Ryanair boss: Liverpool John Lennon airport could get transatlantic connection

Szef Ryanaira obiecuje, że z portu Johna Lennona maszyny irlandzkiego przewoźnika poszybują w trzech nowych kierunkach. Hitem mają być jednak połączenia przez Atlantyk.

Michael O’Leary zapewnił, że rozmowy w tej sprawie z Aer Lingus są bardzo zaawansowane.

Lot do Stanów Zjednoczonych wyglądałby tak, że pasażer wsiądzie do samolotu Ryanaira na lotnisku w Liverpoolu, stamtąd poleci do Dublina, skąd samolotem Aer Lingus przeprawi się do dowolnego miasta w Stanach Zjednoczonych.

Ułatwieniem byłoby nadanie bagażu w Liverpoolu i odebraniem go dopiero w wybranym amerykańskim mieście. Pasażer zaoszczędzi czas i nie będzie musiał stawać w kolejkach do odprawy.

“Życzyłbym sobie, aby podróż z Liverpoolu do USA przez Dublin była możliwa już wiosną 2017 roku, w najgorszym razie stanie się to zimą tego roku” - podkreślił Michael O’Leary.

Ryanair planował już wcześniej tanie loty do USA. W 2014 roku linie chciały sprzedawać loty za kilka funtów. Zaledwie kilka dni po ogłoszeniu planu sprzedaży biletów do USA za 10 funtów, zarząd Ryanaira przyznał, że nie rozważył tego pomysłu. 

„W świetle ostatnich doniesień prasowych, zarząd Ryanair Holdings plc pragnie ogłosić, że żadne projekty zakładające transatlantyckie rejsy nie zostały zatwierdzone. Nie planuje się także tego zrobić w najbliższym czasie” – można było wówczas przeczytać  w specjalnym oświadczeniu.

Loty do Stanów Zjednoczonych od dawna były wielkim marzeniem szefa Ryanaira - Michaela O'Leary’ego. Firma szukała sposobu na pokrycie wysokich kosztów związanych z ewentualnym wprowadzeniem międzykontynentalnych rejsów.

Ryanair istnieje 31 lat. Linie przewożą obecnie 90 mln pasażerów rocznie, mają 72 bazy i zatrudniają prawie 10 tysięcy specjalistów lotnictwa z 45 krajów.

Tylko od kwietnia do września Ryanair zarobił 1,168 mld euro. W drugim kwartale roku finansowego Ryanair odnotował wzrost zysku po opodatkowaniu do 912 mln euro z 843 mln w analogicznym okresie 2015 r.