Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Udręka otrzymania brytyjskiego obywatelstwa. Polce z Glasgow się nie udało

Udręka otrzymania brytyjskiego obywatelstwa. Polce z Glasgow się nie udało
Daria z Glasgow uważa proces ubiegania się o brytyjskie obywatelstwo za bardzo stresujący. (Fot. Getty Images)
Rosnące koszty, zmiany przepisów - Polacy giną w gąszczu biurokracji związanej z ubieganiem się o brytyjską rezydenturę i obywatelstwo. Studentka z Glasgow opisuje swoją historię i uważa, że Home Office specjalnie utrudnia Europejczykom legalizację pobytu w tym kraju.
Reklama
Reklama

21-letniej Darii Jaszcz, która studiuje w Glasgow, Home Office odmówił przyznania stałej rezydentury. Polka twierdzi, że sama procedura jest stresująca i kosztowna. "Bez dwóch zdań - to najbardziej emocjonalny proces, jaki przeszłam do tej pory" - wyznała w rozmowie z dziennikarzami „Glasgow Live”.

Wynik referendum dotyczący Brexitu spowodował, iż Daria zadecydowała, aby ubiegać się o brytyjskie obywatelstwo. Przyjechała do Szkocji w 2003 roku, mówi ze szkockim akcentem i uznała, że tu jest jej dom.

Brytyjscy urzędnicy najwyraźniej są innego zdania. Pierwszym problemem, na jaki natrafiła studentka, była wysokość opłat. "Kilka lat temu za brytyjskie obywatelstwo trzeba było zapłacić 874 funtów, teraz - 1 300" - podkreśliła. "Podwyższyli ceny, bo wiedzą, że wielu ludzi będzie składać teraz wnioski" - skwitowała Polka.

Do tego dochodzi koszt zdania testu „Life in the UK”, który wynosi 50 funtów plus 12,99 funtów za książkę.

Po zdaniu tego testu Daria złożyła podanie o stałą rezydenturę. Home Office odrzucił je. Kwestią sporną stał się fakt, iż napisała w formularzu, że jest samowystarczalna. Tak naprawdę powinna była napisać, że jest na utrzymaniu matki.

Zaczęły się telefony, wyjaśnienia, urzędnicy doprowadzili Polkę do łez, ale rezydentury nie przyznali. Daria musi złożyć podanie ponownie, co oznacza wydatek kolejnych 65 funtów; odwołanie jest jeszcze droższe – 80 funtów.

W sprawie Polki dziennikarze zwrócili się o wyjaśnienia do Home Office, ale urzędnicy odmówili komentarza.

To nie jest odosobniony przypadek. Taki los spotyka wielu obywateli krajów UE.  Jet Cooper, która jest Holenderką i od 30 lat mieszka w Wielkiej Brytanii, także odmówiono rezydentury. Z mężem Brytyjczykiem ma troje dzieci. Jako przyczynę urzędnicy wskazali brak prywatnego ubezpieczenia na zdrowie, które - ich zdaniem - kobieta powinna posiadać jako osoba samozatrudniona.

Brytyjski rząd ma teraz pomysł, aby obywatele Unii Europejskiej rejestrowali się w nowym systemie internetowym, który zastąpiłby dotychczasową żmudną procedurę ubiegania się o stały pobyt. O ile rejestracja przed datą graniczną (ang. cut off date) - którą najprawdopodobniej będzie dzień wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej - byłaby dobrowolna, o tyle stałaby się obowiązkowa w trakcie tzw. okresu łaski (ang. grace period), który według propozycji miałby trwać dwa lata (tj. najprawdopodobniej do 29 marca 2021).

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 23.04.2024
    GBP 5.0238 złEUR 4.3335 złUSD 4.0610 złCHF 4.4535 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama