Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Mleko się rozlewa...

Reklama
Reklama

Afryka nękana wewnętrznymi niepokojami to ostatnia rzecz, której chcą przede wszystkim Chiny. W dłuższym okresie brak dostaw surowców, to brak produkcji. Brak produkcji, to kolejna zapaść na rynkach. Między innymi to jest jeden z powodów, dla których wykres obecnego kryzysu widzę jako „L”, a nie „V”.

Drugim powodem, dla którego obecny kryzys da się nam niestety we znaki jest jego nieprzewidywalność i czas trwania. Moje dywagacje są tyle samo warte, co pozostałe, które możesz przeczytać w różnych zakątkach internetu (i naprawdę mam nadzieję, że się mylę). Z czymś takim nigdy nie mieliśmy do czynienia. Wspominałem w poprzednim artykule o epidemii hiszpanki sprzed wieku. Różnica jest taka, że w tej chwili strefy wpływów na świecie są zbyt rozległe. System naczyń połączonych jest tak rozbudowany, że długotrwałe zakłócenie łańcucha dostaw z jednej strony i nieprzemyślany ruch ze strony któregoś z mocarstw z drugiej, może zupełnie zmienić układ sił i obraz kryzysu (dobra wiadomość jest taka, że medycyna jednak zrobiła duży postęp przez te 100 lat). Tak niepewne czasy będą zmorą dla wielu z nas bez względu na szerokość geograficzną, w której mieszkamy. I tu docieramy do kolejnej konkluzji z pierwszej części: to jest dla wielu dobry czas na założenie małej firmy.

Nie jest wielkim odkryciem, że na kryzysie wielu ludzi się bogaci. Są tacy, którzy na wahaniach akcji na światowych giełdach zarabiają wręcz miliardy. Ty prawdopodobnie niestety nie jesteś jedną z tych osób. Nie oznacza to jednak, że nie możesz w czasie kryzysu zarobić lub dorobić pieniędzy.

Jeśli planem A nazwiemy to, czym obecnie się zajmujesz, to plan B i C będzie Twoją odpowiedzią na „warunki zastane” nowej rzeczywistości, z którą przyjdzie nam się niestety zmierzyć, gdy fryzjerzy otworzą swoje salony, a puby, które przetrwają kwarantannę, znów zapełnią się ludźmi. Zanim jednak do tego dojdzie, masz szansę zaistnieć na lokalnym rynku jako nowa, zaufana marka.

W całej Europie otwiera się szereg mozliwości dla tych, którzy są w stanie wypełnić luki na rynku... (Fot. Getty Images)

Zawiodę niestety Twoje oczekiwania jeśli sądzisz, że podam Ci receptę na to, jak zarobić milion w weekend albo w które kryptowaluty czy akcje zainwestować. Czym masz się więc zająć? Przede wszystkim nie kreuj popytu, tylko odpowiadaj na zapotrzebowanie swojego lokalnego rynku. Z punktu widzenia przedsiębiorcy podchodź do postów, które ludzie zamieszczają na lokalnych grupach i odpowiedz sobie na pytanie, czy i jakim nakładem kosztów jesteś w stanie spełnić ich zapotrzebowanie.

Żeby nie być gołosłownym, podam klika przykładów. W obecnych czasach ludzie zaczęli zwracać o wiele większą uwagę na czystość (oraz szukają sposobu na zabicie czasu siedząc w domach) i jak grzyby po deszczu pojawiły się pytania o wypożyczalnie sprzętu do samodzielnego czyszczenia np. wykładzin, czy mebli. Do tego dochodzą coraz częściej ozonatory powietrza, które wprawdzie nie zabijają wirusów, ale nadają się do oczyszczania powietrza w czasie kwarantanny.

O ile profesjonalny sprzęt piorący, który nadaje się do wypożyczania kosztuje powyżej 500 funtów, to w miarę porządny ozonator można już kupić poniżej 100 funtów. Chętnych na jego wynajęcie nie zabraknie - inwestycja, która po tygodniu wędrowania po domach zacznie na siebie zarabiać. Kolejnym przykładem mogą być domowe dostawy warzyw, owoców i jajek od lokalnych farmerów. Zwróćmy jednak uwagę na fakt, że prowadzenie działalności tego typu wymaga poinformowania lokalnego councilu 28 dni przed jej rozpoczęciem.

Dystrybucja jedzenia pozwala jednak zarobić naprawdę przyzwoitą dniówkę. W wielu rejonach UK nie można w ogóle kupić makaronu, więc jego domowa produkcja jest także szansą na dorobienie sobie całkiem pokaźnej sumy (na niektórych stronach półkilogramowa paczka prawdziwego domowego makaronu kosztuje od 7 do nawet 10 funtów, a zainteresowanych na jego kupno nie brakuje).

Domowy wypiek chleba dla sąsiadów też jest opcją wartą rozważenia. Wzrasta też zapotrzebowanie na wszelkiego rodzaju usługi typu „złota rączka”, a także na artykuły do remontów mieszkań czy narzędzi ogrodowych. Chyba najbardziej egzotycznym postem, na jaki natrafiłem podczas mojego małego badania rynku było pytanie o stacjonarną szprycę do robienia kiełbasy – szkoda, że nie miałem.

Przykłady można mnożyć – codziennie pojawiają się nowe na lokalnych grupach w mediach społecznościowych. Dobrze jest wykorzystać ten czas, bo konkurencja w wielu przypadkach po prostu nie istnieje.

Z drugiej strony jeśli przeanalizujemy historię, to epidemia SARS w Chinach spowodowała gwałtowny rozwój internetu, usług i sklepów online. Alibaba wraz ze swoim nowym wówczas serwisem Taobao od 2003 roku zaczęła budować pozycję lidera na ogromnym, azjatyckim rynku. W Europie od początku pandemii koronawirusa ruch w internecie systematycznie rośnie (i nie jest to tylko spowodowane oglądaniem filmów na Netflixie), a w niektórych krajach zwiększył się o 30-40%, czy nawet 50% dla urządzeń mobilnych. Można więc przypuszczać, że także i na naszym kontynencie szykują się duże zmiany jeśli chodzi o wykorzystanie internetu.

Czy i jak da się na tym zarobić? O tym podywaguję w trzeciej części.

Cdn.

Sergiusz Rydosz jest autorem bloga o marketingu, biznesie i ludziach pt. Nie wchodź sobie w drogę.

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 4.95 / 20

Czytaj więcej:

Mleko się rozlało

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 25.04.2024
GBP 5.0427 złEUR 4.3198 złUSD 4.0276 złCHF 4.4131 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama