Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Poseł Tom Brake spotkał się z Polakami. Zapowiedział walkę o zapewnienie ich pobytu po Brexicie

Poseł Tom Brake spotkał się z Polakami. Zapowiedział walkę o zapewnienie ich pobytu po Brexicie
Tom Brake jest posłem Liberalnych Demokratów. (Fot. Wikipedia)
Spotkanie, zorganizowane przez polskiego działacza społecznego Wiktora Moszczyńskiego, miało miejsce wczoraj wieczorem w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym. Głównym tematem rozmów była ustawa, która miałaby zagwarantować obywatelom Unii Europejskiej możliwość pozostania na Wyspach po Brexicie. Jej autorem jest właśnie poseł Liberalnych Demokratów Tom Brake.
Reklama
Reklama

Ustawa "EU Citizens in the UK Bill" trafi pod obrady parlamentu już 10 października. Dzień później pojawi się w sieci, aby każdy mógł się zapoznać z jej treścią. W dokumencie znalazła się m.in. wzmianka o licznych zasługach Polaków w dziedzinie współpracy wojskowej, szerzenia kultury oraz rozwijania gospodarki kraju.

Brake zwrócił uwagę, że obecność Polaków na Wyspach jest potrzebna dla utrzymania wielu gałęzi rynku. Dodał, że jego rodzina prowadzi gospodarstwo rolne w Kent, którego powodzenie w pełni uzależnione jest właśnie od pracowników z Europy Wschodniej. Eksperci od dawna donosili, że sektor związany z produkcją i przetwarzaniem żywności jest wyjątkowo zagrożony utratą płynności finansowej w przypadku braku siły roboczej z Polski. W Wielkiej Brytanii nie ma bowiem wielu chętnych np. do zbierania truskawek czy pakowania owoców.

Poseł notował wszystkie uwagi polskiej społeczności. (Fot. MR/Londynek)

Brake uczciwie przyznał, że na tym etapie istnieją niewielkie szanse, aby ustawa przeszła przez parlament. O jej sukcesie może jednak zaważyć aktywność Polaków, których wezwał do odwiedzania swoich lokalnych przedstawicieli w parlamencie i nakłaniania do podpisania się pod projektem.

"Kiedy dostaję 3 tysiące e-maili z automatycznie wygenerowaną petycją, nie robi to na mnie takiego wrażenia jak jeden człowiek, z którym się spotkam twarzą w twarz i za którym stoi jakaś historia" - dodał. To właśnie lobbowanie lokalnych polityków może w przyszłości zaprocentować korzystnymi warunkami rezydencji, ponieważ rząd będzie postawiony pod większą presją.

"Moja siostra żyje w Portugalii i również nie wiadomo, czy będzie mogła dalej tam mieszkać" - zauważył. Zwrócił uwagę jak ważne jest, aby wszyscy obywatele Unii Europejskiej walczyli pod wspólną egidą, a nie samodzielnie. "Tylko wspólny głos może być usłyszany" - ocenił. Obecnie istnieją dwie główne inicjatywy związane z walką o przyszłość obywateli UE na Wyspach - ruch "Open Britain" oraz "New Europeans".

Brake odniósł się również do tematu ataków na Polaków, do jakich dochodzi od czasu ogłoszenia wyników referendum. "Polacy nie są wrogiem numer jeden, nie są najbardziej prześladowaną grupą. Ludzie, którzy ich atakują są mniejszością" - przekonywał. Zauważył, że większość z nich została oszukana przez kłamstwa w kampanii Brexitowej. "Wydawało im się, że po ogłoszeniu referendum ludzie będą wsadzani do samolotów i wyrzuceni z kraju. Widzą jednak, że nic się nie zmieniło, wiec frustrują się, co rodzi dodatkową agresję" - dodał.

Poseł Liberalnych Demokratów zauważył również, że wystarczyły 24 godziny od ogłoszenia wyników referendum, aby wszystkie obietnice i deklaracje nagle zniknęły. Od tego czasu minęło już 100 dni i nadal nic nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że NHS nie spodziewa się żadnej dodatkowej gotówki, którą mu obiecywano. To jednak nie wszystkie obietnice, jakie wówczas padały.

"Boris Johnson przez całą kampanię straszył ludzi, że Wielką Brytanię zaleje fala Turków, którzy będą mordować wszystkich na swojej drodze, jeśli tylko Turcja wejdzie do UE. Teraz jednak, jako minister spraw zagranicznych, musiał spotkać się z rządem Turcji. Zawstydzony przekazał tylko, że popiera ich dążenia, aby dołączyć do UE" - skomentował Brake.

Blake wielokrotnie podkreślał rolę Polaków w brytyjskim społeczeństwie.

Podkreślił również nieodpowiedzialność samej Theresy May, która wspomina często o lepszej kontroli imigracji, a sama przez kilka lat była ministrem spraw wewnętrznych i miała bezpośredni wpływ na jej wielkość.

Poseł przekazał również wstępny kosztorys związany z wynegocjowaniem warunków handlowych po Brexicie. "Wielka Brytania nie posiada ani jednego takiego negocjatora, co oznacza, że będziemy musieli go wynająć. Potrzebny jest zespół 30-40 osób, a każda z nich bierze ok. 10 tys. dolarów za dzień swojej pracy" - zauważył. Dodał również, że cały proces może trwać latami, a więc "mówimy tu o kwotach rzędu kilku milionów" i zwrócił uwagę, że końcowe porozumienie i tak będzie gorsze od poprzedniego. "Wynika to z prostej kalkulacji. Wielka Brytania posiada 65 milionów mieszkańców, Unia Europejska 500 milionów. Wiadomo, kto otrzyma lepsze warunki" - przekazał.

Swoje wystąpienie podsumował stwierdzeniem, że jego partia zamierza walczyć o to, co tak naprawdę będzie negocjował rząd, aby ludzie mogli poznać te warunki i wyrazić swój głos w referendum, czy się na nie zgadzają. W innym przypadku, przez kolejne 2,5 roku aż do uruchomienia Art. 50, rząd nie będzie podawał żadnych konkretnych informacji poza lakonicznym "Brexit means Brexit". 

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 19.04.2024
    GBP 5.0615 złEUR 4.3316 złUSD 4.0688 złCHF 4.4787 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama