Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Polska inwazja na Southampton "ratuje" miasto

Polska inwazja na Southampton "ratuje" miasto
"Daily Mail" piesze o Polakach, którzy osiedlili się w Southampton (Fot. Wikipedia)
Brytyjski dziennik 'Daily Mail' opublikował reportaż o Polakach, którzy żyją w Southampton. Tym razem gazeta nie uderza w tony antyimigracyjne, ale chwali polską przedsiębiorczość.
Reklama
Reklama
"Prawie 10 lat minęło, od kiedy Polska przystąpiła do UE, co pozwoliło jej obywatelom na swobodną migrację do Wielkiej Brytani. W Southampton mieszka teraz więcej Polaków niż w jakimkolwiek innym brytyjskim mieście poza Londynem" - czytamy w artykule Barbary Davies, która wychowała się w tej portowej miejscowości w hrabstwie Hampshire.

Rzeczywiście - z najnowszych danych Krajowego Urzędu Statystycznego wynika, że w 240-tysięcznym Southampton żyje obecnie ok. 25 tys. Polaków.

Dziennikarka przyznaje, że szkoły i przedszkola w Southampton są przepełnione, a niektórzy rdzenni mieszkańcy, w tym 23-letnia Lacy Flahavan, czują się tutaj "jak obcy". "Miasto zaczyna się powoli stawać polskie. Matki trzymają się razem i wszystkie mówią po polsku. To dość przytłaczające" - uważa młoda kobieta.

Jednak autorka przypomina, że wielu Polaków ratuje lokalny biznes. Autorka tekstu pisze m.in. o polskich delikatesach, firmie sprzedającej wyciskany sok, zajęciach fitness czy agencji marketingowej.

Podobnego zdania co Davis są Andy i Pam Phillips, którzy od 50 lat prowadzą warzywniak. Małżeństwo twierdzi, że gdyby nie Polacy, już dawno temu musiałoby zamknąć swój biznes. "Są o wiele zdrowsi niż Brytyjczycy, bardziej staromodni. Jedzą mnóstwo owoców i warzyw; gotują od podstaw" - tłumaczy 72-latek.

"Nawet mówimy do nich po polsku - np. 'cześć' i 'dzieki'" - śmieje się z kolei Pam. "To jest wielokulturowe miasto i mamy klientów z całego świata. Nie obchodzi nas, kto skąd pochodzi" - podsumowuje.

"Daily Mail" pisze, że wielu Polaków, którzy przybyli do Southampton, idzie w ślady swoich przyjaciół i krewnych. Tak zrobiła m.in. 32-letnia Tosia Mucha. "Udaliśmy się do polskiej agencji pracy i szybko znaleźliśmy zajęcie" - wspomina kobieta. "Tutaj jest dużo lepsze życie. Możemy zarobić więcej pieniędzy, a nasz syn ma przed sobą o wiele więcej możliwości" - podkreśla Polka.

Tymczasem autorka nie tylko chwali zaradność polskich imigrantów, ale przy okazji karci swoich rodaków. "Mężczyźni podpierający drzwi Shirley Hotel Pub w południowym słońcu - z piwem w jednej ręce i papierosem w drugiej - to Brytyjczycy, a nie Polacy. Podobnie matki, które pchają wózek przez drzwi lokalnego McDonalda. One krzyczą na swoje dzieci w języku angielskim, a nie polskim" - zaznacza autorka.

Z kolei Simon Letts, miejscowy radny z Partii Pracy, uważa, że napływ Polaków to dla miasta "powiew świeżego powietrza".
    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 23.04.2024
    GBP 5.0238 złEUR 4.3335 złUSD 4.0610 złCHF 4.4535 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama