Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Listy do Redakcji (Luty/Marzec 2018): Co teraz trapi Polaków w UK?

Listy do Redakcji (Luty/Marzec 2018): Co teraz trapi Polaków w UK?
Redakcja portalu Londynek.net jest wdzięczna za korespondencję od użytkowników. (Fot. Thinkstock)
Na rok przed Brexitem Polacy coraz częściej dyskutują nad jego skutkami. Nasi rodacy z Wysp obawiają się o przyszłość w tym kraju, nowe przepisy, konsekwencje opuszczenia Unii, ale życie na Wyspach to nie tylko Brexit. Każdego dnia redakcja portalu Londynek.net otrzymuje listy dotyczące relacji rodzinnych, zdrowia, stosunków międzyludzkich. Nie brakuje także próśb o pomoc.
Reklama
Reklama

"Czy stracę dziecko? Alkohol rujnuje naszą rodzinę! Te wakacje to był koszmar!” - życie na imigracji nie zawsze bywa łatwe. Po kilkunastu latach od wejścia Polski do Unii Europejskiej i napływie do UK ogromnej liczby naszych rodaków, coraz mniej listów od naszych użytkowników dotyczy niepewności dotyczących tutejszych przepisów.

Polacy coraz pewniej poruszają się w brytyjskiej rzeczywistości. Więcej listów dotyczy natomiast związków, rodziny, pracy czy uzależnień. Tak było również w ostatnich kilkudziesięciu dniach. Z wszystkich wiadomości nadesłanych do redakcji, wybrane zostały te z najczęściej powtarzającą się problematyką.

Alkohol i rodzina

Alkoholizm w rodzinie to choroba wszystkich jej członków. Może pić jedna osoba, ale cierpi każdy z domowników. Najczęściej uzależnieni od alkoholu są mężczyźni, a pod wpływem licznych stresów i frustracji, do kieliszka zaglądają też kobiety, a nawet młodzież.

Uzależnienie od alkoholu rujnuje życie rodzinne, bo choroba alkoholowa wpływa na psychikę dorosłych i dzieci. Życie z alkoholikiem nie jest łatwe, wiemy to od naszych użytkowników…

"Zwracam się z prośbą o poradę i pomoc. Od 3 lat mieszkam w UK z partnerem i sześciorgiem dzieci (4 są wspólne). Z partnerem jestem w związku od 9 lat. Od samego początku pił. W UK nie pije tak dużo jak w Polsce, ale jednak. Do nadużywania alkoholu dochodzi od dwóch do kilku razy w tygodniu. Pije sam w domu po kilkanaście piw. Trzy lata temu po przyjeździe do UK wezwałam policję, bo partner wyzywał i groził. Dochodzi do tego przemoc psychiczna. Wiem, że nie mogę na niego liczyć. Z dziećmi ma dobry kontakt, lubią go, bo gra z nimi, ale uzależnia od prezentów. Nie pomaga mi w domu, na mojej głowie jest wszystko. Tylko ja mam prawo jazdy, załatwiam więc wszystkie sprawy urzędowe. On tylko pracuje, ale zajęcia też tracił przez alkohol.
(…) Nie chce z nim mieszkać chce, aby się wyprowadził lub przestał pić. On oznajmił, że nie zamierza się ani wyprowadzić, ani przestać pić. Co mogę zrobić?”
– napisała do nas Polka z Londynu. 

Do redakcji portalu Londynek.net użytkownicy zwracają się niemal z każdą sprawą. (Fot.Thinkstock)

Sprawa uzależnienia jednego z partnerów jest ogromnym problemem, niestety nie odosobnionym. Jest wiele organizacji, które udzielają wsparcia bliskim osób uzależnionych.

W Wielkiej Brytanii nadużywanie alkoholu nie jest rzadkością i nie chodzi tu tylko o naszych rodaków. Co dziesiąty mężczyzna w UK balansuje na krawędzi alkoholizmu. Jedna czwarta populacji pije alkohol w ilościach, które zagrażają ich zdrowiu. W związku z tym o zagrożeniach i możliwej pomocy można porozmawiać choćby z lekarzem rodzinnym GP. Przy polskich parafiach działają grupy wsparcia, w ośrodkach polonijnych organizowane są spotkania AA – także dla członków rodzin.

Wiele brytyjskich i polskich organizacji pomaga w wyjaśnianiu tutejszych przepisów i możliwości skorzystania z porad prawnych. O tym, gdzie znaleźć pomoc w sprawie uzależnienia od alkoholu w Wielkiej Brytanii, informujemy w artykule "Alkoholizm - gdzie w UK szukać pomocy?” w naszym dziale Poradnik Polaka w UK.

Odbierane dzieci w Wielkiej Brytanii

Od początku tego roku w Anglii i Walii pracownicy Social Services odebrali rodzicom już 32 810 dzieci, które trafiły do rodzin zastępczych. W 2016 roku z rodzinnych domów zabrano 72 670 nieletnich. Tymczasem w Irlandii Północnej w ciągu ostatniego roku do rodzin zastępczych trafiło 37 618 maluchów. Wśród wymienionych maluchów są też mali Polacy…

"Proszę opowiedzieć swoim czytelnikom, co się dzieje w Wielkiej Brytanii. Historia Isaaca jest szczególna. Mamy tutaj do czynienia z dwoma przestępstwami: porwaniem dziecka przez urzędników oraz ryzykiem porwania do Afryki” – napisała do nas jedna z użytkowniczek.

"Isaac to 7-letni Brytyjczyk. Część jego rodziny pochodzi z Polski. Chłopiec został porwany przez policjantów w Surrey. Był w drodze z kościoła, gdzie miał przygotowania do Komunii. Jego babcia została poturbowana przez policjanta. Isaac jest zakładnikiem opieki społecznej. Nie wiemy, gdzie przebywa. Nie chodzi do szkoły.

Matka Isaaca jest Polką, a ojciec to obywatel Wybrzeża Kości Słoniowej, który zostawił ich jak chłopiec miał roczek - zaraz po tym jak otrzymał prawo stałego pobytu w Wielkiej Brytanii.

Istnieje duże ryzyko, że Isaac zostanie porwany do Afryki, gdzie będzie wychowywany przez ojca muzułmanina, który kłamał w sądzie przysięgając na Koran. Nie ma więc mowy o kontynuacji przez chłopca wiary katolickiej. Przez ostatnie 6 lat matka starała się wywalczyć w sądzie brytyjskim wszystkich instancji, Trybunale w Strassburgu i w ONZ, by sąd nie oddał Isaaca ojcu.

Chłopiec nie widział ojca przez 6 lat. Teraz przebywając w szponach brytyjskich służb, ma z nim kontakt codziennie. Za to do matki ma prawo zadzwonić raz w tygodniu. Jego matka nie została przez 10 dni poinformowana, gdzie jest jej syn.

Sprawa Isaaca jest znana i to na najwyższym  szczeblu politycznym. Theresa May jeszcze jako szefowa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w 2012 roku otrzymała prośbę od posła Partii Konserwatywnej Dominica Raaba, aby deportować ojca Isaaca. Po ślubie bowiem matka odkryła, że jest on nielegalnym emigrantem - studentem tzw. 'bogus college', zamkniętego później przez Home Office. Theresa May nie tylko nie deportowała ojca, ale przyznała mu nawet brytyjski paszport.

Petycja matki do ONZ stawia w złym świetle prace najważniejszych sędziów i najbardziej wpływowych polityków. Przez lata pozwalali oni, by około 10 tys. dzieci zostało uprowadzonych z kraju. Jest to konsekwencja zniesienia w 1998 roku wyjazdowej kontroli paszportowej. Każdy może sfałszować paszport i wywieźć dziecko z kraju. Przy wyjeździe z Wielkiej Brytanii nie ma celników sprawdzających w systemie komputerowym, czy dany rodzic może mieć w ogóle kontakt z tym dzieckiem.

Proszę poinformować o tym polską społeczność. 200 polskich dzieci rocznie jest zabieranych przez brytyjskich urzędników. Firmy adopcyjne to przedsiębiorstwa prywatne - potrzebują dzieci. Polskich rodziców nie stać na ochronę prawną oraz nie znają wystarczająco języka, by chronić je w sądzie. Pod karą więzienia nie wolno im mówić prasie o swoich dzieciach.

Pozdrawiam, ciocia Isaaca.”

Liczba interwencji w rodzinach polskich emigrantów w Wielkiej Brytanii wciąż rośnie. W 2017 roku roku do rodzin zastępczych trafiło ponad 100 polskich dzieci, rok wcześniej – 252.

O problemie odbierania dzieci w Wielkiej Brytanii piszemy w artykule "Dlaczego Polakom w UK odbiera się dzieci?” oraz w artykule "Za co brytyjska opieka społeczna może zabrać dziecko?”.

Wakacje z piekła rodem

"Lecieliśmy na wakacje z firmą X na Fuerteventura. Wybrałem się ze znajomą z pracy. Pobyt 8 dni/7 nocy, (All inclusive), od 10 do 17 marca.

Gdy wylądowaliśmy w porcie Puerto Del Rosario, na Fuerteventurze, dosyć długo czekaliśmy na odbiór bagaży. Kiedy ruszyła taśma, nagle poczuliśmy okropny, mocny zapach paliwa. W momencie, kiedy bagaże zaczęły się pojawiać na taśmie widzieliśmy, że są całkowicie mokre. Gdy pojawiła się moja walizka oraz koleżanki, z daleka było widać, że są totalnie przemoczone! Zabraliśmy te walizki. Całe, dosłownie były mokre od paliwa lotniczego. W środku zawartość paliwa przenikła do ubrań. Były one mokre, cuchnęły strasznie. Z bagaży dosłownie wyciekało paliwo! Kilka innych osób miało podobny problem. Ludzie byli zdezorientowani oraz zdenerwowani. Na lotnisku panował chaos. Reprezentant lotniska nie zrobił nic oraz odesłał nas ze śmierdzącym, niebezpiecznym bagażem dla otoczenia, do przedstawiciela rezydenta, co było totalną porażką, ponieważ zgodnie z procedurami, na lotnisku powinien być przyjęty formularz PIR, bo za wypadek nie odpowiada tutaj w tym momencie przewoźnik TUI, tyko pracownicy obsługi lotniska - Fuell Ground Force. 

Do redakcji portalu Londynek.net każdego dnia napływają listy od użytkowników... (Fot.Thinkstock)

Poszliśmy do autobusu, bo tak mam kazano, a tam nasze bagaże zostały umieszczone w schowku i tak pojechaliśmy do hotelu. Potencjalne zagrożenie, po raz kolejny, bo wystarczyła iskra ognia, żeby doprowadzić do poważnego pożaru. Jechaliśmy autobusem. Ponad 9 walizek, całkowicie zalane paliwem, wręcz cieknące!

Zostaliśmy zameldowani w hotelu i pozwolono mam zabrać bagaże do pokoju. Ludzie mieli dosyć tego zapachu, był drażniący oraz irytujący. Oczy szczypały, było mam niedobrze, mieliśmy nudności. Mimo tego, że bagaże zostawiliśmy na balkonie, to i tak cały zapach paliwa było czuć w naszym apartamencie. Zostaliśmy bez ubrań, bez niczego! Wszystko zniszczone!

Następnego dnia, po ciężkiej nocy, poszliśmy do reprezentanta wycieczki oraz firmy X. Cały czas firma działała na zwłokę, kiedy chcieliśmy złożyć reklamację. Na wszystko mieli czas. Bez sensu gadanie oraz opieszałość firmy, takie mieliśmy odczucia. Reprezentant firmy w hotelu tłumaczył, że nie może przyjąć reklamacji, bo system nie działa. I tak było przez dwa dni. Wydaje mam się, że była to gra na zwłokę. Sami w końcu wysłaliśmy oficjalne pismo z żądaniami, jakich oczekujemy od organizatora wycieczki. W odpowiedzi otrzymaliśmy tyle, że prowadzone jest postępowanie wyjaśniające, nic więcej.

Co mam zaproponowano w hotelu to darmowe pranie, ale i to okazało się przeciągane w czasie. Plamy nie puściły, a odór nadal pozostał.

Zaoferowano mam także tu na miejscu €75 na zakup ubrań, ale to i tak za mała kwota. Pomijając ten fakt, do dziś nie możemy doprosić się tych pieniędzy.

Mamy dostać nowe bagaże, a firma kazała mam wypełnić formularze dotyczące zniszczenia bagażu oraz ich zawartości. W dalszym ciągu czekamy na rozwój wydarzeń. Generalnie chcemy odszkodowanie za zniszczony walizki, ubrania i wszystkie w nim rzeczy” – napisał do nas rozgoryczony Polak.

Nasz użytkownik ma spore problemy po wyjeździe, który miał okazać się dla niego odpoczynkiem i relaksem. Urlop przysporzył mu sporo nerwów.

O tym, co można zrobić w przypadku uszkodzonego lub zagubionego bagażu tłumaczą eksperci w serwisie konsumenckim Which? Oto link do artykułu:
https://www.which.co.uk/consumer-rights/advice/the-airline-has-lost-or-damaged-my-bag-what-can-i-do

Eksperci turystyczni radzą, aby każde uszkodzenie bagażu zgłaszać natychmiast po odebraniu bagażu na lotnisku u odpowiedniego agenta handlingowego.

W przypadku zauważenia szkody po opuszczeniu lotniska, w domu lub w hotelu, należy zgłosić ją do tego samego agenta handlingowego, który obsługuje naszego przewoźnika lub bezpośrednio do przewoźnika (najczęściej jest to lokalne biuro miejskie) w terminie 7 dni od daty przylotu.

Są jednak linie, które wymagają zgłoszenia faktu uszkodzenia w ciągu 48 godzin, żądając przy tym kontaktu telefonicznego do biura, które często znajduje się w innym kraju.

Nauka angielskiego

"Jestem nowa w UK i szukam kursu angielskiego, czy są jakieś darmowe albo można się ubiegać o jakieś dofinansowanie. Z góry dziękuje za informacje. Pozdrawiam" - pyta Pani Iwona.

Wielu Polaków przyjeżdża do Wielkiej Brytanii z zamysłem podszlifowania angielskiego. Część osób decyzję o poprawie znajomości języka podejmuje już po jakimś czasie od przyjazdu.

Niestety, rządowe darmowe lekcje angielskiego dla obywateli Unii nie są organizowane, ale wciąż wiele placówek edukacyjnych i organizacji prowadzi takie kursy. Pobierane są wówczas jedynie opłaty administracyjne w wysokości kilkudziesięciu funtów.

Centra edukacji dla dorosłych w każdym mieście prowadzą zajęcia z angielskiego. Wymogiem jest jednak obecność na lekcjach. Osoby, które będą opuszczać zajęcia, będą poproszone o zapłacenie pełnej kwoty za kurs. O takie kursy można zapytać w centrach nauki dla dorosłych.

Czekamy na Twój list!

Chcecie zadać pytanie redakcji, podzielić się własną twórczością, a może podyskutować o przeczytanym artykule? Czekamy na Wasze listy. Spośród użytkowników portalu Londynek.net, nadsyłających do nas listy pod adres mailowy listy@londynek lub redakcja@londynek.net (z dopiskiem "Listy do Redakcji”), wylosujemy zwycięzcę nagrody finansowej w wysokości 30 funtów. Pozostałe wylosowane osoby otrzymają vouchery do polskiej restauracji "Pyza" w Londynie!

Restauracja "Pyza" to ważne polskie miejsce na kulinarnej mapie Londynu. W menu znajduje się wiele specjałów kuchni polskiej, m.in. kluski śląskie z cebulą i skwarkami, schabowy po góralsku z boczkiem i serem, pieczeń po staropolsku z sosem grzybowym, pstrąg z ziemniakami i surówkami, a także wiele innych pysznych propozycji. Restauracja posiada także znakomicie zaopatrzony bar oraz regularnie organizuje polskie imprezy disco.

Dla Czytelników Londynka Restauracja Pyza ufundowała 3 zaproszenia dla dwóch osób na kolację złożoną z zup, dań głównych oraz deserów (bez napojów).

*Regulamin przyznawania nagród finansowych za najciekawsze listy do Redakcji:

1. Każdego miesiąca spośród nadesłanych do portalu Londynek.net listów kapituła złożona z trzech pracowników portalu wybierze 3 najciekawsze listy od użytkowników portalu.

2. Przesłanie listu do Redakcji jest równoznaczne ze zgodą na jego publikację - chyba że Autor listu zastrzeże sobie anonimowość oraz nie zgodzi się na publikację. Wówczas takie listy nie będą brane przez Redakcję pod uwagę jako te, spośród których wybierany jest zwycięzca.

3. Autorzy wybranych listów zostaną poinformowani o nagrodzie drogą mailową i zostaną poproszeni o podanie numeru swojego konta bankowego (w przypadku nagrody finansowej). 

4. Zwycięzcy vouchera do restauracji "Pyza" otrzymają voucher w formie elektronicznej (przesłany mailem).

5. Nagroda w wysokości 30 funtów zostanie przelana na numer konta zwycięzcy.

Poczta elektroniczna, tradycyjna, Facebook albo email - jest wiele możliwości skontaktowania się z redakcją portalu Londynek.net. (Fot. Thinkstock)

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 6 / 2

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 18.04.2024
GBP 5.0589 złEUR 4.3309 złUSD 4.0559 złCHF 4.4637 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama