Polak, którego kryła policja, ucieka z Wielkiej Brytanii. "Próbował zacząć wszystko od nowa"
Sprawa młodego Polaka odbiła się szerokim echem w brytyjskich mediach, kiedy okazało się, że policja z Derbyshire próbowała zataić przed opinią publiczną przeszłość Marcina Jaworskiego.
Chłopak był skazany kilka lat wcześniej za gwałt w Polsce. Policjanci odkryli to, kiedy aresztowali go za picie w miejscu publicznym. Szybko podjęto decyzję, aby 20-latek trafił na listę przestępców seksualnych. Z uwagi na duże napięcia w niespełna 13-tysięcznym Shirebrook, związane z obecnością Polaków, wszystko miało się odbyć za zamkniętymi drzwiami. Prasa szybko jednak zwęszyła spisek i poinformowała mieszkańców o tym, kto zamieszkuje ich okolicę.
Jaworski załamał się, kiedy sprawa wyszła na jaw. Urodzony w niewielkim Czarnkowie, został wysłany na Wyspy przez rodzinę. "Pochodził z szanowanej rodziny, która kierując się poczuciem wstydu i przerażenia, wysłała go poza Polskę. Wielka Brytania wydawała się być dobrym wyborem. Jest w Unii Europejskiej, nie było więc żadnego problemu, aby żył i pracował właśnie tam, zaczynając wszystko od nowa" - skomentował jeden z sąsiadów rodziny chłopaka.
Do Anglii przybyły już jego matka i siostra, które zamierzają zabrać go z powrotem do kraju po spotkaniu z prawnikiem.
"Od czasu całej afery nie wychodził z domu, ponieważ bał się linczu. Był nazywany gwałcicielem, co nie jest prawdą - dotykał lub molestował dziewczynę, ale jej nie zgwałcił. Teraz ma depresję przez te wszystkie kłamstwa - jego życie jest zrujnowane" - przekazał gazecie "The Sun" ojciec chłopaka.
Przedstawiciele lokalnej policji odnieśli się do całej sprawy, żałując, że próbowali zataić fakt przeszłości 20-latka przed opinią publiczną.