Polski sklep ukarany!
22
2 600 funtów kary zapłaci właściciel polskiego sklepu z Anglii za sprzedaż przeterminowanej żywności. W lokalnych delikatesach w Burslem koło Stafford oferowano mięso i wędlinę, które nie nadawały się do spożycia - podał dziennik „The Sentinel”.
Reklama
Reklama
Inspektorzy sanitarni z urzędu miasta Stoke-on-Trent (West Midlands) znaleźli w polskim sklepie 21 opakowań przeterminowanych wędlin. Urzędnicy obawiali się, że nieświeża żywność może zatruć ludzi bakterią listerii, która powoduje wysoką gorączkę, wymioty i biegunkę.
Według gazety, właściciel sklepu dostał od inspektorów ostrzeżenie już w grudniu zeszłego roku, ale nic sobie z niego nie robił. Dlatego sąd w Stafford ukarał Artura K. grzywną za naruszenie przepisów z zakresu higieny żywności.
„Inspektorzy w styczniu sporządzili raport i zostawili właścicielowi sklepu pouczenie, jak prowadzić sklep z żywnością i przeszkolić personel”- wyjaśnił dziennikowi „The Sentinel” Trevor Vernon z miejskiego ratusza.
Mark Nichools - obrońca Artura K. - podkreślił, że Polak zastosował się do zaleceń inspektorów. Źle swoją pracę wykonał natomiast jego personel. Właściciel sklepu zwolnił już niekompetentnego pracownika.
Gazeta, cytując prawnika napisała także, że Artur K. cieszy się w środowisku nieposzlakowaną opinią, wyciągnął już wnioski ze swoich błędów i że podczas kolejnych wizyt sklep otrzymał pozytywne oceny inspektorów.
Przeterminowana żywność w polskim sklepie w Burslem nie jest odosobnionym przypadkiem na Wyspach. Na nieuczciwe praktyki skarżą się też klienci niektórych sklepów w Londynie, Manchesterze czy Edynburgu.
„Chciałem kupić kiełbasę i szynkę w polskich delikatesach w południowo-zachodnim Londynie, ale zauważyłem, że są przeterminowane. Sprzedawczyni powiedziała, że ona je wszystko po terminie ważności i żyje” - opowiedział naszemu portalowi oburzony klient Wojciech R. „Z tego powodu omijam już ten sklep szerokim łukiem” - dodał.
Według gazety, właściciel sklepu dostał od inspektorów ostrzeżenie już w grudniu zeszłego roku, ale nic sobie z niego nie robił. Dlatego sąd w Stafford ukarał Artura K. grzywną za naruszenie przepisów z zakresu higieny żywności.
„Inspektorzy w styczniu sporządzili raport i zostawili właścicielowi sklepu pouczenie, jak prowadzić sklep z żywnością i przeszkolić personel”- wyjaśnił dziennikowi „The Sentinel” Trevor Vernon z miejskiego ratusza.
Mark Nichools - obrońca Artura K. - podkreślił, że Polak zastosował się do zaleceń inspektorów. Źle swoją pracę wykonał natomiast jego personel. Właściciel sklepu zwolnił już niekompetentnego pracownika.
Gazeta, cytując prawnika napisała także, że Artur K. cieszy się w środowisku nieposzlakowaną opinią, wyciągnął już wnioski ze swoich błędów i że podczas kolejnych wizyt sklep otrzymał pozytywne oceny inspektorów.
Przeterminowana żywność w polskim sklepie w Burslem nie jest odosobnionym przypadkiem na Wyspach. Na nieuczciwe praktyki skarżą się też klienci niektórych sklepów w Londynie, Manchesterze czy Edynburgu.
„Chciałem kupić kiełbasę i szynkę w polskich delikatesach w południowo-zachodnim Londynie, ale zauważyłem, że są przeterminowane. Sprzedawczyni powiedziała, że ona je wszystko po terminie ważności i żyje” - opowiedział naszemu portalowi oburzony klient Wojciech R. „Z tego powodu omijam już ten sklep szerokim łukiem” - dodał.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama