Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Kto ratuje Unię Europejską?

Reklama
Reklama
Poszczególne kraje Unii Europejskiej wydają miliardy euro, aby zabezpieczyć swoją gospodarkę przed zapaścią... (Fot. Getty Images)

Jeszcze innym zagrożeniem, tym razem dla nadrzędności prawa unijnego, była decyzja niemieckiego sądu konstytucyjnego w Karlsruhe, kwestionująca kompetencję Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w upoważnianiu emitowania waluty euro przez Europejski Bank Centralny do pokrycia długów poszczególnych państw unijnych. Ten precedens niemiecki komplikował dla Unii niezałatwiony jeszcze spór z rządem polskim o legitymizację podległych sądów polskich.

Gwarancja za spłatę powyższych długów leżała ostatecznie w zasobach Europejskiego Banku Centralnego i to było wspólnym mianownikiem dla każdego kraju ze strefy euro. Ale wiadomo było, że wierzytelność Banku oparta była na długotrwałym zaufaniu do przyszłego rozwoju głównie państw północnych, które w ten sposób biorą na siebie odpowiedzialność zarówno za długi własne i zadłużenia państw śródziemnomorskich. Problem istniał już wcześniej, ale dopiero teraz nabrał tak dramatycznego rozmiaru.

Opinia publiczna w Niemczech, Holandii, Danii czy Szwecji obracała się już coraz bardziej przeciw utrzymanu długów południa. Od szeregu lat Europejski Bank Centralny był pośmiewiskiem codziennym w prasie niemieckiej, nawet tej liberalnej, a politykę i gospodarkę włoską czy grecką oceniano jako będącej w stanie zupełnej anarchii. Wyraźnie Europa dryfowała w kierunku politycznego rozkładu, osłabiona szczególnie secesją brytyjską, która tworzyła jakby kierunkowskaz dla najbardziej zagorzałych antyunijnych ruchów nacjonalistycznych jak włoska Liga czy niemiecka AfD. Potrzebna była inicjatywa europejska, aby opanować ten bezwład i wprowadzić dyscyplinę w emitowaniu dalszych koniecznych funduszów w walucie euro. 

Zaproponowano wówczas na szczycie Rady Europejskiej 26 marca, aby uruchomić tzw. europejskie coronabondy, które pokrywałyby długi publiczne 19 państw w strefie euro spowodowane przez środki walki z gospodarczym efektem wirusa. Dziewięć państw wsparło ten projekt, w tym Włochy, Francja i Hiszpania. Propozycja zapewniałby dalsze pożyczki, ale przy niższym wspólnym procencie. Jednak Niemcy i ich północni sąsiedzi odrzucili ten projekt dość brutalnie - świadomi, że ich podatnicy nie będą chcieli w tak oczywisty sposób wspierać długi bardziej rozrzutnych sąsiadów. Holenderski minister finansów Wopke Hoekstra dość wyraźnie orzekł, że państwa południowe same są winne, iż są tak zadłużone i sprzeciwił się powstawaniu nowych ponadnarodowych funduszy unijnych do spłacenia długów narodowych. Premier portugalski Antonio Costa, ocenił te uwagi jako "wstrętne", co było wyjątkowo niedyplomatycznym określeniem w salonach unijnych. W tej atmosferze groził Unii prawdziwy polityczny rozłam. 

Świadomi potrzeby wspólnej walki z nadchodzącą europejską recesją, kanclerz Angela Merkel i prezydent Emmanuel Macron, zgłosili 18 maja dramatyczną wręcz propozycję założenia tymczasowego funduszu sięgającego €500 mld, zaciągniętego wspólnie ze światowych rynków finansowych, aby dotować rekonstrukcję najsłabszej części gospodarki europejskiej wymagającej największych inwestycji. Częścią pakietu miała również być "wspólna strategia zdrowotna” oparta o wspólny bank leków i współpracę w odkryciu szczepionki. Ofiarowano też reformy w cyfryzacji i polityce klimatycznej.

Projekt ten powstał w świadomości, że była to ostatnia deska ratunku, aby zachować działalność jednolitego rynku i ratować Unię. Oparty był na przeświadczeniu, że państwa europejskie powinny wspólnie przetrwać nadchodzącą recesję wobec zapowiedzianych konfliktów handlowych i konkurencji w kurczącym się rynku światowym. Indywidualne państwa nie wytrzymałyby same wobec dalszego protekcjonizmu amerykańskiego i drapieżnej konkurencji Chin. Aby to przeprowadzić, trzeba mieć wizję, która sięga dalej niż widnokrąg narodowy i przetrwa doczesne ambicje polityczne i gospodarcze w poszczególnych krajach. Lecz czy elektoraty państw zamożniejszych będą gotowe na takie poświęcenie dla państw, do których nie mieli już ani zaufania, ani nawet szacunku?  

Ten solidarnościowy projekt może zadowolić państwa południowe, ale Parlament Europejski już pierwszy go skrytykował proponując, aby fundusz ten pomnożyć czterokrotnie do €2 trylionów. Poza tym Parlament proponował, aby kosztami tego funduszu obarczyć gigantów informatyki i innych firm które unikają płacenia podatków czy zanieczyszczają środowisko. Tymczasem kanclerz austriacki Sebatian Kurz ogłosił gotowość wsparcie takiego funduszu, ale ofiarującego tylko pożyczki, nie dotacje. Inni pytają jak i przez kogo będą spłacone obligacje. 
Problem z operowaniem takiego funduszu leży nie tylko w przekonywaniu opinii publicznej sceptycznych już elektoratów, ale i w potrzebie adekwatnej ponadnarodowej niezależnej kontroli administracyjnej. 

Czy ten śmiały projekt uzyska zatwierdzenie wszystkich 27 państw? Przeszkód jest mnóstwo. Wrogowie zewnętrzni i sceptycy wewnętrzni liczą na to, że Unia Europejska nie zdobędzie się na tak odważny krok. Obawiam się, że projekt nie będzie przyjęty od razu w całości na następnym szczycie, ale po refleksji zręby tego śmiałego planu przetrwają i szansa uratowania Unii pozostanie. 

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 3.84 / 13

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 18.04.2024
GBP 5.0589 złEUR 4.3309 złUSD 4.0559 złCHF 4.4637 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama