Pijani Brytyjczycy zmusili pilota do lądowania
Do zdarzenia doszło na pokładzie samolotu linii Thomson lecącego ze Szkocji do Hiszpanii.
Wszystko zaczęło się na lotnisku w Glasgow, gdzie 30-letni Derek Root swój czas oczekiwania na opóźniony lot postanowił "zabić" 10 kieliszkami whiskey.
Na nieszczęście pozostałych pasażerów, a także załogi, mocno wstawiony już mężczyzna spotkał na pokładzie swoją "bratnią duszę". Mowa o 38-letnim Alexandrze Gray'u, który wyjął butelkę alkoholu i poczęstował nim nowo poznanego towarzysza podróży.
Nie minęło wiele czasu, a mężczyźni byli tak pijani, że dali się we znaki wszystkim na pokładzie. Nie tylko krzyczeli, przeklinali i obrażali innych pasażerów, ale także wulgarnie odnosili się do stewardess. Co więcej, Gray uderzał głową w siedzenie, wymiotował na pogłogę, a następnie pluł wokoło siebie.
Samolot nie zdążył nawet opuścić brytyjskiej przestrzeni powietrznej, gdy pilot zadecydował, że jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji będzie uziemienie maszyny na najbliższym lotnisku w Bristolu.
Wybryki jednak tak zmęczyły nipokornych pasażerów, że ci - zanim samolot wylądował - zasnęli.
W Bristolu na Brytyjczyków czekała policja, a sprawa trafiła do sądu.
"Kiedy stewardessa poprosiłą Grey'a o zapięcie pasów, ten jej odpowiedział: Może usiądziesz na mnie i je sama zapniesz?" - tłumaczył podczas rozprawy sędzia.
""Z kolei Root włączał wszystkie przyciski, a gdy przyszedł członek personelu pokładowego, kazał jej sp******ć. Poproszony o paszport, zapytał: Chcesz paszport czy mojego f***a?" - relacjonował sędzia, cytowany przez serwis "Metro". "Zachowanie mężczyzn było obrzydliwe" - dodał.
Derek Root został skazany na 8 miesięcy pozbawienia wolności, a Alexander Gray na 6 miesięcy z zawieszeniem na rok.
Incydent kosztował linie Thomson £69 468.