Polacy zbierają pieniądze na grzywnę za polskie tablice
7
Polacy na Litwie rozpoczęli zbiórkę pieniędzy na grzywnę, którą ma zapłacić dyrektor administracji samorządu rejonu solecznickiego za nieusunięcie dwujęzycznych - w językach polskim i litewskim - tablic z nazwami ulic znajdujących się na prywatnych posesjach.
Reklama
Reklama
Zgodnie z orzeczeniem sądu, grzywnę w wysokości 43,4 tys. litów, czyli około 12,5 tys. euro, dyrektor administracji Bolesław Daszkiewicz ma zapłacić do 6 lutego.
"Dzisiaj, niestety, za używanie języka polskiego - ojczystego - musimy płacić i to zrobimy" - stwierdził Zdzisław Palewicz, mer rejonu solecznickiego, którego około 80 proc. mieszkańców stanowią Polacy.
Jak poinformowała Anna Biersztańska, skarbnik solecznickiego oddziału rejonowego Związku Polaków na Litwie, "wysokość przekazywanej kwoty jest różna: 10, 20, 50 litów, ale też 1 000 litów".
Mandaty za nieusunięcie tablic polskich nie mogą być pokrywane z budżetu rejonu. Daszkiewicz od 2008 roku był karany mandatami 10 razy. Ich wysokość wynosiła od kilkuset do 1 000 litów (około 300 euro). Obecnie w geście solidarności z ukaranym dyrektorem zostało otwarte specjalne konto z dopiskiem "Solidarność".
Mer Palewicz wystosował też około 30 listów do partnerskich samorządów, instytucji i osób prywatnych w Polsce, w których zwraca się nie tylko o wsparcie finansowe, ale też moralne. "Prosimy o wyrażenie protestu poprzez poinformowanie opinii publicznej Polski i Europy o stałym łamaniu praw mniejszości polskiej na Litwie" - czytamy w liście Palewicza.
Wymierzenie grzywny Daszkiewiczowi jest konsekwencją braku ustawy o mniejszościach narodowych, która by regulowała używanie języka tych mniejszości w miejscowościach zwarcie zamieszkanych przez mniejszości narodowe.
Taka ustawa, przyjęta jeszcze w 1989 roku, gdy Litwa wchodziła w skład ZSRR, obowiązywała do 2010 roku. Przewidywała m.in., iż w napisach informacyjnych w miejscowościach zwarcie zamieszkanych przez mniejszość narodową obok języka litewskiego można używać języka mniejszości, w tym polskiego.
Od roku jest przygotowany projekt nowej ustawy o mniejszościach narodowych. Ma ona zezwalać na używanie języka mniejszości narodowych w życiu publicznym oraz na podwójne nazewnictwo ulic i miejscowości, w których przedstawiciele mniejszości narodowych stanowią co najmniej 25 proc. mieszkańców. Jednakże władze Litwy zwlekają z przyjęciem tej ustawy.
Akcja Wyborcza Polaków na Litwie zaproponowała, by do czasu przyjęcia nowego aktu prawnego przywrócić obowiązywanie dawnej ustawy, ale zdecydowanie sprzeciwia się temu część posłów o nastawieniu nacjonalistycznym, a także prezydent kraju Dalia Grybauskaite. Wyraziła ona opinię, że byłoby to sprzeczne z konstytucją.
"Dzisiaj, niestety, za używanie języka polskiego - ojczystego - musimy płacić i to zrobimy" - stwierdził Zdzisław Palewicz, mer rejonu solecznickiego, którego około 80 proc. mieszkańców stanowią Polacy.
Jak poinformowała Anna Biersztańska, skarbnik solecznickiego oddziału rejonowego Związku Polaków na Litwie, "wysokość przekazywanej kwoty jest różna: 10, 20, 50 litów, ale też 1 000 litów".
Mandaty za nieusunięcie tablic polskich nie mogą być pokrywane z budżetu rejonu. Daszkiewicz od 2008 roku był karany mandatami 10 razy. Ich wysokość wynosiła od kilkuset do 1 000 litów (około 300 euro). Obecnie w geście solidarności z ukaranym dyrektorem zostało otwarte specjalne konto z dopiskiem "Solidarność".
Mer Palewicz wystosował też około 30 listów do partnerskich samorządów, instytucji i osób prywatnych w Polsce, w których zwraca się nie tylko o wsparcie finansowe, ale też moralne. "Prosimy o wyrażenie protestu poprzez poinformowanie opinii publicznej Polski i Europy o stałym łamaniu praw mniejszości polskiej na Litwie" - czytamy w liście Palewicza.
Wymierzenie grzywny Daszkiewiczowi jest konsekwencją braku ustawy o mniejszościach narodowych, która by regulowała używanie języka tych mniejszości w miejscowościach zwarcie zamieszkanych przez mniejszości narodowe.
Taka ustawa, przyjęta jeszcze w 1989 roku, gdy Litwa wchodziła w skład ZSRR, obowiązywała do 2010 roku. Przewidywała m.in., iż w napisach informacyjnych w miejscowościach zwarcie zamieszkanych przez mniejszość narodową obok języka litewskiego można używać języka mniejszości, w tym polskiego.
Od roku jest przygotowany projekt nowej ustawy o mniejszościach narodowych. Ma ona zezwalać na używanie języka mniejszości narodowych w życiu publicznym oraz na podwójne nazewnictwo ulic i miejscowości, w których przedstawiciele mniejszości narodowych stanowią co najmniej 25 proc. mieszkańców. Jednakże władze Litwy zwlekają z przyjęciem tej ustawy.
Akcja Wyborcza Polaków na Litwie zaproponowała, by do czasu przyjęcia nowego aktu prawnego przywrócić obowiązywanie dawnej ustawy, ale zdecydowanie sprzeciwia się temu część posłów o nastawieniu nacjonalistycznym, a także prezydent kraju Dalia Grybauskaite. Wyraziła ona opinię, że byłoby to sprzeczne z konstytucją.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama