Prawie połowa pasażerów brytyjskiej kolei w Londynie musi stać podczas godzin szczytu
W raporcie autorstwa Departamentu Transportu znajduje się m.in. informacja, że 35 procent wszystkich pasażerów dojeżdżających na stację Blackfriars nie może znaleźć miejsca siedzącego. 14 procent całego obłożenia podczas porannych godzin szczytu przypada właśnie na te pociągi.
W ubiegłym roku podczas porannych godzin szczytu do Londynu przybywało średnio ok. 580 tysięcy pasażerów. To o 3,2 procenta więcej niż rok wcześniej. Choć problem ten zauważalny jest głównie w Londynie, wzrost odnotowały również inne duże miasta i wynosił on przeciętnie 0,4 procent rok do roku.
"Coraz częstsze przepełnianie się pociągów pokazuje, że transport nie radzi sobie z ilością pasażerów" - można przeczytać w raporcie.
Najgorzej sytuacja wygląda między 8:00 a 9:00. Wówczas 30 procent pasażerów musi podróżować na stojąco. W 2011 roku odsetek ten wynosił 26 procent. W Birmingham z kolei wynosi on średnio 20 procent, a w Leeds i Manchesterze - 16 procent.
"To duży zawód dla pasażerów - zwłaszcza tych niepełnosprawnych oraz kobiet w ciąży. Zawiedzeni są również turyści, którzy oczekują najlepszego transportu. Niestety, prywatni przewoźnicy nie dają sobie rady ze spełnianiem oczekiwań, a rząd na to pozwala " - uważa Mick Whelan ze związku zawodowego Aslef.
Jakiś czas temu burmistrz Londynu Sadiq Khan zareagował na problemy jednego z przewoźników - Southern Rail - i wezwał rząd do przejęcia tych linii.