Ryanair "porzucił" polskich pasażerów na zagranicznym lotnisku
Lot o numerze F1926 wystartował z Dublina planowo o godz. 19:30. Dwie godziny później miał wylądować we Wrocławiu, jednak ze względu na warunki pogodowe został przekierowany do Berlina. Podróż samochodem ze stolicy Niemiec na Dolny Śląsk zajmuje trzy godziny, a środkami transportu publicznego - pięć.
Przedstawiciele przewoźnika zapewnili, że - zgodnie z rutynową praktyką w takich sytuacjach - podróżnym zostanie zapewniony transport do Wrocławia. Później okazało się, iż obietnica nie zostanie spełniona i każdy musiał sobie radzić sam - informuje "Irish Independent".
Jedna z matek, której dzieci leciały samolotem, określiła sytuację jako "upokarzającą". "Rodzice lecieli do Wrocławia z moimi małymi dziećmi. Usłyszeli, że sami mają dotrzeć do domu. Nie rozumiem, dlaczego nie zapewniono im hotelu na tę noc. Przecież najwcześniej będą w domu o 6:00 rano. To w sumie 13 godzin podróży” - podkreśliła kobieta.
Pasażerowie też nie kryli oburzenia. "Ludzie porzuceni na lotnisku w obcym kraju w środku nocy bez informacji i transportu. Po prostu nie do wiary" - denerwował się jeden z mężczyzn, cytowany przez "Irish Independent".
Rzecznik Ryanair tłumaczył, że firma nie była w stanie zorganizować o tej porze transportu ani kierowców.
"Ten lot został przekierowany w ostatniej chwili, ze względu na groźne burze nad Wrocławiem. Wylądował o godz. 22:30 w Berlinie. Ze względu na inne przekierowania nie byliśmy w stanie zapewnić autobusów i kierowców tak późno w nocy. Klienci zostali poinformowani, by przedstawili rachunki za koszty dojazdu. Ryanair przeprasza wszystkich poszkodowanych przez warunki pogodowe, na które nie mamy zupełnie wpływu” - stwierdził przedstawiciel linii.