Polish company offered wallpapers with pictures of the concentration camp
Stutthof to niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny utworzony na anektowanych terenach Wolnego Miasta Gdańska w miejscowości Sztutowo, 36 km od Gdańska. Funkcjonował od 2 września 1939 roku do 9 maja 1945 roku. Był pierwszym i najdłużej istniejącym obozem tego typu na terenach wchodzących aktualnie w skład Państwa Polskiego. Działał on łącznie 1 007 dni i przewinęło się przez niego 110-127 tysięcy więźniów. Były to osoby pochodzące z 26 krajów, w tym 49 tysięcy kobiet i dzieci.
"Fototapeta Symboliczna brama wjazdowa do obozu koncentracyjnego Stutthof będzie doskonałą dekoracją każdego pomieszczenia. Jej walory będą najlepiej widoczne na pionowych powierzchniach. Na ilustracji znajdziesz popularne motywy: - dawny, wojna, Żyd, bramka, obozować, nazista, drut, wejście, wieża, chronić, ogrodzenie. Ten wzór będzie świetnym uzupełnieniem dekoracji, których tematem jest historia" - czytamy na Facebooku sklepu internetowego producenta fototapet. Sprawę odkryli przedstawiciele Muzeum Stutthof, a o oburzającej ofercie informowały niemal wszystkie polskie media.
Na stronie firmy (celowo nie podajemy nazwy, by nie robić jej reklamy) zamieszczono wizualizacje, w których zdjęcia obozu ozdabiają sypialnię, jadalnię czy łazienkę. "Szczególnie makabrycznie wygląda wielkie na całą ścianę zdjęcie Bramy Śmierci i baraku, w którym brutalnym biciem karano więźniów, wykorzystane w… projektach dziecięcych pokoików, obok łóżeczek, pluszowych maskotek, klocków" - czytamy w "Dzienniku Bałtyckim".
Pracownicy muzeum interweniowali bezpośrednio u producenta. Dowiedzieli się jednak, że firma korzysta z bazy zdjęć, które pojawiają się na stronie automatycznie, gdy zostaną umieszczone na portalu Fotolia lub 123RF.
"Jesteśmy zintegrowani z bankiem zdjęć, w którym są tysiące fotografii i nie jesteśmy w stanie zawsze wszystkich zweryfikować. My jedynie importujemy te zdjęcia" - wyjaśnił gazecie przedstawiciel firmy.
Zdjęcia i filmy, których przedmiotem jest teren, obiekty i wystawy w miejscach pamięci, nie mogą być rozpowszechniane lub publikowane w celach komercyjnych bez zgody zarządców tych miejsc - w tym przypadku dyrekcji Muzeum Stutthof.
Według dyrektora Piotra Tarnowskiego, to zdarzenie pokazuje, że coraz częstszy jest brak refleksji u ludzi. "Niewiele już nas dziwi, kiedy ludzie kradną napis Arbeit macht frei znad bramy obozu. U nas ostatnio mężczyzna próbował ukraść drzwiczki do pieca krematoryjnego, bo jak tłumaczył chciał mieć takie w swoim kominku" - informuje dyrektor w rozmowie z TVN24.
Po nagłośnieniu sprawy przez media, zdjęcia obozu usunięto z oferty.