Polak, który opuścił samolot wyjściem ewakuacyjnym z gigantyczną grzywną
Do incydentu z udziałem Polaka doszło 1 stycznia około 23:00 na pokładzie samolotu lecącego z londyńskiego Stansted do hiszpańskiej Malagi. 57-latek nie mógł znieść konieczności pozostawania w samolocie i wyszedł z niego samodzielnie przez wyjście ewakuacyjne.
Polak przeprosił za swoje zachowanie, zrzucając winę na swój stan psychiczny. "Jest mi wstyd. To był duży błąd" - przekazał, zwracając uwagę, że cierpi na klaustrofobię.
"Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Zaczynałem się denerwować i nie rozumiałem, dlaczego nie możemy wyjść z samolotu, skoro wylądowaliśmy już w Maladze. Zobaczyłem wyjście ewakuacyjne i po prostu z niego skorzystałem. Ludzie mi kibicowali i pokazywali kciuki w górę. Nie chciałem skakać. Kiedy znalazłem się na skrzydle, zrozumiałem, że jest za wysoko i wróciłem do środka" - dodał.
Mniej zrozumienia do zachowania Polaka mają funkcjonariusze Malaga Airport Civil Guard, którzy przekazali, że jego zachowanie było niedopuszczalne i niebezpieczne. Nałożyli na niego grzywnę w wysokości 45 tys. euro.
Media zwracają uwagę, że 57-letni Polak może mieć poważne problemy ze spłatą zobowiązania. Jak donosi dziennik "Metro", mężczyzna jest bezdomny i ma poważne problemy z alkoholem. Jedynym źródłem zarobku Polaka są turyści pod katedrą w Maladze.
"Nawet nie wiedziałem, że nałożono na mnie grzywnę. Jak mam ją spłacić?" - pyta Polak.