Polak z Dublina winny napaści seksualnych. Wpadł przez DNA
Według Independent.ie, Sławomir Gierłowski wciąż nie przyznaje się do napadów, do których doszło w dublińskiej dzielnicy Clondalkin w 2011, 2015 i 2016 roku. Według oskarżenia, wszystkie te sprawy łączy DNA Polaka.
Jedna z kobiet została zaatakowana w maju 2016 roku, koło przystanku tramwajowego. Według jej zeznań, sprawca zaatakował ją nożem. Broniąc się, kobieta złapała ostrze, które przecięło ścięgna w 3 palcach.
We wrześniu 2015 z kolei napastnik zarzucił ofierze na szyję skórzany pas i przygniótł ją do ziemi.
"Zakleił jej usta i unieruchomił ręce taśmą klejącą, a potem wykorzystał seksualnie. Kolejna sprawa sięga 2011 roku, gdy w tej samej okolicy ktoś pobił i wykorzystał seksualnie inną kobietę" - relacjonuje portal.
Rozprawa w Dublin Circuit Criminal Court trwała dwa tygodnie. Prokurator zeznała, iż wszystkie zdarzenia łączą jednoznaczne ślady DNA pozyskane z krwi i spermy. W 2016 roku dodatkowo na kurtce Gierłowskiego wykryto krew napadniętej, a na butelce po piwie, znalezionej w okolicy zdarzenia, jego ślinę.
Polakowi zarzucono w sumie 9 przestępstw, w tym bezprawne uwięzienie, napaść i atak na tle seksualnym. Wyrok skazujący zapadnie na oddzielnej rozprawie.
Jak podał dziennik "Irish Times" Gierłowski mieszkał i pracował w Irlandii od 2008 roku.