Szkocki rząd przetrwał głosowanie nad wotum nieufności po rezygnacji swojego lidera
Mimo zapowiedzianej przez Yousafa rezygnacji, szkocka gałąź Partii Pracy postanowiła nie wycofywać złożonego wcześniej wniosku o wotum nieufności dla całego rządu, wyjaśniając, że problemem nie jest sam pierwszy minister, ale cały gabinet SNP.
Gdyby wniosek przeszedł, rezygnację musieliby złożyć też wszyscy ministrowie, a to znacząco zwiększyłoby prawdopodobieństwo przedterminowych wyborów.
Ostatecznie za wotum nieufności zagłosowało 58 posłów, przeciwko było 70. Decydująca okazała się postawa Szkockich Zielonych, czyli do minionego czwartku koalicjanta SNP, którzy uznali, że skoro Yousaf i tak zapowiedział rezygnację, to poparcie wotum niepotrzebnie pogłębiałoby polityczny chaos.
To oznacza, że rządząca od 2007 roku SNP zyskuje czas na wybór nowego lidera. Następca Yousafa automatycznie obejmie urząd pierwszego ministra, choć nie wiadomo, czy uzyska wotum zaufania od parlamentu, bo SNP nie ma w nim większości, a jedynym ugrupowaniem, które mogłoby poprzeć rząd mniejszościowy, pozostają Szkoccy Zieloni.
Głównym powodem rozpadu funkcjonującej przez ostatnie trzy lata koalicji proniepodległościowej SNP i Zielonych było wycofanie się 18 kwietnia rządu ze swojej sztandarowej obietnicy, jaką była redukcja emisji gazów cieplarnianych o 75 proc. do 2030 roku w stosunku do 1990 roku.
Szkocki rząd uznał, że realizacja tego postulatu jest "poza zasięgiem". Zielonym nie spodobała się też podjęta tego samego dnia decyzja, by w Szkocji, tak jak w Anglii, wstrzymać terapię hormonalną u dzieci kwestionujących swoją tożsamość płciową.
Czytaj więcej:
Szkocja planuje podnieść cenę za minimalną jednostkę alkoholu
Szkocja: Kanadyjczycy sfotografowali tajemniczy obiekt w Loch Ness
na ponton jego z całą rodziną i do swojego kraju