły się pewne rzeczy, które początkowo były uważane za teorie spiskowe. Każda z takich tez ma prawo, by być poważnie rozpatrzona. Niektóre w naturalny sposób odpadną, bo są przesadzone i nie mają realnych podstaw, a inne staną się prawdą. Ja w tym przypadku lubię wracać do wydarzenia z roku 2018 - sprawy firmy Cambridge Analitica, która używała danych z Facebooka do tego, by współpracować z rządami w celu wpływania na wyniki wyborów i osiągania pewnych celów politycznych. I gdybym powiedział w 2017 roku, że coś takiego się dzieje, to byłoby to odebrane jako teoria spiskowa. Na pewno padłyby argumenty, że nie można robić tak niehumanitarnych rzeczy. W 2018 roku sprawa wyszła jednak na jaw dzięki pracownikom Cambridge Analytica, którzy stwierdzili, że nie mogą czegoś takiego trzymać w sekrecie. Sprawa skończyła się w sądzie, a akcje Facebooka poleciały na łeb na szyję. Wprawdzie Facebook wykręcił się z tej całej sprawy, ale mamy udokumentowane, że to się stało.

Wracając do 5G, to całkiem niedawno Google zmienił swoją politykę, zapowiadając, że videa, które będą w jakiś sposób łączyć wirusa z 5G, będą usuwane, a przynajmniej nie będą monetyzowane, czyli nie będzie można na nich zarabiać. Nie do końca zgadzam się z taką decyzją, ponieważ ludzie mają prawo do dyskutowania o wszystkim, a dopiero reszta społeczeństwa oceni, czy ta teoria ma jakiś sens, czy nie. Tymczasem odgórne narzucanie, o czym można mówić, a o czym nie, zagraża wolności słowa.

W swoim czasie spędziłeś 8 miesięcy w Hongkongu, 6 w Singapurze, zwiedziłeś Azję. Chiny zamknęły ostatnio granice, podkreślając, że kraj poradził sobie z wirusem i w pewnym momencie nowe zakażenia zaczęły napływać wraz z przybyszami z zagranicy. Media donoszą, że, szczególnie w Chinach, nasilają się ostatnio postawy ksenofobiczne, obcokrajowcy uważani są za nieodpowiedzialnych, nieumiejących odpowiednio zabezpieczać się przed koronawirusem. W Europie z kolei nie zapomina się, że to stamtąd właśnie przybył Covid 19. Jak Ty postrzegasz teraz te relacje wschód-zachód?

- Mój pobyt w Azji był dla mnie jedną z największych lekcji życia. Spędziłem tam mnóstwo czasu nie jako turysta. Będąc na przykład przez kilka tygodni w Malezji, która jest chyba najbardziej islamistycznym krajem na świecie, zauważyłem, że jej mieszkańcy są bardzo podobni do nas. Chcą w życiu tego samego: pokoju, spokoju, a matki kochają dzieci taką samą miłością, jak każda matka na ziemi. Jeśli chodzi o stosunek do kwestii wirusa, to trzeba by tak naprawdę zapytać tych ludzi, a nie tak bardzo zdawać się na media. My czytamy, że ludzie tam i tak mają taką i taką opinię i bardzo szybko wyrabiamy sobie zdanie na temat tych ludzi. Na podstawie jednego czy dwóch artykułów.

Ja sam już od kilku tygodni widzę, jak się zmienia narracja mediów w kwestii tego, skąd się wziął ten wirus. Najpierw mówiło się, że wszystko zaczęło się od jakieś targu ze zwierzętami i nie dopuszczano wręcz żadnej innej opinii. Teraz z kolei widać już oficjalne wiadomości ze Stanów Zjednoczonych, gdzie USA miało już kilka miesięcy przed pandemią zarzucać Wuhan, że działające na ich terenie laboratorium biochemiczne nie spełniało pewnych standardów bezpieczeństwa. Ta narracja zatem się zmienia.

Jeśli chodzi o to, jak my, ludzie patrzymy na siebie, to tak jak wcześniej powiedziałem, wydaje mi się, że za bardzo zdajemy się na to, co piszą o tym media, a nie co naprawdę ludzie myślą. Niestety, kupujemy troszeczkę te informacje. Bo jeśli na przykład w mediach przeczytamy, że Azjaci mają nieprzychylny stosunek do Europejczyków, to możemy bardzo łatwo zmienić zdanie na ich temat. Byłbym zatem bardzo daleki od tego, żeby takie opinie na temat zwykłych obywateli sobie wyrabiać. To bowiem bardzo często źle się kończy.

Dziękujemy za rozmowę.

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 4.69 / 25

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 16.04.2024
GBP 5.0609 złEUR 4.3197 złUSD 4.0687 złCHF 4.4554 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama