Szwecja: Podejrzani o przygotowywanie ataku przybyli z Uzbekistanu
Według agencji TT, co najmniej jedna z zatrzymanych osób miała kontakt z pochodzącym także z Uzbekistanu Rachmatem Akiłowem, sprawcą zamachu w Sztokholmie z 7 kwietnia 2017 roku.
Zatrzymane osoby podobnie jak Akiłow przybyły z Samarkandy w Uzbekistanie i należą do tadżyckiej mniejszości etnicznej.
Do zatrzymań doszło na północy Szwecji oraz w dzielnicy Akalla w północno-zachodnim Sztokholmie. Kilka innych osób przewieziono na przesłuchanie.
Według biura prasowego szwedzkich służb specjalnych SAPO, przeprowadzona wczoraj rano wspólna akcja SAPO oraz policji miała charakter "działań antyterrorystycznych".
"Przygotowania do domniemanego przestępstwa terrorystycznego trwały od jakiegoś czasu, ale obecnie nie ma żadnych oznak, aby do ataku miało dojść w najbliższych dniach" - poinformowały w komunikacie szwedzkie służby specjalne.
Nie ujawniono celu ani miejsca planowanego ataku.
Według cytowanej przez telewizję TV4 rzeczniczki SAPO Niny Odermalm Schei, w sprawie chodzi o "terroryzm z międzynarodowymi powiązaniami".
Poziom zagrożenia terrorystycznego w Szwecji pozostaje niezmieniony i wynosi trzy w skali pięciostopniowej, co oznacza zwiększone zagrożenie.
Pochodzący z Uzbekistanu Rachmat Akiłow 7 kwietnia ubiegłego roku wjechał skradzioną ciężarówką w przechodniów w centrum Sztokholmu, zabijając pięć osób i raniąc 14.
Według prokuratora, zamachowiec chciał "przestraszyć mieszkańców Szwecji i zmusić Szwecję do wycofania się z wojskowych działań szkoleniowych realizowanych przez globalną koalicję przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu (IS)".
Sprawca zamachu był robotnikiem budowlanym. Starał się o prawo stałego pobytu w Szwecji, ale w czerwcu 2016 roku jego wniosek został odrzucony, a w grudniu tego samego roku miał on dobrowolnie opuścić kraj. W lutym 2017 roku sprawa została przekazana policji; był wówczas poszukiwany, ale nie udało się go odnaleźć.
Akiłow oczekuje w areszcie na wyrok, który ma zapaść latem. Grozi mu dożywocie. Jest on jedynym oskarżonym, choć śledztwo wykazało, że poprzez media społecznościowe miał kontakt z innymi osobami o radykalnych poglądach.