Piłkarski hit w Anglii. Liverpool kontra Arsenal
Oczekiwania wobec tych drużyn zawsze są duże, ale obie już zanotowały po jednej wpadce. Na inaugurację Liverpool tylko zremisował na wyjeździe z Watfordem 3:3, natomiast Arsenal w poprzedniej kolejce, również na boisku rywala, przegrał ze Stoke City 0:1.
"The Reds" początek sezonu mają intensywny. Klub musiał bowiem walczyć również w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Podopieczni trenera Juergena Kloppa plan zrealizowali i wyeliminowali Hoffenheim. Wczoraj poznali rywali w fazie grupowej, którymi są Spartak Moskwa, Sevilla i Maribor.
"Ciążyła na nas wielka presja związana z awansem do Champions League, ale zanim zaczniemy w niej grać minie jeszcze trochę czasu. Teraz najważniejszy jest mecz z Arsenalem, a także to, żeby zawodnicy wrócili zdrowi z przerwy na spotkania reprezentacji narodowych" - podkreślił szkoleniowiec.
Jego największym zmartwieniem jest zamieszanie wokół Coutinho. Oficjalnie brazylijski pomocnik nie grał do tej pory z powodu kontuzji pleców, ale prawdziwym problemem jest zainteresowanie nim Barcelony, która bardzo chce go kupić.
Jeśli chodzi o sytuację kadrową powody do zadowolenia ma Arsene Wenger. Trener Arsenalu również musiał się zmagać z plotkami transferowymi wokół gwiazdy "Kanonierów" - Alexisa Sancheza. Wszystko wskazuje na to, że Chilijczyk nie opuści Londynu, a po wyleczeniu kontuzji mięśni brzucha wreszcie jest gotowy do gry.
"Alexis zawsze był skupiony na pracy. Kocha grać w piłkę i nie sądzę, aby to całe zamieszanie było dla niego problemem. Piłkarze tego formatu są do takich rzeczy przyzwyczajeni" - stwierdził Wenger.
Obronę Arsenalu wzmocni natomiast Francuz Laurent Koscielny, który pauzował za czerwoną kartkę otrzymaną jeszcze w poprzednim sezonie.
Wielkie aspiracje ma w tym sezonie drugi klub z Liverpoolu - Everton. "The Toffees" mocno się wzmocnili i zamierzają walczyć o najwyższe cele. Pierwszy poważny egzamin mieli w poniedziałek, kiedy na wyjeździe grali z Manchesterem City. Drużyna Ronalda Koemana na trudnym terenie zremisowała 1:1, a gola zdobył dla niej Wayne Rooney, który wyraźnie odżył po powrocie z Manchesteru United.
Wczoraj natomiast w meczu eliminacji Ligi Europejskiej z Hajdukiem Split (1:1) pierwszą bramkę w barwach Evertonu zdobył pozyskany przez klub z Liverpoolu jako ostatni Islandczyk Gylfi Sigurdsson. Angielski zespół awansował do fazy grupowej.
Chelsea natomiast po wpadce na inaugurację i niespodziewanej porażce u siebie z Burnley, w drugiej kolejce wygrała na wyjeździe z Tottenhamem Hotspur 2:1. Mimo zwycięstwa atmosfera w obozie obrońców tytułu daleka jest od ideału.
Trener Antonio Conte publicznie wyrażał niezadowolenie ze zbyt małej w jego opinii aktywności włodarzy klubu na rynku transferowym. Do tego dochodzi sprawa Diego Costy, którego włoski szkoleniowiec nie chce w zespole, a sprzedanie go okazuje się problemem.
Liderem jest Manchester United, który dwóm dotychczasowym rywalom wbił osiem goli i nie stracił żadnego. Teraz "Czerwone Diabły" podejmą sensacyjnego mistrza z 2016 roku - Leicester City.
Teoretycznie łatwych przeciwników mają dwie pozostałe czołowe drużyny. Manchester City na wyjeździe zmierzy się z AFC Bournemouth, a Tottenham u siebie z Burnley. Natomiast Swansea City Łukasza Fabiańskiego w Londynie zagra z Crystal Palace.