Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Szablistka Aleksandra Socha ćwiczy na krześle

Szablistka Aleksandra Socha ćwiczy na krześle
Aleksandra Socha doznała kontuzji kolana. (Fot. Getty Images)
'Na razie ćwiczę na... krześle' - poinformowała najlepsza obecnie polska szablistka Aleksandra Socha, która od ponad trzech tygodni leczy kontuzję kolana. W połowie grudnia zamierza jednak wystartować w zawodach Pucharu Świata Grand Prix FIE w Bostonie.
Reklama
Reklama

Zawodniczka AZS AWF Warszawa urazu nabawiła się 1 listopada w meczu z Rosją w drużynowym turnieju PŚ we francuskim Orleanie. Od tego feralnego pojedynku nie pojawiła się na planszy.

"Generalnie nie jest źle, ale trzy tygodnie już nie walczę. Przyjmuję za to serie zastrzyków z kolagenu, który ma ozdrowić moje kolano. Z klubowym trenerem Piotrem Stroką mam zajęcia na... krześle. Tak wyglądają obecnie moje lekcje szermierki. Wykonuję również dużo ćwiczeń stabilizacyjnych. Na pewno nie załamuję rąk. Trzymam się powiedzenia, że kontuzja to okazja, by zbudować formę w inny sposób" - zaznaczyła Socha.

W połowie grudnia 13. szablistkę światowego rankingu czekają pucharowe zawody Grand Prix, czyli podwójnie punktowane, w Bostonie.

"Pojadę tam na świeżości, na głodzie. Zresztą muszę przyznać, że już stęskniłam się za planszą. Nosi mnie, chciałabyś znowu walczyć, ale wiem, że muszę być cierpliwa, dlatego odpuszczę jeszcze zawody Pucharu Polski w najbliższy weekend. Do Bostonu jednak muszę pojechać. Moja sytuacja na liście światowej nie jest zła, ale muszę jej pilnować. Konkurencja nie śpi. Absencja w jednym turnieju, w dodatku rangi Grand Prix, kosztowałaby mnie stratę wielu cennych punktów w rankingu olimpijskim" - tłumaczyła.

Jej indywidualny występ w Rio de Janeiro jest bardzo realny, ale celem numer jeden jest wywalczenie kwalifikacji przez drużynę.

"Jesteśmy bardzo zmotywowane i zmobilizowane. Razem z Bogną Jóźwiak i Małgorzatą Kozaczuk bardzo cenimy sobie współpracę z nowym trenerem kadry Norbertem Jaskotem. Pomaga nam też coach sportowy Michał Dąbski. To wszystko składa się na bardzo fajną atmosferę. Z taką radością, uśmiechem już dawno nie ćwiczyłyśmy. Mam nadzieję, że dzięki temu entuzjazmowi spełni się nasze wielkie marzenie - nie tylko wystąpimy na igrzyskach w drużynówce, ale i powalczymy o medal. Mówię o tym otwarcie. Nie ma się czego bać" - zauważyła Socha.

Jak wspomniała, w olimpijskim rankingu jest bardzo ciasno, a biało-czerwone toczą korespondencyjny pojedynek z Włoszkami, choć może zdarzyć się i tak, że obie te ekipy pojadą do Brazylii. Do końca kwalifikacji zostały dwa turnieje - pod koniec stycznia w Atenach i w połowie lutego w Gandawie. W Rio wystąpi drużyn, lub dziewięć, jeśli na udział zdecydują się gospodarze.

"Walka toczyć się będzie do końca. Każdy punkt, każde miejsce w poszczególnych zawodach mogą być na wagę złota, czyli w tym wypadku olimpijskiego awansu" - podkreśliła.

Przyznała, że jej koleżanki mają świadomość, iż jeżeli nie pojadą z drużyną, to w igrzyskach nie wystąpią.

"Wszystkie zdajemy sobie sprawę z tej sytuacji, dziewczyny znają swoje pozycje w światowym rankingu. Ale to nie ma żadnego wpływu ani na naszą współpracę, ani na relacje między nami. Wszystko układa się naprawdę super. Mogę liczyć na pomoc i wsparcie koleżanek. Mam nadzieję, że doprowadzi nas to do czegoś bardzo przyjemnego i razem będziemy się cieszyć" - podsumowała Socha.

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 24.04.2024
    GBP 5.0220 złEUR 4.3177 złUSD 4.0417 złCHF 4.4202 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama