Po ataku zimy niektóre sklepy nadal świecą pustkami
Najbardziej odczuwalne są w całym kraju braki pieczywa, które klienci wykupywali w panice, gdy w ubiegłym tygodniu rozpoczęły się śnieżyce. Na półkach brakuje także jaj, warzyw i owoców.
Z trudnościami boryka się część oddziałów Asdy, Sainsbury’s, Co-op, Aldiego i Tesco. Rzecznik Sainsbury’s potwierdził, iż w niektórych punktach brakuje chleba, jednak zapewnił, że dostawy są w drodze.
“W czasie ataku zimy klienci najczęściej wybierali się na zakupy do lokalnych sklepów, unikając podróży w trudnych warunkach. Tak jak w innych sieciach, w niektórych punktach zabrakło różnych produktów. Zaopatrzenie wraca jednak do normy wraz z poprawą warunków na drogach” - zapewnił przedstawiciel Co-op.
Podobną informację przekazał rzecznik Aldiego.
W trudnych chwilach nie brakowało sklepów, które próbowały się dorobić na przypartych do muru klientach. W walijskim Newport Londis przy Bassaleg Road podniósł cenę bochenka chleba do £3. Zdjęcie rachunku, na którym widnieje cena £6 za dwa opakowania Hovis, zamieścił w internecie lokalny radny Stephen Marshall.
Zapytane o przyczynę podniesienia cen przez serwis “Metro” kierownictwo sklepu wyjaśniło, że w ten sposób pokrywało wyższe koszty zakupu pieczywa od dostawców.
Zupełnie inną postawę wykazała sieć piekarni Greggs, której dostawca utknął w wielokilometrowym korku na drodze A1 na wysokości Berwick-upon-Tweed (Northumberland). Po kilku godzinach mężczyzna skontaktował się z bazą i zapytał, czy mógłby rozdać towar innym kierowcom. Kierownictwo wyraziło zgodę. Jon zaczął spacerować wzdłuż A1 i za darmo rozdawać słodkości.