Kłoda zamiast choinki, czyli święta za czasów Tudorów
Ani mięsa, ani jajek, ani sera
Od wieków post miał uzmysławiać, że bogactwo jest tylko stanem przejściowym. W XVI wieku okres świąteczny rozpoczynał się wraz z adwentem, który wiązał się z postem. Najbardziej restrykcyjnie przestrzegano postu w Wigilię Bożego Narodzenia, kiedy nie jadano nie tylko mięsa, ale także jajek i sera. Post kończył się dopiero o północy wraz z pasterką, oficjalnie rozpoczynającą święta Bożego Narodzenia.
Dziś oficjalnie post nie obowiązuje, ale zwyczaj nakazuje zachować wstrzemięźliwość od potraw mięsnych.
Kłoda zamiast choinki
Pan domu z czasów Tudorów wybierał się w Wigilię do lasu, szukał okazałej kłody, tzw. yule log, którą przyozdabiał wstążkami i taszczył do domu, gdzie radośnie płonęła w kominku przez cały okres świąteczny. Mężów witano kubkiem gorącego piwa ale przyprawionego korzeniami.
Zachowane zwęglone resztki kłody miały zagwarantować rodzinie pomyślność w nadchodzącym roku. Tę tradycję przypisuje się wikingom, którzy rozpalali ogromne ogniska w sercu zimy.
W dzisiejszej Anglii o tradycji yule log przypominają czekoladowe ciasta w kształcie kłody drewna.
Święta z mistrzem ceremonii
25 grudnia rozpoczynał obchody dwunastu dni Bożego Narodzenia - czasu radości, zabawy, odpoczynku i ucztowania. Tego dnia należało zakończyć wszelkie prace na roli i nie tylko - zakazana była na przykład praca przy kołowrotku.
Rolnicy mogli powrócić na pola dopiero w pierwszy poniedziałek (Plough Monday) po święcie Objawienia, czyli w Trzech Króli.
W okresie Bożego Narodzenia sąsiedzi, przyjaciele i rodzina odwiedzali się i wspólnie świętowali. W tym czasie wybierany był z gminu tzw. Lord of Misrule, czyli mistrz ceremonii czy karnawału, który przewodził zabawom i rozrywkom w świątecznym okresie.
Sam dzień Bożego Narodzenia rozpoczynała przed świtem msza święta oraz kolejne nabożeństwa w ciągu dnia. Zapalano długie świece (tapers) i niesiono je do domostw.
Na ostro i na słodko
Był to czas ucztowania i odrobiny luksusu, który zależał oczywiście od stopnia zamożności rodziny. Jadano - jak dzisiaj - pieczoną gęś, indyka lub wołowinę oraz dzika z musztardą. Indyk pojawił się już co prawda za panowania Henryka VIII, ale jeszcze przez wiele lat nie zdołał wyprzeć ze stołów angielskich gęsi.
Oprócz pieczonego mięsiwa, podawano plum porridge - danie dziś zapomniane, którego składniki wydają się nieco nieapetyczne jak na "deser": bulion na bazie giczy wołowej zagęszczony chlebem, doprawiony na ostro i zmieszany z suszonymi owocami, cukrem i winem. Zderzenie smaków - ostrego i słodkiego - było typowym elementem ówczesnej kuchni, także staropolskiej.
Na deser podawano także babeczki z kruchego ciasta z bakaliami (mince pies) oraz pszenną kaszkę na mleku (frumenty). Posiłek popijano obficie piwem typu ale.
Marcepanowy bekon
Bożonarodzeniowe menu w domach arystokracji obejmowało nie tylko wyszukane dania, ale również niecodzienne dekoracje stołu. Serwowano pawia lub łabędzia, upieczonego w całości, a następnie ponownie włożonego w skórę z piórami. Wraz z odkryciami nowej ery w jadłospisach bożonarodzeniowych zaczęły pojawiać się egzotyczne owoce i warzywa oraz przyprawy.
Na stołach królowało danie popisowe, dowodzące kunsztu angielskich kucharzy. Nosiło nazwę Tudor Christmas pie. Był to okrągły placek, w którym zapiekano indyka nadziewanego gęsią. Ta z kolei była nadziewana kurczakiem, a kurczak przepiórką. W przepiórce ostatecznie mieścił się gołąb.
W owych czasach znano już Christmas pudding, choć niczym nie przypominał dzisiejszego, gdyż przyrządzano go z mięsa, korzeni i owsa. Te składniki duszono w jelitach dzika.
Po wyszukanych mięsiwach następowały równie oszałamiające słodycze, a trzeba dodać, że cukier w czasach Tudorów był dobrem luksusowym. Podawano różnorakie owoce w cukrze, łącznie z masą marcepanową kształtowaną tak, aby przypominała połcie bekonu.
Bądź zdrowy
Na stołach świątecznych nie mogło zabraknąć grzanego wina, napoju na bazie gorącego cydru, sherry, piwa, podawanego z jabłkami i korzeniami (lambswool, dosł. "owcza wełna"). Napój podgrzewano, aż "wybuchał", tworząc białą "wełnianą" grzywę z piany. Podawano także syllabub - deser z mleka doprawionego rumem lub winem i korzeniami.
Szczególnym napojem był wassail, którego nazwa wywodzi się od staroangielskiego pozdrowienia was hál , co znaczy bądź zdrowy. Dzisiejszy wassail na bazie cydru podawany jest również na ciepło. Można też przygotować wersję bezalkoholową, zastępując cydr sokiem jabłkowym.
Istnieje wiele różnych wariacji tego napoju. Oto jeden z nich. W rondlu gotujemy pół litra wody i rozpuszczamy kubek cukru. Następnie zdejmujemy garnek z ognia i dodajemy do niego 2 laski cynamonu, 1 łyżeczkę goździków oraz 1 łyżeczkę ziela angielskiego. Odstawiamy w ciepłe miejsce pod przykryciem na jedną godzinę.
Kolejnym krokiem jest przelanie zawartości garnka przez sitko. Następnie dolewamy sok pomarańczowy, sok z cytryny oraz 1 litr cydru i gotujemy. Po zagotowaniu wassail jest już gotowy.
W te radosne dni grano, śpiewano kolędy i tańczono tradycyjne tańce ludowe (tzw. morris dances). Domy dekorowano jak dziś ostrokrzewem, bluszczem i innymi zimozielonymi roślinami. Podobnie jak w Polsce, po domach krążyli kolędnicy, których częstowano jedzeniem i obdarowywano datkami za występy.
Na podst. art. Magdaleny Loski „Boże Narodzenie w XVI-wiecznej Anglii” (https://astrahistoria.pl/boze-narodzenie-w-xvi-wiecznej-anglii/)