Wielka Brytania nowelizuje prawo związane z dopalaczami
Przepisy mają obejmować wszystkie wytworzone chemicznie substancje, które swoimi właściwościami mają imitować działanie narkotyków. Dotyczy to m.in. bardzo popularnego na Wyspach mefedronu (dostępny handlowo w postaci kryształków, proszku, tabletek lub kapsułek - przyp. red.). Szacuje się, że tylko w 2014 roku pozbawił on życia 140 młodych osób. Dane rządowego biura statystycznego Official for National Statistics wskazują jednak, że w 60 procentach przypadków przyczyną zgonu nie była sama substancja, a jej łączenie z innymi w krótkim odstępie czasu.
Do nowych przepisów bardzo sceptycznie podeszli eksperci od uzależnień. Ich zdaniem, pomysł rządu to walka przy użyciu tępego narzędzia, a pieniądze na nią przeznaczone powinny być wydane na edukację i programy prewencyjne.
Psychoactive Substances Act zakazuje prawnie produkcji, transportu, sprzedaży oraz spożywania dopalaczy. Osoby zajmujące się handlem mogą liczyć na 7 lat pozbawienia wolności. Karane będzie również samo posiadanie, które może skończyć się 2 latami w więzieniu. Kary za posiadanie substancji psychoaktywnych zostały ustalone identycznie do tych, które obowiązują dla tzw. narkotyków z grupy C. W jej skład wchodzi m.in. pigułka gwałtu, metakwalon czy haszysz i z założenia obejmuje ona środki o najmniejszej szkodliwości dla zdrowia.
Nowe uprawnienia otrzyma również policja, która będzie mogła przeszukać podejrzaną osobę pod kątem znalezienia przy niej dopalaczy. Idea "przejmij i zniszcz" daje funkcjonariuszom również prawo do zamknięcia sklepów, które prowadzą handel podejrzanymi substancjami.
"Nowe prawo z pewnością zmniejszy dostępność tych substancji na rynku, ale z drugiej strony zmusi wielu ludzi do przerzucenia się na tradycyjne narkotyki, co w pewnym sensie nie jest do końca złe. Na przykład naturalna marihuana jest bezpieczniejsza niż syntetyczna" - skomentował dr Adam Winstock, psychiatra i specjalista do spraw uzależnień. Dodał mimo wszystko, że jego zdaniem tego rodzaju polityka nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. "Najlepszą polityką w walce z narkotykami jest uczciwy dialog i edukacja" - ocenił.
Zmian w ustawie usilnie broni jednak rząd. Karen Bradley, pełniąca funkcję ministra do walki z nadużyciami, wyzyskiem i przestępczością, uważa, że nowe regulacje okażą się skuteczne w walce ze zjawiskiem.
"Substancje psychoaktywne rozbijają ludzkie życie i jesteśmy zobowiązani wprowadzć to prawo z myślą o tych, którzy stracili swoich bliskich. Nowelizacja przyniesie kres otwartej sprzedaży niebezpiecznych środków na głównych ulicach. Przesłanie jest jasne - tak zwane dopalacze nie są bezpieczne" - skomentowała kobieta.