Wielka Brytania deklaruje pełne poparcie dla ataku USA w Syrii
"Rząd brytyjski w pełni popiera operację USA, która w naszej ocenie była właściwą odpowiedzią na barbarzyński atak reżimu syryjskiego z użyciem broni chemicznej i ma na celu zapobieżenie dalszym atakom" - podkreślił rzecznik.
Wczorajszej nocy USA wystrzeliły z dwóch swoich okrętów wojennych na Morzu Śródziemnym blisko 60 pocisków samosterujących Tomahawk na bazę lotniczą sił prezydenta Syrii Baszara el-Asada. Była to odpowiedź na wcześniejszy atak chemiczny na ludność cywilną i dzieci w miejscowości Chan Szajchun, za którym - zdaniem Waszyngtonu - stoją syryjskie władze.
Brytyjski minister obrony Michael Fallon oświadczył, że szef Pentagonu James Mattis przed atakiem na syryjską bazę lotniczą zwracał się do Wielkiej Brytanii o opinię, czy reżim prezydenta Syrii Baszara el-Asada stoi za atakiem chemicznym.
Mattis "konsultował się ze mną w sprawie naszej oceny na temat odpowiedzialności reżimu (syryjskiego) za atak bronią chemiczną" - dodał Fallon. Poinformował, że wraz z Mattisem "przeanalizowali potrzebę zrozumienia i poradzenia sobie z jakąkolwiek rosyjską reakcją na atak" USA w Syrii.
Decyzję USA oficjalnie poparł również m.in. rząd Niemiec. "To, że Stany Zjednoczone zareagowały teraz atakiem na wojskowe struktury reżimu Asada, które są odpowiedzialne za tę okrutną zbrodnię wojenną, jest zrozumiałe" - oświadczył szef niemieckiej dyplomacji Sigmar Gabriel.
Do ataku odniosła się również szefowa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Beata Kempa. "Myślę, że odpowiedź Amerykanów na to, co stało się w Syrii - te obrazki były porażające - to kwestia tej polityki odpowiedzi na to barbarzyństwo, które można różnie komentować" - oceniła. "Nie można się godzić w ogóle na użycie broni chemicznej, niejednokrotnie mówiliśmy na ten temat. Jest to jedna z najgorszych broni, jakie można użyć".