Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Czy Wielka Brytania jest wciąż wyspą szczęśliwości? (Cz. 1)

Reklama
Reklama

Marzena i Sławek

Mieszkają w przyjemnym mieszkanku w nowym bloku, mają dwie sypialnie i pokój dzienny z kuchnią. Ładnie i przytulnie urządzony salonik.

Sławek: - W Anglii jesteśmy od 2008 roku. To już 11 lat, najpierw mieszkaliśmy w Londynie, a potem przenieśliśmy się do Kornwalii, gdzie mieszkamy już 7 lat.

Jak wam się żyło w Polsce?

Marzena: - Z punktu widzenia ekonomicznego trudno mi powiedzieć teraz jak wygląda sprawa w Polsce, ale z tego co słyszę, to niestety Polska niczego nie oferuje, co w jakiś sposób mogłoby dać bezpieczeństwo dla ludzi w starszym i średnim wieku. Łatwiej jest tutaj...

Kornwalia to wyjątkowo malownicze miejsce, w którym swój drugi dom znalazło wielu Polaków... (Fot. Getty Images)

Jak oceniacie swoją sytuację materialną?

Sławek: - Bardzo dobra.

Marzena: - Zdecydowanie lepsza.

Sławek: - W Polsce nie stać by nas było na utrzymanie 3 samochodów, choć jak śmieje się Marzena wszystkie to "stare trupy". No w Polsce by chcieli ludzie jeździć dziesięciolatkami - mercedesem czy volkswagenem. Moja żona uczy się jeździć i rozbija volkswagena - w Polsce to nie do pomyślenia. I do tego pracując w niepełnym wymiarze godzin!

Marzena: - Dla kogoś, kto planuje mieszkać w Anglii, ta sytuacja zawsze będzie dużo lepsza, niż jest obecnie w Polsce. Relatywnie zarabiane pieniądze i to, co można za nie kupić - to na pewno jest lepiej w Anglii w porównaniu z Polską. Tu nie musimy się czaić co kupić do jedzenia, że nas na coś nie stać. W Polsce nie kupowaliśmy niektórych rzeczy. W Polsce wołowiny nawet od święta nie mieliśmy, bo była tak droga, 70 zł za kg. Tutaj mamy dużą możliwość jeśli chodzi o jedzenie, kupowanie produktów czy znalezienie restauracji z dobrym jedzeniem.

A co myślicie o Brexicie? Czy boicie się, że to wpłynie na waszą sytuację?

Marzena: - Nie wiadomo, trudno powiedzieć. Bo biorąc pod uwagę przykład Polaka, który otworzył firmę cateringową, bardzo dużą kuchnię, nawet na dworze królowej gotował, jak książę był z wizytą w Polsce to nawet jechał z nimi i dla nich gotował, a złożył o status osiedleńca i go nie dostał... (Marzena ma na myśli przypadek polskiego szefa kuchni Damiana Wawrzyniaka - przyp. red.)

Nie wiadomo dlaczego, ale ten system jak każdy jeden jest niedoskonały. W zależności od spojrzenia urzędnika i jakichś tam punktów pewnie zebranych odnośnie takiej osoby, to będą podejmowane decyzje i niekoniecznie sprawiedliwie wydane.

Więc Brexit jest dla nas czymś co spowoduje, że albo będziemy tutaj mieszkać, albo znajdziemy sobie inne miejsce. Nie stresujemy się tym, ale fajnie byłoby zostać.

Czy czujecie się tu bezpiecznie?

Marzena: - Ogólnie tak, nie mamy problemów. W Kornwalii?

Sławek: - Jest bardzo spokojnym terenem póki co. Wszędzie można trafić na kogoś, kto ma "zryty beret", ale generalnie jest tu spokojnie. Można sobie pozwolić, żeby zapomnieć zamknąć samochód, albo zostawić telefon na wierzchu, w Londynie to w mig by zginęło...

Czy dla was Wielka Brytania jest wyspą szczęśliwości?

Marzena: - Może inaczej: nie szczęśliwości, ale zdecydowanie jest to kraj, w którym lepiej się nam żyje niż w Polsce. W Polsce 11 lat temu było nam zdecydowanie gorzej. Porównując to teraz mamy spokojne życie - co w naszej ojczyźnie jest praktycznie niemożliwe. Chyba że się człowiek poświęci całkowicie jakiemuś biznesowi. Poza tym jest gonitwa, wyścig szczurów, polityka.

Ale ogólnie Anglia jest miejscem, które wpłynęło na nas bardzo pozytywnie. Języka się nauczyliśmy i wciąż uczymy - to jest najlepsza rzecz, jaka nas spotkała. Bo gdziekolwiek byśmy się nie udali, znajomość angielskiego pomaga.

