Polacy najlepszymi pracownikami
Podczas otwarcia delikatesów w Salford (niedaleko Manchesteru) - miejscowości o jednym z najwyższych wskaźników bezrobocia, można by się spodziewać, że wiele osób pozbawionych pracy pokusi się o wysłanie swojego CV pracodawcy.
Właściciel sklepu Zoran Pokusevski był jednak bardzo zdziwiony, gdy okazało się, że jedynie 5 osób na 70 kandydatów, było Brytyjczykami. Przeważająca większość chętnych pracowników to osoby z Europy Wschodniej - zwłaszcza Polski - a także Hiszpanii.
Co więcej, tylko dwójka Brytyjczyków pojawiła się na rozmowie kwalifikacyjnej, po tym, jak dowiedzieli się, że będą zarabiać 8 funtów na godzinę + napiwki.
„Daily Mail” konkluduje, że to kolejny dowód na to, że rdzenni mieszkańcy Wysp wolą przebywać na zasiłku niż pracować, a ich etyka pracy nie może równać się z tą, jaką reprezentują przybysze z innych krajów.
„Wielu pracodawców na Wyspach nie potrafiłoby sobie poradzić bez zagranicznej siły roboczej” - twierdzi pochodzący z Serbii Pokusevski. 42-latek przeprowadził się do Wielkiej Brytanii w 1990 roku, po konflikcie na Bałkanach.
„Jeśli Wielka Brytania zacznie ograniczać napływ imigrantów, to kraj będzie mi wielkie kłopoty, bo Anglikom po prostu nie chce się pracować” - wyjaśnia mężczyzna w rozmowie z BBC Radio 5.
Serb przyznaje, że wolałby mieć brytyjskich pracowników, gdyż imigranci często mają problemy z porozumiewaniem się w języku angielskim. „Wydaje się, że w branży gastronomicznej pracują niemal sami obcokrajowcy. Przypuszczam, że po prostu nie mają wyboru. Ja jednak płacę powyżej średniej minimalnej” - mówi mężczyzna.
„Na rozmowę kwalifikacyjną zaprosiłem tylko ludzi z odpowiednimi kwalifikacjami. Głównie to byli Polacy, a także kilku Hiszpanów i Słowaków. Jestem bardzo zadowolony z mojego nowego personelu. Ci ludzie mają dobrą etykę pracy, są pracowici i nigdy się nie spóźniają. Tworzymy teraz szczęśliwą, europejską rodzinę” - podsumowuje.
W poprzednim miesiącu z podobnym problemem zmagała się także Greencore Group, największa brytyjska firma zajmująca się dostarczaniem gotowych kanapek. szefowie spółki polecieli wówczas na Węgry, w celu zatrudnienia 300 zagranicznych pracowników, gdyż nie znaleźli wystarczającej liczby chętnych w kraju.