Ryanair obniży ceny biletów, ale "upcha" w samolocie więcej pasażerów
Kontrowersyjny szef Ryanaira zapewnił, że po zapowiadanej obniżce za bilet w jedną stronę nie zapłacimy więcej niż 26 funtów (40 euro). To o cztery funty mniej niż płacimy obecnie – podaje agencja Reuters.
W rozmowie z francuską gazetą „Le Journal Du Dimanche” szef Ryanaira wytłumaczył, że za obniżką stoją niższe ceny ropy.
Michael O'Leary podkreślił, że spodziewa się wzrostu liczby pasażerów oraz zmniejszenia kosztów zużycia paliwa dzięki nowym samolotom Boeing. Maszyny będą miały znacznie więcej miejsca na siedzenia i jednocześnie będą zużywać o 18 proc. mniej paliwa. „To wszystko bez obniżenia standardów bezpieczeństwa pasażerów” - zapewnił szef irlandzkiego przewoźnika, cytowany przez „Daily Mail”.
O'Leary, pytany o personel pokładowy Ryanaira odparował, że zarzuty dotyczące niskiego wynagrodzenia i złych warunków pracy są bezpodstawne. Wyjaśnił, że na liście oczekujących na zatrudnienie w tej firmie jest 300 pilotów i tysiąc stewardess oraz stewardów.
Pasażerowie wciąż narzekają na jakość usług Ryanaira. W zeszłym roku przewoźnik uplasował się na drugim miejscu w rankingu najgorszych marek na świecie pod względem obsługi klienta. Mimo to szef linii lotniczych Michael O'Leary zaprzecza tym doniesieniom twierdząc, że jest wprost przeciwnie.
Od miesięcy irlandzkie linie lotnicze próbują ze wszystkich sił poprawić wizerunek firmy. Zmieniają nawet swoje barwy. Ryanair rezygnuje z jaskrawej żółci w kabinach, a załoga będzie mieć nowe mundury. Wygodniejsze mają być też fotele; błękit siedzeń ma pomóc podróżnym zrelaksować się podczas podróży.