Meghan i Harry otrzymali list z pogróżkami
Przesyłka została otwarta przez pracownika dworu królewskiego, zanim dotarła do wnuka Elżbiety II i Meghan Markle. Pakunek zbadali policyjni eksperci, którzy stwierdzili, że biała substancja jest nieszkodliwa.
W liście z pogróżkami znalazły się rasistowskie treści dotyczące pochodzenia przyszłej księżnej. Książę i jego narzeczona zostali poinformowani o sprawie – podaje dziennik „The Telegraph”.
"Incydent wywołał w rodzinie królewskiej spore zaniepokojenie odnośnie bezpieczeństwa przed ślubem Harry’ego i Meghan, który odbędzie się 19 maja. Przed tym terminem para będzie musiała też jeszcze kilkakrotnie wystąpić publicznie” – informuje brytyjski dziennik.
Brytyjska policja zapewnia już specjalną ochronę Meghan Markle. Wcześniej Amerykanka była już adresatką rasistowskich nadużyć w internecie. Przesłanie pakunku do londyńskiego pałacu jest jednak pierwszym bezpośrednim zagrożeniem skierowanym przeciwko niej i jej narzeczonemu.
Policja bada również, czy pakunek wysłany do pałacu 12 lutego ma związek z przesyłką doręczoną do parlamentu 13 lutego. Adresatką tego drugiego była szefowa Home Office Amber Rudd.
Książę Harry musiał już wcześniej bronić swojej partnerki przed nękaniem w mediach i sieci. W listopadzie 2016 roku wydał nawet specjalne oświadczenie z wyszczególnieniem "podtekstów rasowych" w niektórych materiałach prasowych i mediach społecznościowych.
"Książę Harry martwi się o bezpieczeństwo pani Markle i jest głęboko rozgoryczony, że nie był w stanie jej ochronić" – podkreślił wówczas sekretarz księcia.
W związku z tymi wydarzeniami, rodzina królewska i policja staje na głowie, aby zapewnić bezpieczeństwo podczas majowego ślubu na zamku w Windsorze. Para zaplanowała tam przejażdżkę karetą po ulicach miasta, aby umożliwić jak największej liczbie osób zobaczenie ich.
Eksperci twierdzą jednak, że ślub w Windsorze będzie łatwiej ochronić niż ślub stulecia, czyli uroczystość Williama i Kate w 2011 roku w Londynie. Wówczas bezpieczeństwa członków rodziny królewskiej, gości i gapiów pilnowało ponad 5 tys. funkcjonariuszy policji.