Śmierć 21-latka w Ełku. Tunezyjczyk usłyszał zarzut zabójstwa
26-letni Tunezyjczyk był zatrudniony w barze kebab jako kucharz. "Według naszych ustaleń w tym barze kebab doszło do jakiegoś zdarzenia, które zaiskrzyło atmosferę i tak naprawdę sam początek jest dla nas do końca niejasny. W każdym razie później nastąpiła taka sytuacja, że pokrzywdzony wziął dwie butelki napoju, z którymi wyszedł z baru nie zapłaciwszy za te butelki. Właściciel lokalu z kucharzem pobiegli za pokrzywdzonym właśnie w celu wyrwania tych butelek. Cała sytuacja później skończyła się o wiele bardziej dramatycznie i tragicznie" - wyjaśnił prokurator.
Według ustaleń prowadzących śledztwo, dopiero po powrocie do baru właściciela lokalu i kucharza, drugi z Polaków, który wcześniej był tam razem z pokrzywdzonym, zawrócił i rzucił petardę - do wnętrza baru lub też przed jego otwarte drzwi.
Po tej tragedii zatrzymano czterech mężczyzn, wśród nich cudzoziemców; funkcjonariusze, zasłaniając się dobrem śledztwa, nie ujawnili ich narodowości. Poinformowali jedynie, że zatrzymani byli trzeźwi. Nieoficjalnie wiadomo, że wśród zatrzymanych oprócz Tunezyjczyka, są obywatele Algierii i Maroka.
Jeszcze dzisiaj będzie przeprowadzona sekcja zwłok zabitego. Jej efekty pozwolą dopracować opis przestępstwa o kilka szczegółów.
Wczoraj przed kebab-barem doszło do gwałtownych protestów. Wczesnym popołudniem zebrało się tam kilkuset mieszkańców, żeby wyrazić sprzeciw wobec tej tragedii i zapalić znicze. W tłumie były też osoby agresywne, które wybiły szyby i niszczyły mienie w witrynie lokalu, rzucały petardami, butelkami oraz kamieniami w stronę funkcjonariuszy i radiowozów. Zamieszki zakończyły się przed północą.
Łącznie zatrzymano 28 osób w wieku od 17 do 50 lat, pochodzących z Ełku i okolicznych miejscowości.
O zachowanie spokoju i uszanowanie tragedii, jaką przeżywa rodzina 21-letniego Daniela, apelował do mieszkańców prezydent Ełku Tomasz Andrukiewicz.