Pierce Brosnan wskazał swojego faworyta do roli Jamesa Bonda
Już za kilka miesięcy w konach zadebiutuje wyczekiwana przez widzów najnowsza część bondowskiej sagi. W filmie "Nie czas umierać" w postać Agenta 007 po raz ostatni wcielił się Daniel Craig, który przez znaczną część odbiorców uważany jest za jednego z najlepszych odtwórców tej kultowej roli. Przesuwana wielokrotnie z uwagi na pandemię koronawirusa premiera obrazu na ten moment zaplanowana jest na 8 października. Fani tymczasem wciąż spekulują na temat tego, kto zostanie następcą Craiga. Wśród najczęściej wymienianych kandydatów są Idris Elba i Tom Hardy.
Okazuje się, że obaj panowie zyskali aprobatę samego Pierce’a Brosnana, który Jamesa Bonda zagrał w czterech bondowskich produkcjach: "GoldenEye", "Jutro nie umiera nigdy", "Świat to za mało" oraz "Śmierć nadejdzie jutro". Brosnan, który promuje aktualnie swój najnowszy film, horror "False Positive" w reżyserii Johna Lee, podczas rozmowy z magazynem "People" został zapytany o to, kogo widziałby w roli Agenta 007.
"Na myśl od razu przychodzi mi Idris Elba. Ma doskonałą prezencję i myślę, że przywróciłby tej postaci dawny styl. Byłby z pewnością wspaniały" – ujawnił. Sam zainteresowany jeszcze kilka miesięcy temu utrzymywał, iż jego udział w kolejnej produkcji o Jamesie Bondzie to tylko plotka.
Brosnanowi podoba się też kandydatura Hardy’ego. "Tom jest świetnym aktorem, potrafi też grać zespołowo. Obaj idealnie nadawaliby się do tej roli, jestem o tym przekonany" – podkreślił gwiazdor "Mamma Mia!". Aktor dodał też, że kreacja, którą w ostatnich latach stworzył Craig, była przełomowa dla całej serii. "Myślę, że Daniel pozostawił niezatarty ślad, jego interpretacja jest wyjątkowa. Dzięki temu jego następca może sportretować Bonda na wiele różnych sposobów" – przyznał.
Na koniec Brosnan wyznał, że nieustanne pytanie go o kolejnego odtwórcę Agenta 007 nieco go już męczy. "Muszę przyznać, że ciągłe dopytywanie o to, kto powinien go zagrać, staje się powoli nużące. Ale staram się to przezwyciężyć i celebrować nowe wcielenia Bonda – zarówno jako widz, jak i człowiek, który sam odbył tę niezwykłą podróż" – skwitował irlandzki gwiazdor.