The most bizzare 999 calls in UK
Policja zachodnich hrabstw Wielkiej Brytanii ujawniła najdziwniejsze zgłoszenia pod numer 999. Poza poważnymi i takimi, które wymagają interwencji, służby odebrały kilkadziesiąt zgłoszeń, którymi w ogóle nie powinny się zajmować.
W czerwcu funkcjonariusze z Lynton odebrali telefon informujący o tym, że Sherlock Holmes zamówił drinki w pubie i wyszedł bez płacenia. Z kolei w Plymouth oficerowie dyżurni otrzymali zgłoszenie o zaginięciu kobiety–kota.
Swojego niezadowolenia nie krył też pewien mieszkaniec Kornwalii. Mężczyzna na ulicy mijał prostytutki, które w jego mniemaniu "były po prostu brzydkie". Policjantom powiedział, że powinni je usunąć lub zastąpić ładnymi.
Na 999 Anglicy dzwonią często także z powodu zwierząt. Jedna z mieszkanek Devon chciała natychmiastowej interwencji policji w sprawie kłótni owiec. Zwierzęta biły się, a kobieta nie potrafiła ich rozdzielić.
Funkcjonariusze nie kryli zdziwienia, kiedy zadzwonił do nich zdenerwowany mężczyzna, który poskarżył się na to, że czekał 10 minut na miejsce parkingowe, a zajął mu je ktoś inny. Mieszkańcy regionu narzekali nawet na niesmaczne hamburgery z McDonalds i lody z nadmorskiej cukierni. "Właśnie takich zgłoszeń-zażaleń było najwięcej"– informuje policja w Devon.
"Najgorsze jest to, że ludzie nie zdają sobie sprawy, że - dzwoniąc z takimi błahostkami - blokują być może linie komuś, kto jest w sytuacji zagrażającej życiu" - podsumowują policjanci, cytowani przez "Daily Mail".
Jeśli ktokolwiek chce skontaktować się w jakiejkolwiek sprawie z policją, powinien wybrać numer 101; tylko w nagłych wypadkach – numer alarmowy 999.