Książę Żyliński jako burmistrz Londynu chce pokazać "polskie przyspieszenie"
Jan Żyliński już w połowie czerwca ogłosił, że chce być następcą Borisa Johnsona i że taką propozycję złożyli mu sami konserwatyści, czyli partia, do której należy od 12 lat.
Książę zapowiada podczas swojej kadencji szereg innowacyjnych przedsięwzięć, nazywanych "polskim przyspieszeniem". Przede wszystkim zapowiada wybudowanie miliona mieszkań w stolicy, bo - jak podkreśla - od 30 lat jest deweloperem i zna się na tym fachu.
"Posadzę milion drzew, bo jestem z natury ekologiem, a przede wszystkim - i to będzie najbardziej popularne - będę dążyć do tego, aby obciąć o połowę opłaty za komunikację miejską" - deklaruje.
Kandydat na burmistrza ma też jeden "postulat polski" - jak sam o nim mówi. Chce, aby w centrum Londynu, niedaleko Pałacu Buckingham, stanął pomnik polskich lotników walczących w bitwie o Anglię. "My nie damy na to ani grosza - to rząd brytyjski powinien zapłacić; oni mają w stosunku do nas dług" - dodaje.
Kampania wyborcza polskiego księcia ma być szczególna: "Chciałbym w śródmieściu Londynu zrobić coś bezprecedensowego, czego Anglicy jeszcze nigdy w życiu w tym miejscu nie widzieli, a mianowicie szarżę polskiej kawalerii" - wyznaje Jan Żyliński, którego ojciec w 1939 roku poprowadził zwycięską szarżę przeciwko Niemcom pod Kałuszynem.
"O wiele lepiej czuję się w tym mieście, odkąd postanowiłem z Anglikami pójść na wojnę. To jest wojna o przyjaźń, szacunek, dialog i równouprawnienie" - podsumowuje mieszkający w dzielnicy Ealing polski biznesmen i działacz polonijny.
Wybory burmistrza Londynu odbędą się w maju 2016 r.