"The Times" o obawach imigrantów z UE w świetle Brexitu
Marianne Hendry urodziła się w Holandii, ale żyła w Wielkiej Brytanii prawie 25 lat. Pomagała mężowi zajmować się farmą w Perthshire w Szkocji.
„Jako obywatelka kraju członkowskiego Zjednoczonej Europy Hendry mogła swobodnie żyć nad Tamizą. Z powodu referendum dotyczącego Brexitu kobieta postanowiła złożyć wniosek o stałą rezydenturę” - opisuje jej historię brytyjski dziennik.
Dalej „The Times” informuje, że Marianne Hendry uznała procedurę za wielce skomplikowaną. Nie mogła na przykład dołączyć swojego holenderskiego paszportu, gdyż dokumentowi kończyła się ważność i kobieta musiała ubiegać się o nowy w Londynie.
Mąż Holenderki zmarł w 2014 roku, jej dwaj synowie są Brytyjczykami. Kobieta wysłała wniosek do Home Office, zapłaciła za procedurę, ale zamiast oryginalnego paszportu, dołączyła kopię. Urzędnicy oczywiście odmówili jej prawa do stałego pobytu w Wielkiej Brytanii. Poinformowali, że może składać podanie ponownie.
“Odmowa wiele mnie kosztowała, w tym mnóstwo bezsennych nocy. W końcu zwróciłam się do prawnika. Do tej pory wydałam na cały proces już 800 funtów. Warto było, bo pozbyłam się stresu” - stwierdziła Hendry.
“Mój wniosek został wysłany ponownie w zeszłym tygodniu. Pół roku minęło, zanim Home Office odpowiedziało, cały czas przetrzymując mój paszport” - podkreśliła Holenderka.
Kobieta zaznaczyła, że to, co ją zabolało w tej sytuacji najbardziej to fakt, że urzędnicy mieli za nic, że była żoną Brytyjczyka i ciężko pracowała przez wiele lat w tym kraju.
Jej sytuacja jest jednak i tak o niebo lepsza niż tych, którzy nad Tamizą mieszkają i pracują krócej niż pięć lat. Tak jak Polka – Magdalena Plinta – informuje „The Times”. Kobieta ma 40 lat i przyjechała do UK dwa i pół roku temu. Teraz bardzo się martwi o status swojej rodziny.
Polka i jej mąż mają dwie córki w wieku 17 i 3 lat, wynajmują mieszkanie w St Neots w hrabstwie Cambridgeshire. Mąż Magdaleny Pinty pracuje w magazynie. „On pracuje bardzo ciężko i udało nam się kupić samochód. Nie możemy jednak przestać myśleć, co stanie się po Brexicie” - żali się Polka.
Imigrantka z Polski jako pierwsza z rodziny przyjechała na Wyspy do pracy. Nie wie, czy będzie mogła tu zostać dłużej. „Myślimy, że to się jakoś ułoży, bo Anglia to dobre miejsce do życia” - zakończyła.
Wielu Polaków mieszkających na Wyspach mniej niż 5 lat zastanawia się, czy w obecnej niepewnej sytuacji warto starać się o zalegalizowanie swojego pobytu poprzez uzyskanie tymczasowej rezydentury. Firmy zajmujące się usługami imigracyjnymi twierdzą, że taki dokument na pewno nie zaszkodzi, a na pewno może przydać się w przyszłości.