Nie wiem też, czy bym się w Polsce zdecydowała na naukę jazdy. Tutaj jest łatwiej, a kultura angielska pasuje nam, ta ich rezerwa i dowcip. Przeszło to bardziej w utarte slogany "Don't worry it's fine", ale oni uciekają od problemów, a Polacy się nakręcają.

Z początku nasi rodacy w Kornwalii byli postrzegani jak intruzi, ale z czasem to się zmieniło. (Fot. Getty Images)

Sławek: - Dla Anglika nie ma problemu, że w szczycie, gdy nie ma miejsc parkingowych, on sobie stanie na środku i zajmie dwa miejsca, a z tyłu ktoś niestety musi czekać. Oni się tym nie stresują, nie tak jakby to było w Polsce. Polak bardziej nerwowy, a tutaj pojechał szukać innego miejsca do zaparkowania.

Jak ktoś cię lekko dotknie, popchnie niechcący, szturchnie, jeden drugiego przeprasza i to nieważne kto miał winę, a w Polsce to wiadomo wyzywanie od chamów.

Samo nastawienie jest inne, ludzie nie są waleczni, nie są zaganiani, nie są zestresowani. Tutaj jak ludzie mają stres, to dostają wolne, idzie sobie do domu odstresować się, nawet wysyła manager taką osobę do domu, bo wiadomo człowiek zestresowany źle pracuje i jeszcze może sobie jakąś krzywdę zrobić. I to mi się też podoba, że muszą na urlop jechać i to jest ważne dla nich.

Znam też ludzi, którzy mają dobre pieniądze, ale kompletnie tego nie widać i w ogóle nie inwestują w domy, ale ich pasją jest wyjazd dwa razy w roku za granicę, na takie dłuższe wczasy i to jest dla nich ważniejsze.

Polacy są materialistami; taki kult dywanów, parkietów, samochodów. Okropne to jest. Podoba mi natomiast w Anglikach to, że nie narzekają, nie załamują się. Jak ich coś spotka, starają się szybko rozwiązać sprawę, nie pokazują, że się martwią.

Ostatnio jak mieliśmy ognisko na plaży nad oceanem, ktoś krzyczy: "Sławek, Sławek" - a to podszedł do mnie lekarz, który się mną zajmuje. Przyszedł do nas na kawkę, porozmawiał, próbował się uczyć polskich słów. Pozytywnie nastawiony - i tak ma większość Anglików. Mają swoje stresy, swoje problemy, ale oni nauczeni są taką pozytywną maskę nosić, a to powoduje, że ten stres i nerwy opadają trochę.

A Polacy tak są już nauczeni, pokazywać jeden drugiemu czego tamten nie będzie miał - bo weźmie sobie kredyt nawet i kupi sobie samochód po to, żeby pokazać sąsiadowi. Nie umiałabym się teraz przystosować do życia w Polsce.

Mieszkanie mamy ze spółdzielni pod patronatem council. Dostaliśmy po 3 latach mieszkania w Kornwalii. Opłaty za mieszkanie są w zależności od dochodów - większe lub mniejsze. Dlaczego otrzymaliśmy? Odpowiedź urzędnika: dlatego, że oboje pracujemy.

Da się żyć normalnie w tym kraju, tu nawet nie oglądasz urzędów. Tu z domu wszystko załatwisz przez telefon. Tu nikt z nas nie widział na oczy w wydziale komunikacji i transportu - to, co jest w Polsce, gdzie trzeba w kolejkach stać i czekać nie wiadomo ile na dowód rejestracyjny. A jeszcze potem cię prześwietlą zobaczyć jak ty wyglądasz i czy masz wszystkie dokumenty. A tu wysyłasz dostajesz i jeździsz. Prawo jazdy mam tymczasowe i mogę jeździć.

Zakładając działalność gospodarczą w życiu urzędu Revenue nie widziałem na oczy. Ja w ogóle nie wiem gdzie to się mieści. A to jest w internecie założone. Ja funkcjonuję i mam wszystko co trzeba. Urzędowe sprawy zupełnie inaczej wyglądają.

Nawet jeśli by się noga człowiekowi podwinęła w tym kraju, to jest się w stanie podźwignąć.

Jeśli człowiek potrzebuje zarobić dużo pieniędzy. to na pewno jest dużo miejsc na świecie, gdzie są ku temu możliwości.

Natomiast jeśli człowiek potrzebuje stabilności, spokojnego życia - to na pewno serwuje to Anglia.

C.d.n.

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 4.05 / 45

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 24.04.2024
GBP 5.0220 złEUR 4.3177 złUSD 4.0417 złCHF 4.4202 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama