Young mother ordered to leave Sports Direct shop for breastfeeding
27
A young mother today demanded an apology from retail giant Sports Direct after she was ordered to leave one of their stores because she was breastfeeding.
Advertisement
Advertisement
News available in Polish
25-letnia Wioletta Komar wybrała się do sklepu sieci Sports Direct wraz ze swoim 3-miesięcznym synkiem. Kiedy chłopiec zrobił się głodny, kobieta postanowiła nakarmić go piersią.
"Mój synek zaczął płakać, więc chciałem go nakarmić. Usiadłam na ławce w pobliżu półki na buty" - opowiada młoda Polka, cytowana przez "Daily Mail".
Nagle podszedł do niej pracownik sklepu i oświadczył: "Przykro mi, ale musi pani stąd wyjść. Tutaj nie można karmić. Taka jest polityka naszej firmy". Następnie sprzedawca pokierował 25-latkę do McDonalda, tłumacząc, że "tam jest specjalny pokój dla matek z dziećmi".
Kobieta ze łzami w oczach opuściła Sports Direct. "Nie mogę zrozumieć, dlaczego moje dziecko ma być karane za to, że jest głodne i dlaczego muszę czuć się jak przestępca, gdy chcę nakarmić synka" - żali się 25-latka.
Teraz Wioletta Komar domaga się przeprosin i już kilkakrotnie pisała w tej sprawie do kierownictwa firmy. Do dzisiaj nie otrzymała jednak żadnej odpowiedzi. "Moim zdaniem oni nie traktują tej sprawy poważnie" - uważa kobieta.
"Położne i lekarze przekonują, że karmienie piersią to najlepsze, co może być dla dziecka. Dlatego czuję się fatalnie w związku z tym, co się stało" - dodaje Polka.
Po stronie 25-latki stanęło wiele kobiet z organizacji na rzecz karmienia piersią. Wśród nich jest Patti Rundall z Milk Action, która zaznacza, że wszystkie matki mają prawo do karmienia piersią w miejscach publicznych.
Przepisy zawarte w "The Equality Act 2010" stwierdzają jasno, że niekorzystne traktowanie kobiet, które karmią piersią, jest dyskryminacją. Ustawa chroni matki, które chcą to robić w sklepach czy innych miejscach publicznych.
"Mój synek zaczął płakać, więc chciałem go nakarmić. Usiadłam na ławce w pobliżu półki na buty" - opowiada młoda Polka, cytowana przez "Daily Mail".
Nagle podszedł do niej pracownik sklepu i oświadczył: "Przykro mi, ale musi pani stąd wyjść. Tutaj nie można karmić. Taka jest polityka naszej firmy". Następnie sprzedawca pokierował 25-latkę do McDonalda, tłumacząc, że "tam jest specjalny pokój dla matek z dziećmi".
Kobieta ze łzami w oczach opuściła Sports Direct. "Nie mogę zrozumieć, dlaczego moje dziecko ma być karane za to, że jest głodne i dlaczego muszę czuć się jak przestępca, gdy chcę nakarmić synka" - żali się 25-latka.
Teraz Wioletta Komar domaga się przeprosin i już kilkakrotnie pisała w tej sprawie do kierownictwa firmy. Do dzisiaj nie otrzymała jednak żadnej odpowiedzi. "Moim zdaniem oni nie traktują tej sprawy poważnie" - uważa kobieta.
"Położne i lekarze przekonują, że karmienie piersią to najlepsze, co może być dla dziecka. Dlatego czuję się fatalnie w związku z tym, co się stało" - dodaje Polka.
Po stronie 25-latki stanęło wiele kobiet z organizacji na rzecz karmienia piersią. Wśród nich jest Patti Rundall z Milk Action, która zaznacza, że wszystkie matki mają prawo do karmienia piersią w miejscach publicznych.
Przepisy zawarte w "The Equality Act 2010" stwierdzają jasno, że niekorzystne traktowanie kobiet, które karmią piersią, jest dyskryminacją. Ustawa chroni matki, które chcą to robić w sklepach czy innych miejscach publicznych.
Advertisement
Advertisement
Advertisement
Advertisement
Advertisement