Rzecznik rządu: Rozpoczęcie Brexitu pod koniec marca
Obie izby brytyjskiego parlamentu przyjęły wczoraj wieczorem ustawę upoważniającą premier Theresę May do rozpoczęcia negocjacji ws. wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Wcześniej Izba Gmin odrzuciła zgłoszone przez Izbę Lordów poprawki do ustawy upoważniającej rząd Theresy May do rozpoczęcia negocjacji ws. wyjścia kraju z Unii Europejskiej. Zapisy te gwarantowały prawa obywateli UE mieszkających w Wielkiej Brytanii po wyjściu z Unii i dawały posłom prawo weta wobec warunków tzw. Brexitu.
Po ponownym trafieniu pod obrady Izby Lordów – zgodnie z logiką parlamentarnego odbijania piłeczki pomiędzy obiema izbami – wielu lordów uznało, że dalszy opór wobec decyzji demokratycznie wybranych deputowanych i próba ponownego wprowadzenia do treści ustawy obu poprawek, które i tak najprawdopodobniej byłyby znowu odrzucone przez Izbę Gmin, to "bezcelowy gest".
Za wprowadzeniem poprawki gwarantującej prawa obywateli Unii Europejskiej zagłosowało zaledwie 135 lordów, a 274 było przeciw. W identycznym głosowaniu niespełna dwa tygodnie wcześniej swojego poparcia tej nowelizacji udzieliło aż 358 lordów wobec 256 sprzeciwiających się.
Według doniesień wielu weekendowych i wczorajszych wydań gazet - m.in. "Financial Timesa", "Timesa" i "The Telegraph" - premier May miała w planach wysłanie dziś listu notyfikującego intencję opuszczenia Unii Europejskiej, który rozpocząłby dwuletnie negocjacje między rządem w Londynie a pozostałymi 27 państwami członkowskimi.
Podobną sugestię wyraziła pierwsza minister autonomicznego rządu Szkocji Nicola Sturgeon podczas przemówienia zapowiadającego drugie referendum ws. niepodległości.
"Wielokrotnie mówiłem, że dojdzie do tego na koniec miesiąca - najwyraźniej niewystarczająco podkreśliłem to słowo" - skomentował rzecznik May, odrzucając spekulacje, że opóźnienie jest związane z deklaracją Sturgeon.
Dziennikarze sceptycznie podeszli jednak do tłumaczeń Downing Street, powołując się na swoje źródła wśród najważniejszych urzędników ministerialnych, którzy mówili o presji ze strony rządu, by być gotowym do uruchomienia procedury w tym tygodniu.
Heather Stewart z "Guardiana" zaznaczyła, że "wtorek był tylko opcją, ale (na Downing Street) mają świadomość, że komentarze wokół tej decyzji skupiłyby się głównie na drugim szkockim referendum". "Sturgeon zdążyła wykonać ruch jako pierwsza" - dodała.
"Myślę, że przekaz pod tytułem nie planowaliśmy uruchomienia procedury w tym tygodniu spowoduje sporo złości i paranoi wśród urzędników, którzy pracowali, by sprostać temu terminowi. Będą chcieli wiedzieć, czy kancelaria premiera świadomie sobie z nimi pogrywa" - dodał Sam Coates z "The Times".
Według źródeł w brytyjskiej dyplomacji, do rozpoczęcia procesu wyjścia z Unii Europejskiej dojdzie najprawdopodobniej w ostatnim tygodniu marca - po wyborach w Holandii i uroczystym szczycie Unii Europejskiej w Rzymie z okazji 60-lecia Traktatów Rzymskich.