Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Boris "Jarosław" Johnson

Boris
Johnson jest narcyzem; Kaczyński na odwrót - ascetą. (Fot. Getty Images)
Brytyjscy komentatorzy polityczni są zaszokowani kierunkiem polityki, który w ostatnich tygodniach wyznaczył premier Boris Johnson. Wielu z nas, łącznie z niżej podpisanym, spodziewało się, że po swoim druzgocącym zwycięstwie wyborczym, mając już w ręku wystarczające atuty władzy, aby pokierować parlamentem.
Reklama
Reklama

Johnson postara zjednać sobie skłócone społeczeństwo tak politycznie wyczerpane po Brexicie, dobierze sobie bardziej utalentowany i umiarkowany gabinet i znajdzie kompromisowe wyjście w negocjacjach handlowych z Unią Europejską. Tymczasem nasz szalony premier ze swoim wszechwładnym "Rasputinkiem w dżinsach" (Dominic Cummings - przyp. red), zagalopował się w zupełnie innym kierunku.

A kierunek jego jest podobny do modelu pana Trumpa, a jeszcze bardziej do korporacyjnego modelu demokracji większościowej czyli, jednym słowem, “wschodniej”. Bo w tej chwili wiatry wiejące nad Europą wieją ze Wschodu (z Rosji, Turcji, Węgier, Polski), a nawet ze wschodnich landów niemieckich.

Głównym widocznym elementem tej polityki jest centralizacja władzy. W wypadku przykładu polskiego ten kierunek jest skutkiem potrzeby dla obecnej drużyny rządzącej zniszczenia starego porządku, w którym liberalizm, gospodarka wolnorynkowa i post-komunizm kojarzone są jako jedno wspólne korumpujące zło. W imieniu tek krucjaty gotowi są podeptać wszystko, co stoi im w drodze: a więc niezależne media, niezależne sądownictwo, konstytucję opartą na trójpodziale władzy, komisję wenecką, biurokratów brukselskich, a jeżeli trzeba będzie, to nawet i niezależny Senat.

W swoim konflikcie z Unią Europejską obecny rząd polski posuwa się tak daleko, jak może, aby zadowolić potrzeby swojego konfliktu z Sądem Najwyższym, wiedząc, że w tej chwili unijne instytucje są osłabione Brexitem i Trumpem. Poza swoimi animozjami personalnymi i mściwą walką z liberalizmem, Jarosław Kaczyński posiada dość romantyczną interpretację tego, czym jego Polska była i czym być powinna: konserwatywna, prawa, pobożna, bezpieczna i suwerenna.

"Jarosław Kaczyński posiada dość romantyczną interpretację tego, czym jego Polska była i czym być powinna". (Fot. Getty Images)

Jest tu kontrast z Johnsonem, który stąpa do tętna tego samego tarabanu, co Kaczyński, posiadając również tę samą mściwość wobec swoich wrogów, tę samą chęć zcentralizowania swojej władzy  i ten sam narodowy romantyzm. Z tym, że wartości Johnsona obejmują prawo, bezpieczeństwo i suwerenność, ale już bez tego konserwatyzmu społeczengo i bez tej pobożności.

Lubuje się też, w odróżnieniu do Kaczyńskiego, wszelkimi atrybutami władzy i splendoru; kieruje się przed wszystkiem własną ambicją. Johnson jest narcyzem; Kaczyński na odwrót ascetą. Ale wojny podjazdowe Johnsona i Kaczyńskiego są rzeczywiście podobne.

Johnson i Cummings chcą wyraźnie osłabić wpływy i monopol BBC, przez stałe ataki w mediach i podważenie jej głównego źródła dochodu, w formie licencji, którą musi płacić corocznie każdy mieszkaniec posiadający telewizję. Dotychczas unikanie płacenia tej licencji było przestępstwem, nawet kryminalnym, grożącym poważną grzywną, a nawet więzieniem.

Obecnie rząd Johnsona zapowiada, że posiadanie licencji stanie się sprawą dobrowolną, a emeryci powyżej 75 lat będą dalej mieć prawo bezpłatnego dostępu do programów BBC, z tym że tej ulgi nie będzie już pokrywał rząd, tak jak było w latach poprzednich. BBC zapowiada, że w takim wypadku będzie zmuszony utrzymywać się z ogłoszeń, zamknąć wiele stacji radiowych, a szczególnie lokalnych, i zmniejszyć zasięg, a nawet zamknąć niektóre kanały telewizyjne.

BBC zawsze było krytykowane przez wszystkie partie polityczne, co świadczyło o obiektywizmie i wysokim poziomie ich programów i dziennikarstwa. Było szanowane przez szerokie grono słuchaczy na całym świecie, a zarazem było obiektem nienawiści i strachu wśród rządów mających zapędy do korupcji czy dyktatury. Z redaktorami BBC Johnson ma swoje porachunki osobiste, oskarżając ich o elitaryzm i polityczną stronniczość. Z drugiej strony daleko tu jeszcze do brytyjskiej wersji prorządowego TVP, o czym Johnson mógł by tylko pomarzyć.

BBC zawsze było krytykowane przez wszystkie partie polityczne. (Fot. Getty Images)

W tym samym celu kancelaria premiera, a właściwie pan Cummings osobiście, po raz pierwszy podważyła dotychczasowe jednolite traktowanie lobby dziennikarskiego, które działa na zasadzie, że ma dostęp do wszystkich wypowiedzi premiera i ministrów, ale bez możliwości cytowania ich słów. Teraz Cummings wbił tu klin, gdy po chamsku kazał wyprosić nie tylko dziennikarzy z pism opozycyjnych, a nawet obiektywną reprezentację Agencji Reutera. 

Cummins wypowiedział dość publicznie wojnę przeciw wyższym sferom urzędników państwowych (tzw. senior civil servants). To była przewodnia grupa stojąca na straży państwowości i niepisanej konstytucji brytyjskiej. Osoby te były partyjnie neutralne i stały na czele poszczególnych departamentów rządowych lojalnych indywidualnym ministrom. Swoją współpracą zapewniali również spójność w polityce rządu jako całość.

Poza tym, każdy minister miał też swoich politycznych doradców. Cummings wywrócił wszystko do góry nogami. Wszyscy ci urzędnicy, bezpartyjni i partyjni, podlegają teraz bezpośrednio Cummingsowi i mogą być przez niego zwolnieni, mimo że to jest normalnie przywilej wyłącznie premiera. Cummings wciąż monitoruje na co dzień ich zachowanie, zwalnia na własne widzimisię (nie dawno temu urzędniczkę ministerstwa skarbu kazał wyprowadzić z budynku pod uzbrojoną strażą) i zapowiada, że sam będzie wprowadzał nowych urzędników “dziwaków” bez tradycyjnego szkolenia. 

Podważył również w ten sposób niezależność ministersta skarbu, odpowiedzialnego od dwóch wieków za politykę fiskalną i gospodarkę państwa, przez zwolnienie wszystkich partyjnych doradców za jednym zamachem i zmuszając w ten sposób rezygnację niezależnego ministra finansów Sajida Javida, zastępując go politycznym pionkiem. 

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 3.14 / 57

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 19.04.2024
GBP 5.0615 złEUR 4.3316 złUSD 4.0688 złCHF 4.4787 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama