Ryanair: "Zgoda" pasażerów na uszkodzenie bagażu

Do zdarzenia doszło w miniony weekend na lotnisku Stansted, kiedy pasażerom lecącym na Maltę podsunięto pod nos "dziwaczny" dokument. Podpisując go, zobowiązywali się do tego, aby nie winić linii lotniczej, jeśli coś złego stanie się z ich bagażem.

Zaskoczeni klienci Ryanair nie mieli wyjścia i musieli zgodzić się na poniesienie ewentualnych szkód - gdyby tego nie zrobili, nie zostaliby wpuszczeni na pokład samolotu.

Personel tłumaczył, że procedura została wprowadzona w związku z dużą liczbą bagażu, z jaką każdego dnia musi uporać się obsługa na Malcie.

Po wylądowaniu okazało się, że torby niektórych turystów są w opłakanym stanie. "Przy taśmie bagażowej można było dostrzec wiele niezadowolonych twarzy. Dlatego myślę, że z większością walizek było coś nie tak" - relacjonował jeden z pasażerów, cytowany przez "Daily Mail".

"Rozbiła mi się butelka na płyn po goleniu, który wyciekł na wszystkie moje ubrania. Teraz nic z tym nie mogę zrobić. I po urlopie..." - żalił się inny klient irlandzkiego przewoźnika.

Przedstawiciele lotniska na Malcie tłumaczyli, że nie mieli pojęcia o nowych zasadach. Rzecznik portu lotniczego zapewnił, że będzie się domagał wyjaśnień od Ryanair.