Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Polskie busy międzynarodowe czeka rewolucja? "Ryanair i Wizz Air mogą się bać"

Polskie busy międzynarodowe czeka rewolucja? "Ryanair i Wizz Air mogą się bać"
Polacy chętnie wybierają podróże autobusami. (Fot. Getty Images)
Klient discopolo nie lubi samolotów, nie zna języka obcego, chce by niczym VIP zabrano go z prowincji i zawieziono prosto do Holandii. Codziennie setki busów jadą z Polakami do pracy na Zachód. Do tej porty żadne linie lotnicze temu biznesowi nie przeszkodziły. Teraz to Ryanair i Wizzair mogą zacząć się bać, bo za zjednoczenie busiarzy wziął się serwis e-podróżnik.pl - informuje portal Money.pl
Reklama
Reklama

Określenie klient discopolo może nie brzmi zbyt dumnie, ale w e-podróżniku nikt nie patrzy na korzystających z busów z góry. Wręcz przeciwnie. Plan jest taki, by nieco ucywilizować rynek i dać klientowi discopolo usługę na miarę XXI wieku - można przeczytać na łamach Money.pl

"Kilka lat temu rozpoczęliśmy współpracę z przewoźnikami krajowymi - najpierw udostępnialiśmy na naszej stronie ich rozkłady jazdy, a następnie zaczęliśmy sprzedawać przez internet bilety na połączenia, głównie tzw. PKS-ów. Udało się nam. Teraz chcemy to samo zrobić z busami międzynarodowymi. To ogromny rynek wart nawet kilkaset milionów złotych rocznie" - ocenia Money.pl Andrzeja Soroczyński z e-podróżnika.

Ile w Polsce działa busiarzy? Konkretnych danych brak. To może być 1000, może nawet 2000 małych firm. Większość to niewielkie rodzinne interesy, mające 2-3 busy i mogące przewieźć do kilku osób. Inne to już spore przedsiębiorstwa dysponujące flotą kilkudziesięciu aut. Działają w tzw. Polsce powiatowej za klientów mając głównie pracujących na Zachodzie. Rocznie przewożą setki tysięcy pasażerów.

Jedną z zalet podróży busami jest polityka bagażowa. (Fot. Getty Images)

Większość nie ma sztywnego rozkładu jazdy, bo trudno o takim mówić, gdy świadczy się usługę door-to-door. Kierowca podjeżdża pod dom Mercedesem Sprinterem, ładuje bagaże i jedzie pod kolejne drzwi. W sumie zabiera kilka osób i zawozi pod wskazany adres w Holandii, Francji, Austrii czy Niemczech. Usługa kosztuje 250-300 zł. Drogo? Ryanairem rzeczywiście byłoby taniej i szybciej, ale jeśli ktoś jedzie do pracy na 2-3 miesiące to najczęściej bierze duży bagaże po 20 czy 30 kg. A tu busik jest bezkonkurencyjny.

"Pozwalamy na zabranie dwóch dużych bagaży plus niewielkiego, np. plecaka. W sumie ograniczenie to ok. 40 kg" - informuje Dawid Nowak z firmy Orient Express wożącej pasażerów z Małopolski do północnych landów Niemiec.

Co jest w bagażu? Cały czas oprócz ubrań są tam przysłowiowe konserwy

"Wiele osób nadal jest przekonana, że u nas jest dużo taniej. Robi więc zakupy w Biedronce i paczkę z żywnością wiezie do Niemiec" - tłumaczy.

Nowak przyznaje, że określenie klient discopolo jest trafne. Jego zdaniem aż 80 proc. korzystających z jego usług jedzie na saksy, bo po prostu sytuacja życiowa ich do tego zmusiła. Na Zachodzie ciężko pracują na budowach, w centrach logistycznych czy rolnictwie.

"Mamy sporo marynarzy, pracowników fizycznych, ale też i turystów, którzy chcą dojechać na lotnisko Schonefeld czy Tegel" - dodaje Wojciech Deptalski ze spółki SBS EuroTransport oferujących transfer z województwa zachodniopomorskiego do Berlina i okolic. 

Soroczyński dodaje jednak, że większość korzystających z busików po prostu obawia się podróżować samemu samolotem. W tym przypadku bowiem trzeba jeszcze dotrzeć z lotniska do małej wsi pod Monachium, w której mają zająć się osobą starszą. Często język znają tylko w minimalnym stopniu, więc w razie opóźnienia czy jakiegoś wypadku losowego, nie będą wiedzieli co zrobić. Wolą wybrać więc busika.

Platforma, która zorganizuje transport w prosty i bezpieczny sposób

Dziś by taka opiekunka mogła zdobyć bilet na busik, musi często wydzwonić kilkanaście firm i stracić na to pół dnia. Na dodatek i tak nie ma pewności, że pojedzie.

Nowa platforma pozwoli na stworzenie przyjaznego rozkładu jazdy. (Fot. Getty Images)

"Na rynku działa sporo firm, które mają busy ośmioosobowe, ale zamówienia zbierają dla 10. Dla nich to zabezpieczenie, że w momencie czyjeś rezygnacji, oni będą mieli pełne zapełnienie. Jeśli jednak wszyscy wsiądą, to dla dwóch ostatnich na trasie miejsca brakuje. Odbieramy sporo telefonów z pytaniami czy my ich zabierzemy, bo ktoś ich wystawił" - ocenia Dawid Nowak.

Swoisty overbooking znany z linii lotniczych działa też i w drugą stronę. Pasażerowie nie płacą za bilety przy rezerwacji, więc jeśli po prostu nie otworzą kierowcy drzwi domu, to pieniędzy nie stracą. Serwis e-podróznik chce i ten element ucywilizować. Bilet klient kupi u nich, więc nie będzie miała jak się wycofać, a firma nie będzie mogła ich nie zabrać.

Choć busiarze w ofercie serwisu są od paru miesięcy, to współpracujący z e-podróżnikiem Nowak daje do zrozumienia, że na razie nie ma z tego źródła dużej liczby klientów. Soroczyński przyznaje, że na razie system nie działa jeszcze idealnie. Od sierpnia ma się to jednak zmienić.

"Chcemy wprowadzić obszarowy rozkład jazdy. W standardowych przewozach wpisuje się miejscowość i godzinę odjazdu. Tu tak nie da rady. Kończymy prace nad systemem, który będzie po prostu obejmował pewien obszar na mapie, z którego busik może zabrać pasażera" - tłumaczy Soroczyński na łamach portalu Money.pl

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 18.03.2024
    GBP 5.0343 złEUR 4.3086 złUSD 3.9528 złCHF 4.4711 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama