Zwolennicy Brexitu mogą być oskarżeni o okłamywanie wyborców
Rzecznik Crown Prosecution Service potwierdził, że do urzędu wpłynęła oficjalna skarga od niezależnej grupy osób pod kierownictwem profesora Boba Watta – eksperta w dziedzinie prawa wyborczego University of Buckingham i że urząd zajmuje się już tą sprawą.
Największym kłamstwem oficjalnej kampanii Vote Leave jest to, że pieniądze płacone Brukseli z tytułu tytułu członkostwa w Unii, czyli 350 mln funtów tygodniowo, zostaną przekazane na służbę zdrowia.
Podczas kampanii sugerowano, że kwota ta jest "wystarczająco duża, aby co tydzień zbudować nowy, w pełni wyposażony… szpital".
Hasło zostało wymalowane nawet na autobusie Vote Leave, używanym w kampanii. Zwolennicy Brexitu nie przejęli się napomnieniem niezależnego obserwatora statystycznego, który wskazał na wprowadzanie wyborców w błąd.
Iain Duncan Smith, który był jednym z liderów kampanii, twierdził później, że nie obiecywano, że na służbę zdrowia zostanie przekazana cała kwota, ale jej część. Nigel Farage, były lider brytyjskiej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP), który namawiał do Brexitu, z tej obietnicy zupełnie się wycofał.
„Nie jestem w stanie tego zagwarantować i nigdy tak nie twierdziłem” - oznajmił w brytyjskiej telewizji tuż po referendum.
Krytycy kampanii na rzecz Brexitu wskazują również na wprowadzenie w błąd opinii publicznej w związku z ogłoszeniem, że firmy Nissan i Unilever popierają Brexit i sugerowaniem, że Turcja włączona zostanie do UE.
Choć do samego Brexitu jeszcze oficjalnie nie doszło, Wielka Brytania już spadła z piątego na szóste miejsce w rankingu największych gospodarek świata. W kampanii zapewniano natomiast, że Wielka Brytania znów będzie "wielka".
W wyniku zawirowań na giełdach, budżet Zjednoczonego Królestwa skurczył się o ok. £200 miliardów. To koszt 24 lat odprowadzania składek do budżetu Unii Europejskiej.
W referendum 23 czerwca 2016 roku 51,9% głosujących obywateli (przy frekwencji 72%) opowiedziało się za wyjściem z Unii Europejskiej.
Referendum miało charakter „doradczy” – jego wyniki nie są prawnie wiążące i brytyjski parlament może podjąć decyzję o pozostaniu w UE. Politycy jeszcze przed plebiscytem obiecali jednak obywatelom, że uszanują ich wybór.
Brexit nie jest łatwym procesem. Najpierw rząd brytyjski powinien oficjalnie notyfikować Radę Europejską, czyli szefów państw i rządów krajów UE, że chce uruchomić Art. 50 Traktatu.
Po tym rozpoczną się negocjacje, w wyniku których podpisana zostaje umowa określająca warunki wyjścia Wielkiej Brytanii z UE.
Jeżeli negocjacje nie przyniosą skutku w postaci umowy, to Wielka Brytania przestanie być członkiem UE w ciągu 2 lat od momentu poinformowania Rady Europejskiej.