Zatonął prom pasażerski. Nie można doliczyć się ok. 300 osób
U brzegów Korei Południowej zatonął prom. Agencje prasowe podają, że ekipy poszukiwawcze nie mogą doliczyć się ok. 300 pasażerów. Potwierdzono śmierć 2 osób.
Reklama
Reklama
Na razie nie ma dokładnych informacji co do liczby poszukiwanych pasażerów promu. Agencja Associated Press, powołując się na anonimowego przedstawiciela rządu w Seulu, informuje o 295 zaginionych ludziach, agencja Yonhap pisze o 290 poszukiwanych, a Reuters o ponad 300.
Na pokładzie promu miało znajdować się 477 osób - wynika z informacji agencji Yonhap, które potwierdziła straż przybrzeżna, na którą powołuje się agencja Reutera.
W akcji ratowniczej bierze udział 18 śmigłowców i około 40 jednostek pływających - w tym okręty straży przybrzeżnej. Do akcji ratunkowej ma się włączyć amerykański okręt, który przebywa na okolicznych wodach. Część osób zabrały z pokładu promu helikoptery; pozostałym pasażerom kazano skakać za burtę w kamizelkach ratunkowych.
Według przedstawiciela służb ratunkowych, woda w miejscu, gdzie doszło do wypadku, miała temperaturę około 12 stopni Celsjusza - była na tyle zimna, by spowodować hipotermię po przebywaniu w niej od 1,5 godziny do 2 godzin.
Ratownicy obawiają się, że wiele osób może być uwięzionych wewnątrz statku. Istnieje też możliwość, że część z rozbitków została uratowana przez małe łodzie rybackie, jednak te informacje nie zostały potwierdzone.
Wśród pasażerów było aż 325 uczniów szkół średnich z Inczhonu, którzy płynęli w ramach szkolnej wycieczki na położoną w Cieśninie Koreańskiej wyspę Czedżu. Prom Sewol wczoraj wypłynął z Inczhonu.
Według świadków, cytowanych przez telewizję YNT, zanim statek zaczął tonąć, można było poczuć wstrząs, jakby w coś uderzył. Jednostka nadała sygnał SOS około godz. 9:00 czasu miejscowego, gdy prom przebywał w odległości ok. 3 km na południowy zachód od wyspy Gwanmae.
Akcję ratunkową podjęto w trybie natychmiastowym. Późniejsze zdjęcia ukazywały prom przechylony pod kątem 45 stopni, niemal całkowicie pod wodą.
Na pokładzie promu miało znajdować się 477 osób - wynika z informacji agencji Yonhap, które potwierdziła straż przybrzeżna, na którą powołuje się agencja Reutera.
W akcji ratowniczej bierze udział 18 śmigłowców i około 40 jednostek pływających - w tym okręty straży przybrzeżnej. Do akcji ratunkowej ma się włączyć amerykański okręt, który przebywa na okolicznych wodach. Część osób zabrały z pokładu promu helikoptery; pozostałym pasażerom kazano skakać za burtę w kamizelkach ratunkowych.
Według przedstawiciela służb ratunkowych, woda w miejscu, gdzie doszło do wypadku, miała temperaturę około 12 stopni Celsjusza - była na tyle zimna, by spowodować hipotermię po przebywaniu w niej od 1,5 godziny do 2 godzin.
Ratownicy obawiają się, że wiele osób może być uwięzionych wewnątrz statku. Istnieje też możliwość, że część z rozbitków została uratowana przez małe łodzie rybackie, jednak te informacje nie zostały potwierdzone.
Wśród pasażerów było aż 325 uczniów szkół średnich z Inczhonu, którzy płynęli w ramach szkolnej wycieczki na położoną w Cieśninie Koreańskiej wyspę Czedżu. Prom Sewol wczoraj wypłynął z Inczhonu.
Według świadków, cytowanych przez telewizję YNT, zanim statek zaczął tonąć, można było poczuć wstrząs, jakby w coś uderzył. Jednostka nadała sygnał SOS około godz. 9:00 czasu miejscowego, gdy prom przebywał w odległości ok. 3 km na południowy zachód od wyspy Gwanmae.
Akcję ratunkową podjęto w trybie natychmiastowym. Późniejsze zdjęcia ukazywały prom przechylony pod kątem 45 stopni, niemal całkowicie pod wodą.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama